18: Bet

868 92 130
                                    

Szczerze? Gorou nigdy w życiu nie stresował się bardziej, niż dzisiaj. Tamten incydent sprzed prawie dwóch tygodni... To było jedno, wielkie nic w porównaniu do dzisiaj. Mimo, że do tego całego spotkania zostało jeszcze solidne pięć godzin, to w dalszym ciągu chłopak już nie potrafił myśleć o niczym innym. Dosłownie, dzisiaj w nocy ledwo zasnął przez natłok myśli. No bo, czy może stuprocentowo ufać Takuyi, że nic się mu nie stanie i wyjdzie z tego bezpieczny? A może... Powinien powiadomić Itto? Nie, to akurat był najgorszy pomysł z możliwych. Nie ma opcji, że dzisiaj zaryzykuje ujawniwnie swojego sekretu - dzisiaj definitywnie nie miał siły na zbyt wiele wrażeń. Fakt tego, że musi się spotkać z kimś, o kim nie wie absolutnie nic, już mocno go dobijał.

Stał obecnie przy oknie, a ciepły wiatr subtelnie rozwiewający mu włosy był jedynym czynnikiem, który jakkolwiek starał się go teraz odstresować... Nawet, jeżeli niekoniecznie skutecznie, to wciąż było coś, prawda? Z tego natłoku myśli nawet nie usłyszał, kiedy szanowna pani Kujou weszła do jego pokoju przez otwarte do tej pory drzwi.

- Oi, nie wiesz, że swojemu chłopowi to się raczej powinno odpisywać? - od razu przeszła do konkretów. Tak... Kokomi?zdecydowanie powinna nieco bardziej pilnować swojej zguby. Wracając, kiedy tylko zobaczyła chłopaka na własne oczy, założyła ręce na piersi, w zamyśleniu przekrzywiając głowę.

Gorou już rano postanowił przyszykować się na to spotkanie. To znaczy... Ledwo się ubrał, odkąd nie mógł znaleźć paska pasującego do spodni, jakie chciał założyć. Bez niego natomiast spadały, więc zwyczajnie wziął jakiś może i nie do końca pasujący, byleby utrzymać ubranie tam, gdzie być powinno. Postanowił, że pomaluje się jakoś trochę później, aby nic mu nie spłynęło, w razie, gdyby przyszło mu nad czymś jeszcze popłakać, czy coś. Odwrócił się do Sary i pomachał jej na przywitanie, na co ona zrobiła to samo i westchnęła... A on już wiedział, że pomyślała sobie coś za dużo.

- O tej godzinie już taki wystrojony? Idziesz do kościoła? - prychnęła od razu.

- Mhm... Już to widzę, jak siedzę w kościele i czuję wzrok każdej babuni z okolicy, bo wyglądam jak homoseksualista. - wywrócił oczami, ściągając podwinięty do teraz materiał koszulki sięgającej mu jakoś lekko nas pępek.

- Mówisz, jakbyś się z tym nie zgadzał - zaśmiała sie i usiadła przy jego biurku, wpatrując się na postać z mangi, której nazwy dziewczyna nigdy nie potrafiła spamiętać. - To gdzie niby idziesz?

- Na spotkanie... Z przyjacielem - mruknął jedynie, przeczesując grzywkę dłonią.

- Czyli?

Ze znudzenia weszła w pierwszą lepszą grę, którą widziała na pulpicie. Robiła to tak często, przychodząc do pokoju brązowowłosego, że ten nawet nie miał po co zwracać jej uwagę na naruszenie prywatności. Nie zwracał już też uwagi na to, że nazywała Itto jego chłopakiem, albo, że najczęściej wchodziła bez pukania i nie zamykała za sobą drzwi. Sara to taki młodszy brat, z którym rodzice każą ci się bawić, mimo, że milion razy mówiłeś, że nie chcesz. W pewnym etapie życia po prostu... Godzisz się ze swoją własną porażką, czy coś.

- Czy to ważne, kto to? - spojrzał na nią spod przymrużonych oczu. - Informacja o tym, że idę, jest chyba wystarczająca.

- Weeź, przyjaciółce nie powiesz? - westchnęła.

- Ty też mi nie mówisz, z kim się spotykasz!

- Może dlatego, że nigdy o nic nie pytasz?

- A ty nie jesteś za mądra? - założył ręce na piersi, odwracając wzrok z teatralną pogardą. Miał wrażenie, że moment, w którym się właśnie znalazł był maksymalnie niezręczny.

Helpful || Itto x Gorou (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz