Pov. Shuichi Saihara
Klucz włożyłem se do kieszeni i uniknełem ataku. Nudziarstwo. Nie mam jakiś dużych umiejętności, a on nawet mnie nie drasnął. Specjalnie dałem mu ten nóż. Żeby czuł się pewniej podczas ataku. Drugi, trzeci atak. Zobaczyłem, że ma jeszcze jedną broń scyzoryk. Prubował mnie zaatakować nożem ale tego uniknąłem. Potem chciał mnie zaatakować druga bronią ale tego też uniknąłem. Poczułem ból w ramieniu. Wbił mi nóż. Uśmiechnełem się szeroko. Ten ból był dla mnie wręcz przyjemny.
-No dajesz! Zabij mnie i zabierz mi klucz! Będziesz najsilniejszy! Bo zabiłeś mnie! Największego mordercę jaki kiedykolwiek się urodził- krzyczałem podekscytowany. Zawsze jak ocieram się o śmierć czuje podekscytowanie. Techniką albo siłą przeciwnika. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak strach. A chuj z tym, że bałem się, że policja nas złapie. Wyrwałem nóż z rany i wyrwałem go mu z ręki.- Wszystkie chwyty dozwolone- krzyknęłem. Wbiłem mu nóż w klatę. Z wielkim uśmiechem dźgałem go. Kokichi chciał mnie powstrzymać ale nie zdążył. Wbiłem mu nóż w krtań i wstałem.
-Shuichi, jesteś jeszcze bardziej uwalony. Gdzie ty to teraz wyczyścisz- krzyknął.
-Daj mi się wyładować! Kto jeszcze chce się ze mną zabawić- krzyknąłem. Nikt nie odpowiedział. Ja nie zadowolony zaczęłem sobie chodzić i przyglądać się przerażonym więźniom. Poczułem jak ktoś mnie przytula. Odwróciłem się i zobaczyłem Kokichiego.- Co się stało kochanie- spytałem.
-Chce spać- powiedział.
-Dobrze, chodź- powiedziałem i go podniosłem. On się do mnie przytulił i wtulił się w moją szyję. Ruszyłem w stronę otwartej celi. Jak się prześpimy to nic się nie stanie. Nikt się do mnie nie zbliżył. Zabije tą osobę nawet przez sen. Położyłem się i zamknąłem oczy. On położył się dosłownie na mnie i prawie od razu zasnął. Ja oczywiście choć chciałem spałem może w połowie tak dla bezpieczeństwa.
|time skip|
Kurwa ta ręka coraz bardziej boli. Jakoś nigdy nie odczuwałem bólu jako coś złego. Ile razy ktoś mnie skrzywdził tyle razy nie umiałem przestać się śmiać. Ale teraz nagle boli mnie coś takiego. Mnie? Osobę którą skrzywdziło setki ludzi? Przez to zaczęłem zabijać. Przez to, że chciałem się zemścić na wszystkich których nienawidzę. Poczułem na sobie wzrok. Jakby ktoś chciał mnie zabić. Rozejrzałem się i zobaczyłem wpatrującego się we mnie niskiego z zerowa masą mięśniową chłopaka. Położyłem Kokichiego na łóżku i go przykryłem. Zwinął się w kulkę lekko zarumieniony. Wstałem i podszedłem do krat.
-Chcialbyś zawalczyć sprawiedliwie- powiedziałem podkreślając ostatnie słowo. Ten wyglądał na typowego krętacza. Już wiem gdzie są pułapki.
-Oczywiście! Ja nigdy nie oszukuje- powiedział niby niewinnie. Kłamie. I to mi prosto w oczy. Jego sprawa. Go zgniecie rusztowanie, a nie mnie. Wyszłem i ustawiłem się centralnie pod jego pułapka. Szczęście miałem, że stanął pod tymi gdzie są poluznione śrubki. Strzeliłem w tamto miejsce. On nie skumał o co chodzi i spojrzał w górę. Jak zobaczył, że to na niego spada. Chciał się odsunąć ale jedyne co tym osiągnął to zgniecione nogi i częściowo ręce.
-Warto było- spytałem i wskazałem na dosyć dobrze ukrytą pułapkę na suficie.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 507 słów.~Bajo~
CZYTASZ
|Spójrz na mnie, a zginiesz| Saiouma
FanfictionMoże zaczniemy od początku. Kokichi Ouma chodzi do najzwyklejszej szkoły. Ale jego życie to jedna wielka rosyjska ruletka. Raz huligani zabiorą mu pieniądze, raz pobiją, a raz zwyzywają od najgorszych. Po prostu z nudów. Jednak jest jedna osoba któr...