Rozdział 30

638 42 10
                                    

MIA

Niespodzianka, którą zrobił mi Sebastian, była niesamowita, przyspieszony wylot do Polski był ostatnia rzeczą o jakiej pomyślałam, gdy powiedział, że ma coś dla mnie. Lecz zmęczenie już po chwili przyćmiło to ogromne szczęście i radość. Więc oboje przespaliśmy większość dzisiejszego dnia. Gdy się później obudziłam, byłam sama w łóżku, a miejsce obok mnie było już zimne. Dlatego, przebrała się w luźny dres i zeszłam na dół do kuchni, gdzie krzątał się Sebastian i robił dla sam coś do jedzenia. Jako iż, że nie miałam ochoty rozmawiać, cały czas gdy jedliśmy, spędziliśmy w ciszy. Później w mojej pamięci są tylko krótkie i niewyraźne przebłyski, z tego co się dzieło.

Pamietam tylko, jak Sebastian zaniósł mnie do taksówki i jeszcze gdzieś poszedł. Gdy wrócił z powrotem powiedział kierowcy gdzie ma nas zwieść i usiadł obok mnie na tylnim siedzeniu. Jego ciepłe dłonie objęły moją twarz i po chwili poczułam jego ciepłe usta na swoim czole. Mruknęłam cicho w odpowiedzi i wtedy z powrotem zapadła ciemność.

***

Obudziło mnie delikatne szturchanie w ramię, otworzyłam powoli oczy rozejrzałam się, początkowo nie wiedząc gdzie jestem. Gdy moje oczy trafiły na wysoka i duża sylwetkę stojącą w drzwiach taksówki, uśmiechnęłam się lekko i przetarłam ręka twarz, próbując pozbyć się oznak spania.

— Już jesteśmy? – zapytałam zdziwiona, z powrotem kierując wzrok na Sebastiana, który połową tułowia był w samochodzie.

— Tak – zaśmiał się cicho i podał mi czapkę z daszkiem i ciemne okulary. – Ubierz, będziesz mniej rozpoznawalna.

Powolnym i ciagle zaspanym, ruchem wziąłem od niego nakrycie głowy i okulary przeciwsłoneczne. Oba przedmioty były czarne i mało przyciągające uwagę. Chociaż ludzie pewnie i tak będą na nas patrzeć, bo kto normalny chodzi wieczorem w czapce z daszkiem i ciemnych okularach.

— Dzięki – mruknęłam cicho i ubrałam czapę na głowę.

Gdy moja twarz była już niewidoczna, wysiadałam z samochodu i rozciągnęłam zdrętwiałe kończyny. Mężczyzna także miał czapkę z daszkiem i okulary, takie same jak moje, i stał zaraz obok mnie, razem z naszymi walizkami.

— No to prowadź, panie incognito – uśmiechnęłam się i ruszyłam razem z nim w stronę wejścia, cały czas idąc blisko jego boku.

Sebastian zaśmiał się cicho, na to jak go nazwałam i gdy byliśmy już w budynku lotniska, złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Popatrzyłam na jego profil lekko zaskoczona, ale po chwili rozluźniłam się i przeniosłam wzrok przed siebie. Przez większość drogi czułam na sobie wzrok dziesiątek osób, chociaż nie wiedziałam czy naprawdę nam się przyglądali czy tylko mi się wydawało. Po chwili doszliśmy do jednej stacji, gdzie zrobiliśmy odprawę i mogliśmy już iść prosto do poczekalni na samolot.

Gdy już usiedliśmy na dwóch wolnych miejscach, oparłam głowa na boku mężczyzny, a on objął mnie ramieniem przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Na przeciwko nas siedziała młoda dziewczyna razem z swoją mamą i młodszym bratem. Nastolatka z słuchawkami na uszach przeglądała coś na telefonie, a kobieta siedziała, z śpiącym synem na kolanach. Sebastian głaskał jedną dłonią delikatnie moja ramie, a w drugiej trzymał telefon i coś na nim pisał.

— Sebastian, to na pewno nie problem, żebyś ze mną poleciał? – zapytałam cicho, mocniej przyciskając policzek do jego torsu.

Only One // Sebastian StanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz