rozdział napisała dla was gościnnie liv ,
nawet ja nie wiem co w nim jestCzasami zbyt często śniłem na jawie, bo tylko w ten sposób mogłem uciec przed problemami dorosłości, faktem, że muszę pracować, by mieć za co kupić jedzenie oraz tym, iż miałem na sobie odpowiedzialność w postaci dziecka. Moje życie bardzo często mnie przytłaczało, ale mimo wszystko nigdy nie cofnąłbym czasu, ponieważ June była najlepszym, co mi się przytrafiło, chociaż nigdy bym nie przypuszczał, że właśnie tak to wszystko się potoczy.
Byłem wdzięczny również za to, że to akurat Nina była jej matką, bo miałem w niej oparcie i nawet mimo rozwodu, wciąż mogłem na nią liczyć. Była moją ostoją podczas wielu ciężkich chwil, przez co kochałem ją chyba jeszcze bardziej. Razem podołaliśmy tak cholernie trudnemu zadaniu, a ja byłem z nas naprawdę dumny, chociaż często miałem ochotę się po prostu poddać.
A potem sam skopałem sobie życie, jakby nie było mi mało.
Kiedy zobaczyłem Michaela siedzącego pod drzwiami, nie byłem pewien, czy mój wciąż jeszcze odrobinę pijany umysł przypadkiem nie podsuwa mi obrazów, które próbowałem zakopać na dnie mojego serca. Chciałem, żeby on był prawdziwy, a wszystko, co do tej pory przeszkadzało nam w byciu razem zniknęło, gdy tylko pstryknę palcami.
Pragnąłem być samolubny i wymazać wszystkich innych, by móc po prostu zaciągnąć go do mojej sypialni, zakopać się razem pod kołdrą, a rano zjeść wspólne śniadanie, które najprawdopodobniej byłoby czekoladowymi płatkami z mlekiem. Ale to w zupełności by mi wystarczyło, bo nie chciałem niczego więcej, niż spędzenia przyjemnego poranka z moim mężem, którym niedługo miał przestać być.
Rzeczywistość jednak kopała nas obu po tyłkach, a ja sam kazałem mu być z moją siostrą, bo nie chciałem jej ranić, jednocześnie pozwalając na to, aby to moje serce rozsypało się na tysiące kawałków. Kiedy wygadałem się o tym Ninie, zrobiło mi się nieco lżej, bo wreszcie nie dusiłem tego w sobie, ale jednocześnie wszystko stało się prawdą, gdy tylko wyrzuciłem z siebie pierwsze słowo.
Podniosłem wzrok i spojrzałem w jego piękne zielone oczy, które wtedy wyglądały na jeszcze bardziej zmęczone, niż moje i najbardziej na świecie chciałem go po prostu przytulić, jednak ostatkiem sił powstrzymałem się przed podbiegnięciem do niego i zagarnięciem w moje ramiona. Jak bardzo zdesperowany bym był, gdybym to jednak zrobił?
Zamiast tego po prostu wciąż się w niego wpatrywałem, szukając jakichkolwiek oznak jego wizyty, lecz nic nie wskazywało na to, że cokolwiek w naszej sytuacji się zmieniło. Wyglądał kompletnie tak samo, chociaż wydawał się bardziej roztargniony i być może nawet wypalony. Nie chciałem jednak wysuwać żadnych wniosków, bo zapewne ja nie wyglądałbym lepiej, gdybym kursował pomiędzy Los Angeles, Nowym Jorkiem i Castine od ostatnich dwóch tygodni.
Wiedziałem jednak, że moje serce zabiło dwukrotnie szybciej, a miłość do niego nie zniknęła i nigdy nie zniknie. Byłem stracony, bo pragnąłem go najbardziej na świecie i właśnie z tego powodu nie mogłem go mieć. Michael był osobą, która napędzała mnie do robienia rzeczy, o których bym nie pomyślał, że jestem w stanie zrobić. Był moją ostoją, której potrzebowałem, gdy coś szło nie po mojej myśli. Jednak przede wszystkim był moim przyjacielem, a przez te wszystkie stracone lata, tego właśnie potrzebowałem najbardziej.
Miałem ochotę usiąść obok niego, złapać za rękę i poprosić, żeby zasady znów nas nie obowiązywały, chociaż prawdopodobnie przez to namieszałbym jeszcze bardziej.
Kiedy byliśmy nastolatkami powiedzenie tego było dużo prostsze i doskonale wiedziałem, że nikogo tym nie zranię. Bo kogo obchodziło, co robi dwójka najlepszych przyjaciół, gdy oni nie patrzą? Teraz patrzył każdy i wszyscy mieli opinie na ten temat, podczas gdy my staraliśmy się nie rozpaść.
CZYTASZ
all too well {muke} ✓
FanfictionGdzie Luke i Michael przetestowali na sobie cały erotyczno-romantyczny aspekt życia w okresie dojrzewania, a dziesięć lat później ten drugi postanowił wspaniałomyślnie oświadczyć się siostrze bliźniaczce tego pierwszego, więc niniejszemu "incydentow...