8.

79 4 2
                                    

Pov. Kokichi Ouma

Usłyszałem dźwięk syren policyjnych. Pociągnął mnie za rękę i zaczął ciągnąć mnie w stronę ściany. Kliknął coś na pilocie, a w ścianie otworzyło się przejście. Wbiegł do niego przez co prawie się wywróciłem. Ale on w porę mnie złapał. Wbiegł do jakiegoś pokoju.

-Co ja mam robić? Znajdą nas jak zobaczą przejście. Nie chce jeszcze umierać- powiedział.

-Shuichi, a jak nas złapią- spytałem.

-"Nas"- spytał.

-Ja przecież też kogoś zabiłem- powiedziałem.

-Czyli nie tylko ja jestem w niebezpieczeństwie- powiedział.

-Masz jakieś wyjście z tego czegoś- spytałem.

-Jest jedno miejsce ale mogli je już znaleźć- powiedział.

-Warto sprawdzić- powiedziałem.

-Chodź- powiedział i otworzył klapę w ścianie.- Idź- powiedział. Ja weszłem, a on za mną. Wstałem, bo sufit był naprawdę wysoko.

-Kiedy ty żeś to zbudował- spytałem.

-Nie budowałem tego to jest opuszczony bunkier- powiedział.

-Bunkier- spytałem.

-Tak, musiałem trochę pozmieniać ale dałem rade- powiedział. Teraz szliśmy obok siebie, bo korytarz był już dosyć szeroki.

|time skip|

-Shuichi, nogi mnie bolą- powiedziałem.

-Chodź- powiedział i wystawił ręce do przodu. Ja do niego podeszłem, a on mnie podniósł. Przytuliłem się do niego, bo czemu nie. Szliśmy tak jeszcze około dwadzieścia minut. On postawił mnie na ziemi i otworzył klapę w ścianie wyjrzał przez nią i wyszedł. Ja wyszłem chwilę po nim. Niby wystarczyło teraz uciec ale coś nam przeszkodziło. Shuichi jak i ja dostaliśmy jakimiś strzałami. Upadliśmy i straciliśmy przytomność.

Pov. Shuichi Saihara

Obudziłem się na bardzo niewygodnym łóżku. Od razu wstałem i się rozejrzałem. Siedziałem w celi. Zeszlem z łóżka. Było piętrowe. Zobaczyłem Kokichiego na dolnym materacu. Płakał.

-Kokichi- spytałem. On na mnie popatrzył i na mnie skoczył. Przytulił mnie i znowu zaczął płakać. Ucieszyłem go dopiero po jakiś dziesięciu minutach.

-Koniec przytulanek zaraz idziecie do sądu- powiedział jeden ze strażników. Ja spiorunowałem go wzrokiem na co się zaśmiał. Wszedł do celi i spiął moje i Kokichiego ręce za plecami. Nie opierałem się, miałem już plan działania więc w każdym momencie mogłem każdego tu zabić. Wprowadzili nas do pokoju rozpraw. Ale był on zmodyfikowany. Miał dwie mównicę i to była jedyna inna rzecz. Chociaż ja i Kokichi mieliśmy dwa miejsca tylko dla siebie stanęliśmy w jednym. Rozpięli nas jak tylko stanęliśmy na mównicy. Na środek wyszedł sędzia i usiadł na swoim stanowisku.

|time skip|

-Ogłaszam, że Shuichi Saihara i Kokichi Ouma dostaną karę śmierci jutro o dwunastej w południe- powiedział sędzia. Kokichi płakał w moją klatkę piersiową. Ja sam mjałem łzy w oczach wkońcu niedługo umrę.- Wyprowadzić- powiedział. Ja dałem ręce za plecy, a strażnicy je spieli. Kokichi zrobił to samo. Zaprowadzili nas do celi. Od razu położyłem się na łóżku, a Kokichi się do mnie przytulił. Mam pewien pomysł ale jest  trochę niebezpieczny.

Pov. Kokichi Ouma

Cały czas płakałem. Shuichi mówił, że napewno mnie stąd wyciągnie ale boje się, że mu się coś stanie. Postanowiłem chociaż chwilę się zrelaksować więc zamknęłem oczy i udałem się do krainy snów.

Pov. Shuichi Saihara

Dzisiaj jest dzień mojej "śmierci". No właśnie ja nie mam zamiaru umierać, a tym bardziej nie pozwolę żeby Kokichiemu się coś stało. Właśnie prowadzili nas do pokoju z krzesłem elektrycznym. Kokichi miał swoją egzekucję mieć w innym pokoju więc dobrze, że mu powiedziałem co ma zrobić. Usiadłem na krześle.

Pov. Narrator

-Jakieś ostatnie życzenie- spytali strażnicy w oby dwóch pokojach.

-Czy mogę jeszcze raz go przytulić- spytali Kokichi i Shuichi w tym samym momencie.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuję za przeczytanie.
Łącznie z tym 571 słów.

~Bajo~

|Spójrz na mnie, a zginiesz| SaioumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz