Pov. Kokichi Ouma
Znowu siedzę w pustej sali, bo kto zostaje na przerwie w pomieszczeniu. Przede wszystkim, że jest lato. Każdy o tej porze jest na dworze i biega lub gada ze znajomymi. No właśnie znajomi. Ja ich nie mam. Ile bym dał żeby ktoś ze mną chociaż chwilę w tej szkole porozmawiał. No właśnie kiedyś miałem z kim ale teraz każdy uważa mnie za wybryk natury. Nawet nie wiem dlaczego. Każdy się na mnie znęca, a nauczyciele tego nie zauważają. Kiedyś Kaito i Kaede zamknęli mnie w szafce. W końcu jestem na tyle mały, że się tam na luzie zmieszczę. Wtedy z głośników wydobył się dźwięk dzwonka. Usiadłem przodem do tablicy i otworzyłem zeszyt do chemii. To już dzisiaj ostatnia lekcja i ostatnia lekcja w tym tygodniu. Wszyscy weszli do klasy, a ja kompletnie się wyłączyłem na wyzywanie. Kaito oczywiście rzucił we mnie zeszytem, a później przez jakieś dziesięć minut lekcji rzucał we mnie kulkami z papieru. Nauczycielka sprawdziła obecność. Brakowało trzech osób. Kaede, Rantaro i Shuichiego. Było to trochę dziwne, bo Shuichi był na wcześniejszych lekcjach. Wtedy z głośników wydobył się głos dyrektora.
-Kokichi Ouma proszony do dyrektora- usłyszałem. Znając życie Kaito zwalił na mnie winę, że coś rozwaliłem. Jak zawsze. Szybko się spakowałem żeby nie przeszkadzać i razem z plecakiem wyszłem z sali. Na korytarzach było cicho. Za cicho. Było słychać tylko moje kroki. Po jakiś pięciu minutach byłem pod gabinetem dyrektora. Zapukałem.-Proszę- krzyknął dyrektor. Weszłem do jego gabinetu i od razu jak zamknęłam drzwi. Poczułem jak ktoś mi przykłada coś do ust i nosa. Krzyczałem chcąc się wyrwać.
-Spokojnie kochanie jeśli będziesz cicho to nic ci się nie stanie- powiedział chłopak, bo tylko to stwierdziłem po jego głosie. Wtedy poczułem się naprawdę senny. Zamknęłam oczy i po prostu zasnęłem.
Pov Shuichi Saihara (to jest tak jakby od momentu początku perspektywy Kokichiego)
Szłem se korytarzem. Planowałem, pójść do dyrektora. Jak byłem pod drzwiami zapukałem. W końcu uchodze za kulturalnego. Po krzyku dyrektorem weszłem do pomieszczenia. O wiele za długo zajęło mi zmuszenie go do wezwania mojego kochanego. Przez co nie zdążyłem przed dzwonkiem. Zaprosił go do siebie, a ja stanęłam za drzwiami tak żeby mnie nie zobaczył. W końcu o to chodzi. Jedną z zasad będzie to, że jak na mnie spojrzy to go po prostu zabije. Nie no to jest tylko groźba szczerze mówiąc nie byłbym w stanie. Umiem zabić jakiegoś losowego typa na ulicy. Ale mojego kochanego Kokichiego nigdy bym nie mógł. Nawet jak bym chciał naprawdę mocno nie byłbym w stanie. Po chwili usłyszałem pukanie. Mężczyzna krzyknął, a ja ustawiłem się tak żeby na pewno mnie nie zauważył. Chłopak wszedł do pomieszczenia. Jak zamknął za sobą drzwi. Ja szybkim ruchem przyłożyłem mu chusteczkę nasiąkniętą środkiem nasennym do ust. Ten próbował się wyrywać ale ja byłem o wiele silniejszy. Przybliżyłem się do jego ucha.
-Spokojnie kochanie jeśli będziesz cicho nic ci się nie stanie- powiedziałem szeptem. Nie chciałem tak szybko udowadniać mu swojej płci ale to nie jest aż tak ważne. Po chwili niższy stracił przytomność, a ja go podniosłem.- Niech pan pamięta te słowa. Spójrz na mnie, a zginiesz- powiedziałem i rzuciłem w niego nożem. W końcu złamał jedna z zasad gry.
----------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że podoba wam się moja nowa książka.
Dziękuję za przeczytanie.
Łącznie z tym 547 słów.~Bajo~
CZYTASZ
|Spójrz na mnie, a zginiesz| Saiouma
FanfictionMoże zaczniemy od początku. Kokichi Ouma chodzi do najzwyklejszej szkoły. Ale jego życie to jedna wielka rosyjska ruletka. Raz huligani zabiorą mu pieniądze, raz pobiją, a raz zwyzywają od najgorszych. Po prostu z nudów. Jednak jest jedna osoba któr...