36: Friendship

799 94 126
                                    

Kamisato z rana był po prostu nieznośnym człowiekiem. Przed pierwszą kawą bez kija nie podchodź, zaś po pierwszej kawusi... Można i bez kija, bez pewności jednak, że nic złego się nie wydarzy. Jednak Itto dziś dzień zaryzykował się do niego odezwać z samego rana, wiedząc idealnie, że jeśli nie teraz, to nie będzie miał okazji już przez całą resztę dnia. Nie miał zamiaru czekać na tą rozmowę - Ayato był jednym z jego najlepszych przyjaciół i zasługiwał na traktowanie jego problemów całkowicie poważnie.

Zanim niebieskowłosy dopił swoją kawę, Arataki szybko zrobił jedną dla siebie i dosiadł się naprzeciwko jego miejsca. Wory pod oczami, które jeszcze wczoraj były widoczne na jego twarzy, delikatnie zniknęły, choć były subtelnie widoczne w dalszym ciągu. Oficjalny strój z kolei sprawiał, że mężczyzna dawał wrażenie zdołowanego pracoholika zatopionego w korpoświatku. Miał dziś spotkanie biznesowe. I choć Itto za Chiny nie ogarniał, na czym polegała jego praca, starał się przynajmniej udawać, że rozumie ból biurowej roboty. Przy niej streamowanie i fotografia wyglądały jak najcudowniejsza praca tego świata...

- Nie jest okay, mam rację - zamiast zadać pytanie, Itto stwierdził fakt. Wiedział dobrze, że ma rację, więc uznał zabawę w podchody za zbędną. - Co jest?

- ...Skąd taki pomysł? - prychnął ironicznie.

- Zapomniałeś o urodzinach swojej siostry - zaczął. - Dziwnie się zachowujesz? A te twoje randki, jak widzę, ni chuja nie sprawiają ci żadnej przyjemności.

Nie słysząc żadnej odpowiedzi, spuścił wzrok na niemal opróżniony z napoju kubek przyjaciela. Przy Kamisato czasami ciężko było wymyślić powód, dla którego tamten zachowywał się tak, a nie inaczej. Serio ciężko...

- Martwię się - dopowiedział, o wiele ciszej. I tym złamał starszego, nawet, jeśli nie było to nic oryginalnego.

- Zapomniałem, bo mam za dużo pracy - wzruszył ramionami. - I chyyyba raczej z wami nie pójdę.

- ... Jesteś niepoważny? Ayaka wyczekuje cię tam najbardziej, przecież dostałeś specjalne zaproszenie? - zdziwił się mocno.

- Ty z Gorou dostaliście bardziej specjalne. Nie idę. Odwiedzę ją kiedy indziej, dobra?

Itto spojrzał mu w oczy z cholernie mocnym niedowierzaniem. Wszystko zaczęło nabierać sensu.

- Chodzi ci o to, że to Thoma nas zaprosił? Czy ty... - odetchnął, czując, jak ta sprawa daje im obu po dupie. - Czy on--

- Wiesz co? Nie sądzę, że mam ochotę rozmawiać na takie tematy. - przerwał mu dosyć szybko, uciszając go gestem dłoni. Zapomniał jednak, że Itto nie da się tak szybko uciszyć...

- Zachowujesz się jak jakiś pierdolony szczyl. O co ci chodzi, co? - mruknął. - Ayaka to twoja siostra, więc  czystego szacunku mógłbyś mi wyjaśnić... Słuchasz ty mnie w ogóle?

- Nie znoszę, gdy jesteś tak cholernie poważny. Zejdź z tonu i dopiero wtedy do mnie mów... - oznajmił bardzo stanowczo, po czym począł masować skronie. Racja. Szczerze mówiąc, Arataki sam nie do końca ogarnął to, że nazywając rzeczy po imieniu po prostu na niego naskoczył. Jako przyjaciel potrafił być niemiły. Dosyć rzadko, jednak to nie zmieniało faktu tego, że czuł się okropnie po aktach pasywnej agresji w stronę innych.

- ... Wybacz? Nie chciałem być aż taki poważny - dla rozluźnienia atmosfery, zaśmiał się subtelnie, po czym oparł głowę na splecionych ze sobą dłoniach. Zaraz jednak wrócił do poprzedniej pozycji bez tego, odkąd zbyt mocno naparł na zranioną doszczętnie rękę... Chyba jednak powinien ją zobaczyć lekarz. - Więc?

- Więc? Więc co? - zmarszczył brwi.

- Skończyliśmy na temacie urodzin Ayaki? Nie przyjdziesz, bo Thoma co? 

Helpful || Itto x Gorou (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz