#4

168 13 2
                                    

Nagle poczułam tylko uderzenie.... Jedyne co zobaczyłam przed tym jak wszystko stało się czarne to przerażonego bruneta......

Kiedy już się ocknęłam zobaczyłam bruneta z łzami w oczach. Miał lekkie zadrapanie na policzku. Było już ciemno. Kiedy chłopak zobaczył że w końcu się, pomógł mi wstać. Byłam opatrzona. Spojrzałam na zegarek. Było grubo po 19:00. Nie wiem co się działo podczas gdy nie byłam przytomna. Zauważyłam że Archer już nie ma swojej czarnej owieczki. Za to miałam ją ja. Gdy już mogłam normalnie iść, wróciliśmy do domu.

Gdy już dotarliśmy do domu Judi Zoe rzuciły nam się na szyje, zaprowadziły do kuchni i zaczęły nas odpytywać. Ja jedynie zjadłam szybko dalej trzymając przytulankę, tylko tym razem a kolanach. Nie mam bladego pojęcia skąd z rąk Archera znalazła się w moich. Nie będę nad tym myśleć. Aczkolwiek dlaczego Jeff mnie nie zabił gdy tylko miał taką okazję? Pewnie bawi się nami. Chce nam rozwalić psychikę by potem nas wykończyć fizycznie.

Jestem zła na siebie że wpadłam na ten głupi pomysł. 

- Haloooo, ziemia do Lu! - powiedziała Judi uśmiechając się do tego. 

- Co - odpowiedziałam obojętnie.

Szybko wstałam zostawiając resztki jedzenia i szybkim krokiem doszłam do mojego pokoju. (Nie ładnie zostawiać jedzenia >:O ). W ręku trzymałam przytulankę.  Przytuliłam czarną owieczkę do policzka, po czym ją odstawiłam na łóżko. Z przyzwyczajenia wsadziłam rękę do kieszeni spodenek. Poczułam coś. Wyjęłam coś, co okazało się być karteczką na której znajduje się kolejna notka od jakże cudownego człowieka. Tylko on mi mógł tam zostawić notkę. Nie dość że psychopata to jeszcze zboczeniec. Otworzyłam okno bo było gorąco. usiadłam na parapecie i zaczęłam czytać notkę. 

Blisko śmierci, gdyby ktoś z was umarł nie było by tyle zabawy. Przyjdź w to samo miejsce o godzinie 2:10. ~ JTK

Czasem zastanawiam się dlaczego ja. Ale od razu mam odpowiedź. To był mój pomysł. Ja zaatakowałam czarnowłosego. W skrócie. Moja wina. 

Poza tym skąd on ma wiedzieć która godzina? Nie rozumiem już nic. Moje rozmyślanie przerwało mi pukanie do drzwi. 

- Proszę. - powiedziałam. Od razu drzwi się otworzyły a przez nie weszła blondynka. Judi szybko zamknęła za sobą drzwi a ja schowałam kartkę. Judi do mnie podeszła powoli. 

- Mogłabym dziś spać u ciebie? Boję się sama po tym co dziś się stało.... - Spytała na jednym wdechu.

 - Jasne. - Ale bez kontaktu, bez dotyku. Poza tym mnie w nocy nie będzie. Dokończyłam w myślach

Trwała niezręczna cisza. Nagle blondynka się do mnie przytuliła. Nie lubiłam kontaktu fizycznego, ale to mnie totalnie zamurowało i nie wiedziałam co zrobić. Nie mogłam się ruszyć. Po chwili jednak delikatnie ją odsunęłam od siebie i wzięłam do ręki przytulankę. I wystawiłam ją jako swoją obronę. Nie wiem dlaczego. 

- Bez. Dotyku. - wysyczałam.

- Następnym razem zamiast owieczki to będzie wyprowadzenie z pokoju. Jasne? - dodałam surowo. 

Ona tylko smutno pokiwała głową na tak. No cóż. Mój pokój moje zasady. 

Po kilku godzinach ona już spała. Była godzina bliska północy, więc postanowiłam się spakować i wyjść przez okno by nie budzić reszty domowników. Bałam się trochę iść po zmroku,  w rękach trzymałam  przytulankę czarnej owieczki i latarkę. Po piętnastu minutach wędrówki przestałam się bać i coraz pewniej stawiałam kroki. Coś mi kazało Wykrzyczeć następujące zdanie : 

- Noc jest taka piękna! - wykrzyczałam na tyle cicho aby nie usłyszano mnie w domku w którym pomieszkujemy. Podrzuciłam przytulanką po czym zakręciłam się z nią. Pobiegłam przed siebie w wyznaczone miejsce. Usiadłam na ławeczce i zaczęłam nucić. Owieczka biernie siedziała na moich kolanach. Nie wiem czemu ale ją głaskałam. Było tak  cicho że usłyszeć było można tylko moje nucenie i cichy powiew wiatru.

Nagle usłyszałam ciężkie kroki. Mogły one należeć tylko do jednej osoby. Jeffa. 

Chłopak uśmiechnął się. Ale nie tak, sztucznie tylko prawdziwie. A może mi się wydawało? W końcu miał wycięty wieczny uśmiech. Podał mi rękę abym wstała. Nie ufam mu a więc wstanę samodzielnie. 

- Czego - spytałam sucho. 

Ten w odpowiedź przystawił mi do krtani nóż. 

- Dowiesz się dwóch następujących informacji. - Odpowiedział szybko i z nutką złości.

- A czego dokładnie ? -  spytałam tym razem ciszej.

- Po pierwsze : następna będzie blondynka o niebieskich oczach a potem ta druga co się przymilała do ciebie.- powiedział bawiąc się nożem.

Przytaknęłam głową. Przybliżył się. 

- A- a druga? - zapytałam bez chwili namysłu. 

- Druga że po tych ,,napadach'' na was porwę dwójkę z was. Dwie osoby będą musiały uratować dwie poprzednie. Inaczej wszyscy zginiecie. 

Przęłknęłam ślinę.  A więc.... szybka śmierć. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bałam się. Bałam się że nie dożyję jutra. A najgorsze jest to że nie wiem kiedy to będzie.

- Lepiej abyś nic im nie mówiła. - warknął. 

Ja jedynie mocno przytuliłam owieczkę. Nie chciał abym im mówiła, lecz czemu powiedział to mi? Bawi się mną psychicznie.  Nie dam się tak. Nie poddam się. Będę stawiać Opór tak długo jak mogę. 

- To po cholerę mi to mówisz? - Kpiącym głosem odpowiedziałam. 

- Nie wiem. Bo mogę. A teraz wracaj bo się zgubisz później. A może za rączkę cię odprowadzić ? - Wyraźnie zirytowany moją postawą powiedział. 

-  Nigdzie nie idę tu jes- Nie zdążyłam dokończyć zdania bo zostałam przerzucona przez ramię chłopaka. 

Zaczęłam bić go w plecy i wrzeszczeć. On zwrócił mi na to uwagę po czym tego już nie robiłam. Postanowiłam poddać się bo wiem jakby się to skończyło. Droga dłużyła się jak nigdy dotąd . Było mi smutno bo nie wzięłam czarnej owieczki. 

Kiedy już dotarliśmy do domu w którym pomieszkiwałam wraz z trójką ludzi puścił mnie na ziemię. Podał mi owieczkę do rąk po czym przerzucił przez okno. Przez co miałam nagłą i brutalną randkę  z podłogą. 

Judi siedziała na łóżku. Nie spała. Widziała całe to zjaście. Teraz to ja się nigdy z tego nie wytłumaczę. Mam przewalone.. Ku mojemu zaskoczenia blondynka się do mnie przytuliła. 

Nie wiedziałam co zrobić.



W cieniu ulic - Jeff the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz