20. Wszystkie moje łzy zostały zużyte podczas innej miłości

823 87 60
                                    

[Tom Odell - Another Love]
[Mane, Castine, obecnie]

Życie Michaela Clifforda, ani w połowie nie przypominało tego, czym było moje życie i miałem okazję uświadczyć się w fakcie, że tak jest, tuż przed chwilą, gdy wsiedliśmy do Range Rovera, którego prowadziła Nina.

Wszystko co robiłem ja raczej wydawało się względnie spokojne oraz unormowane. Po wstaniu na ogromnym kacu, pod oceniającym spojrzeniem Liz – pożegnałem się z June, wypiłem kubek czarnej kawy z cytryną na ganku i spakowałem do walizki parę rzeczy, podczas gdy mój przyszły szwagier rozmawiał przez dwa telefonu oraz słuchawkę, dał młodej siedem buziaków w głowę, bo nie pamiętał, czy się z nią żegnał, czy nie i pięć razy sterroryzował Jackie, żeby powiedziała mu, gdzie są jego wyjściowe bojówki.

Myślałem, że zostaniemy podwiezieni przez kogoś na lotnisko w centrum stanu, tam przejdziemy odprawę, a potem polecimy prosto do Las Vegas. Mógłbym podczas relaksującego lotu przespać się przez moment, być może rozwiązać jakąś krzyżówkę i przeczytać Mojego Księcia od Julii Quinn, ale nic bardziej mylnego.

Zostałem nagle świadkiem magicznej zmiany planów, podważenia logiki i roszady na poziomie prawdziwego księcia – księcia chaosu.

Okazało się, że Cynthia, czyli sekretarka Mike'a, napisała mu maila dzień wcześniej, co on zaakceptował w sekrecie przed Jackie wyciągając służbową komórkę, a potem ustalił z moją byłą żoną na festynie kolejną sprawę, by jeszcze przed moją pobudką dogadać się z Liz, tylko dlatego, bo jego aktorka zmieniła plany i nagle zamiast prosto do Nevady – mieliśmy najpierw trafić moim samochodem no Nowego Jorku, gdzie w fikuśnej, zbyt drogiej restauracji zamierzaliśmy zjeść kolację z jakąś sławną(?) Mary-Jane, by koniec końców samolotem z dupska, to znaczy z zasobów poważnych, rozpoznawalnych, nadzianych ludzi – trafić prosto w miejsce, które miało stać się planem serialu, by zakończyć ten absurd huczną imprezą w kasynie.

To nawet nie brzmi jak opowiadanie, które mógłby napisać któryś z moich uczniów na lekcji języka angielskiego, tylko jak naprawdę słaby wstęp do pornosa, skutkiem czego, kiedy grzałem dłonie na kubku, wciąż wczorajszy, miałem ochotę powiedzieć Michaelowi, żeby leciał sam, albo zabrał Ninę, a mnie mogą zostawić w moim mieszkaniu na Brooklynie, gdzie pierwszy raz od urodzenia się June – zaliczę naprawdę długaśną drzemkę.

- Witam w moim świecie – mruknęła Jackie siadając tuż obok mnie na schodach, wzdychając bardzo głęboko. Musieliśmy rozsiąść się jednak, ponieważ Clifford wystrzelił z domu, niczym strzała, wrzucając do otwartego bagażnika torbę od laptopa wypełnioną masą istotnych rzeczy.

- Hej, Mike? – mruknąłem, by zapytać, kiedy wyjeżdżamy.

- Mary-Jane, oddychaj, jesteś kwiatem lotosu, Cynthia ci już powiedziała, czy mogę odzyskać Marco do telefonu? – Wskazał na swoją słuchawkę, uśmiechając się do mnie przepraszająco.

Nina wypadła zaraz za nim z impetem, pokazując mężczyźnie w swojej komórce trasę, jaką zamierzaliśmy przejechać, by dostać się do miasta od najmniej zakorkowanej strony.

- Kim jest Marco? – Pomasowałem skronie, zerkając na moją siostrę, której mina wyrażała jedynie politowanie.

- Menagerem Mary-Jane – wyjaśniła. – Pozansz ją na kacu, będziesz miał naprawdę niezapomnianą przygodę. – Poklepała moje ramię.

- He? – Zmrużyłem oczy nie rozumiejąc ani słowa, gdyż w żołądku jeszcze bulgotało mi od wczoraj.

Jakim cudem Mike był tak funkcjonalny po pochłonięciu chyba jedenastu piw z sokiem? Mnie chciało się rzygać nieustannie od czterech, ale może to ojcowska rzecz.

all too well {muke} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz