Po rozmowie z Kevinem czułam się o wiele lepiej. Wyrzuciłam z siebie wszystkie obawy i wiedziałam, że nie zobaczę tylko współczującego uśmiechu czy słów, że przecież "przesadzałam". On sam doskonale wiedział, że Aaronowi nie jest łatwo i jak bardzo obwinia się o wszystkie złe rzeczy, które przytrafiły się w jego życiu. Nie na wszystko miał wpływ. Owszem to, że wplatał się w narkotyki to tylko jego wybór, ale to, co działo się później... starał się z tym walczyć i to się liczyło. Ale coraz częściej miał wrażenie, że tylko dla mnie miało to znaczenie. On nie widział swojej siły, a mi serce łamało się na widok tego, jak się zadręczał. Nawet Kevin przyznał, że również to widzi. Ciężko było to przeoczyć.
Cały wieczór spędziłam z telefonem w ręce, wyczekując wiadomości, czy jakiegokolwiek innego znaku życia od Aarona, jednak nie doczekałam się tego. Zasnęłam na fotelu w salonie i obudziłam się dopiero, kiedy moja matka starała się bezszelestnie uciec z pokoju, nie budząc mnie przy tym. Przykryłam się wtedy szczelnie kocem, którym mnie nakryła i dalej zapadłam w sen. Nie miałam siły przenieść się do swojego łóżka. Dzień wykończył mnie wystarczająco, bym ponownie straciła kontakt z otaczającym mnie światem.
Na szczęście fotele, jakie mieliśmy w domu były na tyle wygodne, że oszczędziły mi bólu w karku następnego poranka.
Pierwszą czynnością, jaką zrobiłam, było sprawdzenie powiadomień w telefonie. Pominęłam szybko te z portali społecznościowych o nowych zdjęciach znajomych. Tylko jedna osoba mnie teraz interesowała. Odetchnęłam głośno z ulgą, widząc wiadomość od Aarona, że wrócił cały i zdrowy do domu. Ucieszyłabym się jeszcze bardziej gdyby nie było to o czwartej nad ranem.
Dopiero po usłyszeniu od niego informacji, poczułam, jak moje spięte mięśnie rozluźniając się całkowicie. Nawet nie wiedziałam, że wciąż takie były.
Zastanawiałam się najpierw nad wypiciem kawy, ale prędko doszłam do wniosku, że zrobię to już w mieszkaniu chłopaka, gdzie planowałam się udać w następnej kolejności. Nie martwiłam się nawet makijażem. Spędziłam w łazience najmniej czasu, jak tylko potrafiłam i niedługo po moim przebudzeniu byłam w drodze do mieszkania Aarona.
W mojej głowie odtwarzała się moja wczorajsza panika gdy biegałam tą samą trasą. Teraz kiedy byłam już o wiele spokojniejsza, łatwiej mi się szło, choć wciąż czułam ściskając się żołądek na myśl tego, co czułam poprzedniego wieczora.
Tak jakby brunet wiedział, że tego dnia nie byłam zbyt cierpliwa, a przedłużając moje czekanie pod drzwiami, tylko zmniejszyły zasoby mojej wytrzymałości, otworzył zamek zaraz po tym jak zapukałam.
Weszłam do mieszkania, mijając go w progu bez słowa. Zignorowałam nawet ciche westchnięcie chłopaka. Ściągnęłam buty, aby po chwili stanąć na środku salonu i odwrócić się do chłopaka gdy przyszedł za mną.
— Przepraszam, że... — odezwał się, jednak ja nie dałam mu dokończyć. Podeszłam do niego w dwóch krokach i objęłam jego ciało, nadsłuchując bicia serca bruneta.
W pierwszej chwili spiął się, jakby był przyszykowany, że go uderzę, ale kiedy zobaczył, że nic takiego się nie stało, poczułam, jak zaczyna się rozluźniać, by chwilę później przycisnąć mnie do siebie jeszcze bliżej.
— To nie znaczy, że nie jestem zła — wymruczałam w jego koszulkę.
— Przepraszam — powtórzył, a ja po jego głosie słyszałam, że naprawdę nie chciał mnie tak zmartwić. Tylko dlatego nie potrafiłam na niego nakrzyczeć.
— Nie rób mi tego więcej — wyszeptałam, wciąż wtulając się w jego klatkę piersiową.
— Wybacz, całkiem zapomniałem włączyć dzwonek w telefonie. — Powtórzył słowa, których użył poprzedniego dnia, a więc nie było z nim wtedy aż tak źle jak myślałam.
CZYTASZ
Zanim Cię Poznałam
ActionJego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając się nie zatonąć. Zawiera wulgaryzmy!