14.

38 2 0
                                    

Pov. Shuichi Saihara

Minął zaledwie tydzień, a ja już ledwo chodzę. Waże 40 kg. Jest coraz gorzej. Wiem, że Ouma co noc płacze. Ale ja nic z tym nie umiem zrobić. Próbuje go uspokoić. Pozwalam się wypłakiwać kiedy tego potrzebuje. Wstałem i chwiejąc się na nogach poszłem w stronę salonu. Siedziało tam parę osób w tym Ouma.

-Cześć wszystkim- powiedziałem zmęczonym głosem. Ledwo się na nogach trzymałem. Dlatego musiałem się podtrzymywać żeby nie upaść. Kokichi prawie od razu wstał i do mnie podszedł.

-Mówiłem, że jak chcesz gdzieś iść to mi mów- powiedział.

-Przepraszam. Po prostu nie chciałem być nie miły- powiedziałem. Przytulił się do mnie. Przytuliłem go jedna ręka, bo drugą musiałem trzymać się szafki żeby się nie przewrócić. Zacząłem kaszleć ale po chwili udało mi się uspokoić.

-Saihara-chan wszystko dobrze- spytał.

-Tak. To nic takiego. Nie martw się- powiedziałem. Poczułem nagły spadek siły. Opadłem na niego.- Przepraszam- powiedziałem. On tylko westchnął. Przeniósł mnie na kanapę i posadził. Nie miałem siły. Miałem ochotę płakać. Spojrzałem na wszystkich.- Uważacie mnie za potwora- spytałem. Nikt nie odpowiedział. Przynajmniej na początku.

-Ja cię nie uważam za potwora! Teraz jesteś częścią rodziny- krzyknęła. Z moich oczu popłynęły łzy. Czy ona właśnie powiedziała, że mam rodzinę.

-Naprawdę uważasz mnie za część rodziny. Osobę, która zabijała dla przyjemności i zemsty- powiedziałem.

-Kichi cię kocha! Każdy kto pokocha go ze wzajemnością jest częścią rodziny- powiedziała. Ja się tylko zaśmiałem.

-Pod koniec mojego życia dopiero dowiedziałem się co to znaczy mieć rodzinę. Czy to nie zabawne- powiedziałem i wtuliłem się w Oume. Mimo, że zabijałem nie znając tego celu. Zostałem pokochany. Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.- Dziękuje, że daliście mi się dowiedzieć jak to jest mieć ludzi którzy mnie chociaż tolerują- powiedziałem ze smutnym uśmiechem.

-Nie pozwolę ci umrzeć samemu. Nie na mojej warcie- powiedział Kokichi.

-A ja kochanie nawet jak już nie będę żyć. Nie pozwolę ci umrzeć- powiedziałem.

-Jak- spytał.

-Paroma słowami. Jeśli się zabijesz, znienawidzę cię- powiedziałem. Wiem, że to zmuszanie. Ale tylko tak mogę chociaż trochę zmusić go do pozostania przy życiu. Nie chcę żeby musiał cierpieć przeze mnie. Już dużo wycierpiał.

-To jest zmuszanie- krzyknął.

-Wiem. Ale inaczej nie mogę cię powstrzymać od pozbawienia siebie życia. A nie chce żebyś musiał to sobie robić kiedy to wszystko się skończy. Przepraszam, że cię zmuszam- powiedziałem. On mnie mocno przytulił i się popłakał.- A po drugie nawet po śmierci zostanę z tobą. Obiecałem ci to. Przecież pamiętasz- powiedziałem.

-Pamietam- powiedział.

-Dobra rozluźniamy atmosferę! Co powiecie na jakiś film- powiedziała tamta dziewczyna.

-Dawać horror- krzyknął jakiś dużo wyższy ode mnie chłopak.

-Co chcecie- spytała nas.

-Mi pasuje horror- powiedziałem.

-Mi też- krzyknął Kichi.

-Żeby nie było jak w grze kochany- powiedziałem.

-Nie przypominaj mi o tym! Wtedy jeszcze nikogo nie zabiłem i nie byłem przyzwyczajony do widoku flaków- krzyknął.

-Wiesz... Ja nawet nie musiałem się przyzwyczajać. Po prostu nie ruszał mnie widok flaków ani krwi. Jakbym widział je codziennie- powiedziałem.

-Dobra koniec gadania o flakach! Oglądamy- krzyknęła i włączyła film.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 511 słów.

~Bajo~

|Spójrz na mnie, a zginiesz| SaioumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz