Rozdział 39

518 49 9
                                    

— Was chyba popierdoliło!? – podniosłam głos, patrząc na Amelkę z niedowierzaniem. Jak one mogły tu z nią przyjść?

— To od niej się dowiedziałyśmy, że jesteś w Polsce i to z nowym chłopakiem – wyjaśniła pierwsza Kaja, zwracając ma siebie moją uwagę. To ta suka zepsuła mi niespodziankę dla dziewczyn, zaraz jej przypierdole.

Zerwałem się szybko na równe nogi już chciałam ruszyć w jej stronę, ale silne ramiona oplotły mnie w pasie i przyciągnęły do siebie. Fuknęłam zła, próbując wyrwać się z objęć mężczyzny.

Sebastian, puść mnie – warknęłam, zaciskając dłonie ja jego przedramionach, ale on najwyraźniej nic sobie z tego nie robił, bo tylko mocniej przycisnął moje plecy do swojej piersi. – Mówię, że masz mnie puścić.

— Puszczę cię, jak się uspokoisz – wiedziałam, że nie ma innej opcji, żeby się uwolnić, dlatego przestałam się szarpać i swobodnie opadłam na jego ciało. Po chwili poczułam, jak jego uścisk poluźnia się na moim brzuchu. Dobra, to ostatnia szansa.

Jeszcze raz szybko szarpnęłam się do przodu, odsuwając się na taką odległość, żeby Sebastian mnie mógł mnie znowu złapać. W mgnieniu oka, doskoczyłam do rudej, łapiąc ją za koszulkę. Dziewczyna pisnęła, zasłaniając swoją twarz rękami.

— Po co się wpieprzasz, w rzeczy które cię nie dotyczą! – krzyknęłam, pchając ją na ścianę. – Mamusia nie nauczyła, że nie dotyka się nieswoich rzeczy, tępa zdziro!

Oczywiście ruda nie zdarzyła odpowiedzieć, ponieważ poczułam za sobą obecność mężczyzny, który objął mnie w pasie jedna ręka i odcisnął na bezpieczną odległość.

Wystarczy – warknął cicho, ciągnąć mnie w stronę drzwi wyjściowych. Bez słowa ubrał mi buty i otworzył drzwi, przez które, po chwili, mnie wypchał. – Przepraszamy za problem, miło było poznać i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.

Prychnęłam pod nosem na jego słowa i ruszyłam schodami w dół. Co one sobie myślały, przyprowadzając tu tą wiedźmę? Weszłam przed budynek wdychając świeże powietrze. Muszę zapalić. Teraz.

Muszę zapalić – oświadczyłam, obracając się do bruneta, który popatrzył na mnie spod uniesionych brwi. Pokręciłam głową i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pobliskiego sklepu.

Mały blaszak stał obok parku, który był częstym miejscem spotkań młodzieży. Weszłam do środka, nawet nie patrząc czy mężczyzna za mną idzie. Teraz muszę kupić fajki, bo zaraz eksploduje. Za kasą stała miła starsza pani, która prowadzi ten sklepik od kilkunastu lat.

— Poproszę Marlboro czerwone i zapalniczkę – powiedziałam pospiesznie, nawet nie myśląc o uprzejmościach. Staruszka uśmiechnęła się miło w moja stronę, wyciągając spod lady papierowe opakowanie papierosów.

— A dowód mogę zobaczyć? – zapytała uprzejmie, kasując obie rzeczy. No tak, dowód. Westchnęłam oglądając się za siebie. Sebastian patrzył na mnie uważnie i chyba domyślił się o co chodzi, bo podszedł powoli do lady.

— Może być narzeczonego, zapomniałam portfela – uśmiechnęłam się sztucznie w jej stronę, kobieta posłała brunetowi ciepły uśmiech i wyciągnęła rękę w jego stronę.

Mężczyzna wyciągnął z portfela prawo jazdy i podał je staruszce, z zrezygnowanym wyrazem twarzy. Był nie zadowolony z tego, że pomaga mi to kupić. Kobieta przyjrzała się plasticzkowi i oddała go do rąk bruneta.

— To będzie razem dwadzieścia trzy złote – powiedziała, podsuwając w moją stronę terminal. Bez słowa przyłożyłam do niego telefon i zabrałam swoje zakupy. Kobieta podziękowała nam, życząc nam miłego dnia. Odpowiedziałam jej tym samym wychodząc na zewnątrz.

Only One // Sebastian StanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz