#8

136 12 2
                                    

Tutaj masz zabójczy parkur! Ten etap polega na tym abyś przedostał się tam o w jak najkrótszym czasie w jak najlepszym stanie! - rozbawiony krzyknął czarnowłosy po czym zniknął. 

Wracamy do pierwszej osoby aka historii według oczu Lu!

Siedziałam na krześle czekając na Jeffa nucąc. Aż przypomniały mi się dwa słowa. Mianowicie ,,Rytuał'' i ,,Owieczka'' . Pomyślałam aby zrobić rytuał z czarną owieczką w roli głównej. Dziś miała być pełnia. Wiem... że nie udało by mi się to, ale warto spróbować uzyskać drugiego sojusznika. Ponieważ wiem że po tej całej akcji uznają mnie za wroga.

Nie dziwię im się. Wstałam i rozciągnęłam się. Podeszłam do drzwi i nim zdążyłam dotknąć klamki przez drzwi wpadł Jeff. Przez przypadek na niego poleciałam. W końcu po poleceniu na Jeffa wyglądało to tak, że ja miałam nos w jego bluzie a ręce za jego plecami. Musiało to wyglądać  komicznie bo mój towarzysz  chwilę potem upadł na ziemię i zaczął się turlać ze śmiechu przez co wylądowałam na nim i szybko wstałam. 

Kopnęłam czarnowłosego w rękę a on dalej nic. Nie wiem co było w tym zabawnego.

- Hej ty! Dobrze się czujesz czy może wysłać cię do psychiatryka?! - wkurzona wykrzyczałam. 

On wstał dalej śmiejąc mi się w twarz. Wyprostował się. Nagle jego mina stała się poważniejsza a on spojrzał na mnie z góry. Wyglądało to jak dla mnie teraz normalnie. Już się go nie boję.      Nagle ni stąd ni z owąd usłyszałam pukanie. Byliśmy na szczęście na parterze. To był cel bruneta. Stąd mieliśmy zaprowadzić go na wcześniej przygotowany tor. 

- Halo? Jest tu kto? - spytał cicho brunet otwierając powoli drzwi. 

- Ah! Archer! Witaj! Jak się cieszę że tak szybko raczyłeś nas odwiedzić! - powiedziałam z uśmiechem. Opierając się o Jeffa. 

- Wejdź proszę! - dokończył morderca. 

Archer niepewnie wszedł do domku nie zamykając za sobą drzwi. Oczywiste było to że  to była jego jedyna droga ucieczki gdybyśmy mieli go teraz zaatakować. Jednak nie był tak głupi jak myślałam. Niestety teraz to mu się przyda. Na razie nie ma żadnego planu ataku, a więc może się czuć jak najbardziej pewnie.... lecz nie zbyt pewnie.

Odeszłam od Jeffa na parę kroków i wskazałam Archerowi miejsce obok mnie. Brunet posłusznie podszedł. Patrzył na mnie niepewnie. Nie znał moich zamiarów które, w sumie jak były przyjazne. Nie wiedział że mam zamiar potajemnie dać mu parę podpowiedzi na ten tor. 

Podarowałam mu książkę w której znajdowało się parę podpowiedzi pod przykrywką, aby czytał by nie zapamiętać drogi. Podałam mu również zakładkę na której znajdowało się wystarczająco podpowiedzi. Oczywiście robiłam to tak aby Jeff niczego się nie spodziewał. Bądź co bądź nie chciałam doprowadzić do ich śmierci. Żadna osoba z mojego otoczenia nie znała moich prawdziwych zamiarów. 

Były one czysto jasne jak i nie jasne. Z jednej strony pomagam mordercy, z drugiej jego przyszłym jak i niedoszłym ofiarą. 

- No to idziemy! - krzyknął nieco podirytowany brakiem atencji Jeff. 

Uśmiechnęłam się do Archera i pociągnęłam go za rękę. Jeffowi się to nie spodobało bo gdy tylko na chwilę chciałam podrapać po nosie przyciągnął mnie do siebie. 

Droga miała wrażenie że się dłuży. Nie chciałam aby stało się coś nie planowanego. Chciałam aby wszystko udało się tak perfekcyjnie jak w moich planach. Każda kraksa mogła by się źle skończyć. 

Gdy już dotarliśmy na miejsce stresowałam się tym czy Archer to przeżyje. Kurczowo ściskałam bluzy Jeffa i bawiłam się moimi włosami. Nie wiedziałam czy chłopak wziął na poważnie moje notatki. I czy jest o tyle sprawny fizycznie by dać sobie z tym radę. Było mi go szkoda. W końcu miał mnie za przyjaciela. A ja zdradziłam ich. Ich wszystkich. Cóż czasu nie cofniesz, a tak skończy się to dla nich lepiej. 

Archer skoczył na pierwszą przeszkodę. Nie było dla niego to aż takim problemem jak myślałam. Gorsze dla niego było przeskoczenie przez parę kolców które przebiły by go od razu gdyby tylko się na nich znalazł. Zrobił dokładnie jak z mojej notatki. Byłam ucieszona że się posłuchał w tak ryzykownej dla niego sprawy. Czyli jednak jeszcze trochę mi ufał. Ucieszyłam się tak że aż podskoczyłam nieświadomie. Po drugiej stronie toru siedziała związana Zoe która uważnie śledziła i analizowała ruchy Archera. 

Postanowiłam pójść tajemniczym wejściem koło Zoe. Ta od razu spojrzała się na mnie wścielke. Schyliłam się do niej przystawiłam jej nóż do gardła tak jakby wyglądało to na straszenie. A tak naprawdę uspakajałam ją i powiedziałam o tym że tylko dla widoku mam tam nóż. Blondynka postanowiła udawać tak jej powiedziałam. 

Przy 3 od końca przeszkodzie Archer się poślizgnął Zoe zaszkliły się oczy i spojrzała na mnie błagalnie. Położyłam jej rękę na ramieniu by ją uspokoić. 

Została już Archerowi ostatnia przeszkoda. Była najgorsza i najtrudniejsza. Gdy tylko nastąpi na sznurek nóż spadnie na niego co uczyni jego śmierć. Dałam mu podpowiedź aczkolwiek, nie mówiła ona za dużo. Nagle brunet dotknął sznurka a nóż automatycznie zaczął lecieć w jego kierunek z góry. Szybko rzuciłam nożem w tę stronę. Nóż odbił się a mój nóż przeleciał obok Jeffa po czym wylądowało w drzewie. Psychopata zgromił mnie wzrokiem a ja się tylko głupio uśmiechnęłam.

Jest! Archer dotarł do tego miejsca a czarnowłosy zniknął mi z pola widzenia. Pewnie już tutaj szedł.

Wskazałam palcem Archerowi miejsce w którym ma stanąć. Podeszłam do Zoe i rozcięłam liny którymi była przywiązana. Pociągnęłam ją do góry i w stronę Archera. Od razu przytulili się do siebie. Poczułam czyjąś obecność za sobą. Jak się okazało to był Jeff. Przybliżył się do nich i zaczął klaskać. 

- Brawo! Jestem dumny! Teraz droga powrotna! - rozbawiony całą akcją krzyknął. 

Szybko dotarliśmy a oni poszli do swojego pokoju.........



W cieniu ulic - Jeff the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz