Rozdział 9

798 36 3
                                    

O Mój Boże.

Kilka metrów ode mnie stał duży dźwig z zawieszoną klatka na końcu, cała konstrukcja miała chyba z dwieście metrów, co przyprawiało mnie ciarki na placach. Obróciłam się przodem do uśmiechającego się dumnie bruneta, a moje oczy zaświeciły się z podekscytowania. Ten nieziemsko przystojny i kochany mężczyzna właśnie postanowił spełnić jedno z moich marzeń i celów na najbliższy czas. Skok na bungee.

Podeszłam bliżej chłopaka i rzuciłam mu się na szyje, wydając z siebie pisk zadowolenia, Stan objął mnie ramieniem w talii i schował głowę w moich włosach. Za nami widziałam kilkoro ludzi, którzy nam się przyglądali, ale teraz nie obchodziło mnie to za bardzo. Odsunęłam się delikatnie tak żebym mogła spojrzeć w jego niebieskie oczy i niegoloną przez kilka dni twarz, muszę przyznać, że z bliska wygląda jeszcze przystojniej. Szybko ucałowałam go w zarośnięty policzek i z powrotem przyczepiłam się do jego twardego torsu.

— Dziękuje, dziękuje, dziękuję! – Powiedziałam głośno bardzo podekscytowana i odkleiłam się od bruneta, który najpewniej był z siebie zadowolony, bo uśmiechał się jak głupi.

— Mówiłem, że nie pożałujesz – zaśmiał się z mojej reakcji i chwycił mnie za rękę ciągnąć do dwóch mężczyzn, którzy czekali na nas ze specjalnymi szelkami.

Gdy już oboje byliśmy gotowi miły pan zaprowadził nas na podest, którym zaczęliśmy wyjeżdżać w górę, przez cały czas uśmiechałam się już głupia, młody blondyn, z którym tu staliśmy wytłumaczył nam jak to wszystko będzie wyglądać, z racji, że ja i Seb skaczemy razem jest mi trochę lżej, ale i tak się denerwuję.

— Seb, nie dam rady – przyznałam, gdy byliśmy już na samej górze.

— Pamiętaj, że ja skaczę z tobą – mówi lekko rozbawiony, i chwyta moją dłoń splatając nasze palce, na co nie protestuje, bo jestem zbyt zestresowana wysokością, na jakiej się znajdujemy.

— Spokojnie, to tylko sto pięćdziesiąt metrów – powiedział wyluzowanym głosem chłopak stojący obok nas, z tego, co mi wiadomo ma na imię Artur, bo tak ma napisane na tyle koszulki.

— Bardzo mnie pocieszyłeś – uśmiechnęłam się do niego, gdy otwierał bramkę do skakania. – Przepraszam za niegrzeczność, ale nie pochodzisz stąd, prawda? – Zapytałam po chwili, jestem pewna, że jest z Polski, bo stamtąd pochodzi imię, które nosi.

— Masz rację, jestem z Polski, jak wiesz, co to za państwo – brunet obok mnie prychnął śmiechem na jego słowa, a ja szturchnęłam go łokciem z żebra żeby był cicho.

Dobra masz jeszcze jakieś dobra rady dla koleżanki? – Zapytałam w ojczystym języki i popatrzyłam w dół.

Ty też jesteś Polką! Przepraszam nie wiedziałem! – Krzyknął ze skruchą, a ja cicho się zaśmiałam. – Artur, miło mi – przedstawił się wyciągając rękę w moją stronę, już miałam się odezwać, ale wyprzedził mnie zanim zdarzyłam otworzyć usta. – I bardzo boję się twojego chłopaka, który stoi za tobą, bo patrzy się na mnie jakby chciał mnie zaraz udusić – mówi patrząc na mężczyznę stojącego za mną, a ja szybko odwracam się przodem do Sebastiana i dopiero teraz uświadamiam sobie, że cały czas trzyma moją dłoń.

— Dobra, myślę, że możemy już skakać – mówię, nie czując już takiego wielkiego strachu jak na początku, gdy tu wyjechaliśmy.

— Dobra, to teraz musicie stanąć do siebie przodem tak żeby wasze klatki się stykały – blondyn poinstruował nas jak mamy się ustawić, a my wykonaliśmy to bez słowa. – Najlepiej by było jakbyście się przytulili – dodał, a brunet objął mnie szczelnie ramionami w pasie, a moje ręce oplotły go mocno w pasie przyciągając go jeszcze bliżej, teraz żeby na niego popatrzeć muszę podnieść głowę do góry przez to, że jest ode mnie sporo wyższy.

Only One // Sebastian StanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz