#11

109 7 0
                                    

 - Sądzę iż odpowiedzią na twoje pytanie jest.......... - nie dałam jej dokończyć. Zarumieniona walnęłam w stół i wykrzyczałam,, dość! inne pytanie!''.

Podeszłam do mojego sługi, któremu mina zmieniła się o 360 stopni. Walnęłam mu w twarz z całej siły, aż upadł. Wkurzona jeszcze się na niego chwilę popatrzyłam przed tym jak wyszłam z pokoju, trzaskając przy tym głośno drzwiami. Oparłam się o nie, zjeżdżając po nich. Złapałam się za głowę. wypierając wszelkie uczucia. Parę razy spoliczkowałam się. Zadziałało, moja twarz wróciła, do normalnego, obojętnego wyrazu.

Słyszałam jak Andrzej i Jeff żrą się trochę, lecz dalej prowadzili pytania. Słyszałam jęki raz. Potem wstałam i odeszłam. Wzięłam długopis i kartkę, napisałam notkę, że idę na spacer i nie wiem kiedy wrócę. 

Napięcie wyszłam z domu. Nie chciałam myśleć o tym pytaniu. Szłam zaciskając zęby. Chodziłam tak bez celu aż zobaczyłam jakąś dziewczynę. Wyglądała jak typowa emo barbie, długie lokowane czarne włosy do pasa, masa tapety na ryju, sztuczny zrobiony makijażem ,,wycięty uśmiech''. Ubrana była w krótki top i miniówkę. Wyglądała jak panna spod latarni. W ręce trzymała nóż kuchenny ze sztuczną krwią. Czyżby fangirl Jeffa? No cóż, zamiast Jeffa spotka mnie. 

Podeszłam do niej z zaskoczenia. Była tak głupia, że mnie nie widziała. Patrzyła w telefon. Nagle zawołała imię Jeffa.  Nagle Jeff wyskoczył zza krzaków a ja schowałam się. Czyhałam się uważnie przyglądając się Jeffowi. Wyglądał na wkurzonego. Typiara próbowała go poderwać. Machała zalotnie rzęsami, niestety czarnowłosy jakoś nie zwracał uwagi a więc ona zaczęła do niego podchodzić i mówić czego ona to nie zrobiła. 

Wyskoczyłam na czarnowłosą, obaliłam ją na ziemię po czym przeszłam obok niej i podeszłam bliżej Jeffa, jednak ciągle zachowując odstęp.

- Co do kurwy!? Elfy tutaj też są?! - wykrzyczała wyraźnie wściekła że przerwałam jej gadkę z mordercą. 

- We własnej osobie! - ukłoniłam się i zaśmiałam. - Aaaa a tak dokładniej wolałabym abyś zwracała się do mnie Lu. - poprawiłam włosy tak, aby wyraźniej było widać moje szpiczaste uszy. Po raz pierwszy chwaliłam się moimi elfimi uszami. 

Dziewczyna patrzyła się na mnie zabójczo, jakbym właśnie rozwaliła jej plany i chciała mnie zabić. Wstawiła nóż w moim kierunku, podeszła do mnie i przystawiła mi go do gardła. Była ode mnie sporo niższa, a więc sprawiło jej to trochę problemu. 

- Stworzenia nie ludzkie, powinny nie żyć. - wysczała po czym chciała zadać mi śmiertelny cios, ja jednak nie wiem jak ale wyrwałam jej nóż z rąk i powaliłam na ziemię. Widziałam strach w jej oczach. Moim zdaniem jej zachowanie było nie stosowne i głupie.

- Ojj no weź, to było nie miłe i nie stosowneee! Czemu dyskryminujesz to że jestem elfem? Po czym próbujesz mnie zabić? - zrobiłam smutną minę -  Przyjaciół się tak nie traktuje...  - w tym momencie zadałam jej pierwszą ranę, dość spore nacięcie przy biuście. 

Piszczała, co pobudzało mnie bardziej do działania. Zaczynałam się ekscytować aż do momentu gdy w końcu ostatnia kropla krwi się jej wylała. Wykrwawiła się. Nie dziwiłam się. Jej ciało było całe poranione. Gdy już wróciła mi moja świadomość stałam nad martwym ciałem, w kałuży krwi. Moje białe włosy miały na sobie parę dość sporych czerwonych plam. Tak samo z ubraniami i moją twarzą. 

Spojrzałam na swoje ręce. Upuściłam nóż . Jeff zdumiony się na mnie patrzył. Ja tylko uciekłam do domku, po czym jak torpeda wbiłam do łazienki. Chciałam jak najszybciej pozbyć się śladu krwi tej.... dziewczyny. 

Po umyciu się ( miała magicznie ubrania i wszystko do tego potrzebne, mocą mej magii), usiadłam na kanapie obok mojego sługi i Judi. Ciągle czułam  jej wzrok. Zoe i Archer już dawno spali bo była już godzina 23:12. Mój sługa wstał na chwilę bo musiał iść do toalety. Jeff wrócił trzymając w kieszeni nóż którym popełniłam zabójstwa niewinnej bądź winnej osoby. Usiadł obok mnie, złapał mnie rękoma i przysunął do siebie czochrając mi włosy. Judi nagle złapała mnie za ręce. W tym momencie zaczęła się wojna o moją osobę. Andrzej nie wiem kiedy wrócił aczkolwiek klaskał i zaciekawiony przyglądał się tym jak mnie rozciągają. 

- Andrzej pomóż. - powiedziałam błagalnie.

Brunet podszedł i uratował mnie. Jeszcze przez jakiś czas Judi i Jeff grozili sobie. Postanowiłam iść spać. Andrzej szedł za mną. Gdy już dotarłam do drzwi mojego pokoju Andrzej wszedł za mną zamykając po cichu drzwi. Usiadł na dywanie. Podeszłam i go pogłaskałam. Lubił gdy to robiłam. W końcu gdzieś głębi duszy był owieczką. Podeszłam do mojego łóżka i usiadłam na nim. 

Przez jakiś czas gadałam z Andrzejem. Potem uznał iż jest zmęczony i idzie spać. Podszedł do włącznika światła i je zgasił ( PRĄD BYŁ BO TAK, WYCZAROWANE CICHAĆ ŻE BYŁO TO NIEMALŻE NIEMOŻLIWE. ) Po chwili mogłam usłyszeć chrapanie. 

Po pewnym czasie usłyszałam pukanie do pokoju. Obudziło mnie to. Zaspana powiedziałam 

-Włażić. - powiedziałam pół tomna. 

Była to Judi. Weszła powoli i po cichu. 

- Mogę spać z tobą? proszę, nie mogę zasnąć. Boję się że ten psychopata mnie zabije. - spytała cicho. 

Zgodziłam się. Wiedziałam, że nie kłamała. Wiedziałam też do czego zdolny jest Jeff. Pokazałam jej gestem ręki aby podeszła. Blondynka uważała na każdy krok, tak aby wydzielić jak najmniej hałasu aby nie obudzić Andrzeja. Jej jasne oczy patrzyły się na mnie. Tym razem to ja analizowałam każdy jej ruch, każdy jej oddech, każde jej spojrzenie. 

Było trochę niezręcznie. Aczkolwiek nie ma się czego bać i martwić. W końcu znamy się troszeczkę. Troszeczkę ale jednak i wiem że nie wbiła by mi noża w serce podczas snu. 

- Chodź. Połóż się. - wskazałam na miejsce obok mnie. Ona się położyła. Przez jakiś czas było cicho aż zasnęła.... tak myślałam, lecz ona nagle zadała mi pytanie ........



W cieniu ulic - Jeff the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz