Już dawno zapomniałam, jak to było obudzić się z bólem głowy i pustynią w ustach. Światło było dla mnie jak czosnek dla wampira, woda dla wiedźmy, srebro dla wilkołaka. Samo wspomnienie porannych promieni sprawiało, że miałam ochotę zakopać głowę głęboko pod kołdrę.
Tylko że jak bardzo chciałam zostać ten dzień w łóżku, tak czułam się na tyle brudna, że zmusiłam swoje ciało, by udać się do łazienki i wziąć prysznic. Tylko on mógł uratować mnie w tamtym momencie.
Starałam się doprowadzić mój stan do jakiegokolwiek normalnego stanu i chyba wcale nie było tak źle. W porównaniu do tego, jak wyglądałam poprzedniego ranka, było nawet znośnie.
Weszłam do kuchni, wiedząc, że powinnam zjeść coś na śniadanie, lecz każde spojrzenie na jedzenie wywoływało mój odruch wymiotny.
Nigdy więcej alkoholu.
I tak każdy wiedział, że było to kłamstwem.
Ostatecznie w moim żołądku wylądował owocowy jogurt, bo tylko on był dla mnie zjadliwy na tamten moment.
Usiadłam na kuchennym krześle i oparłam głowę na ręce. Przymknęłam oczy, powracając wspomnieniami do poprzedniego wieczora.
Czułam jedno wielkie zażenowanie swoim własnym zachowaniem. Co ja sobie w ogóle myślałam? Nie wiedziałam nawet, jak ma na imię tamten chłopak, a mało brakowało, a dałabym mu się zaciągnąć do łóżka. To, że sama mu odmówiłam nie świadczyło o tym, że myślałam trzeźwo. Do tego jeszcze bardzo dużo mi brakowało. Po co ja w ogóle się z nim umawiałam? Dopiero co rozstałam się z Aaronem, a już podrywałam kolejnego faceta. Co on by sobie o mnie pomyślał? Nie chciałam, żeby to tak wyszło.
Spojrzałam na swój telefon, gdy pojawiła się na nim wiadomość wysłana przez Debby. Pytała, jak się czułam. Wychodząc z klubu, ledwo doszłam do domu. Oczywiście bez pomocy blondynki by się nie udało. Naprawdę przesadziłam, a wydawało mi się, że mam jeszcze nad tym kontrolę.
Odpisałam jej krótką wiadomość, że przeżyłam. Nie musiałam więcej dodawać, by mniej więcej wiedziała, w jakim stanie byłam naprawdę. Pytała się również o chłopaka z poprzedniego wieczora, ale uznałam, że to nie była rozmowa na wiadomości. Wolałam się z nią zobaczyć czy chociaż zadzwonić.
Westchnęłam rozdrażniona swoją głupotą. Po co ja się z nim umawiałam?
Uniosłam wzrok na zegar. Za trzy godziny mieliśmy umówione spotkanie, a ja wcale nie mam ochoty się na nim pojawić. Zostawiając go samego, byłabym wredną laską i pewnie sama źle bym się z tym czuła. Wiedza, że nie potrafiłam go wystawić, sprawiała, że tylko jeszcze bardziej irytował mnie mój charakter. Wychodziło na to, że nawet jeśli miałoby być to nasze drugie i ostatnie spotkanie to i tak miałam na nie pójść.
Położyłam głowę na stół, patrząc pustym wzrokiem przez okno. Przynajmniej pogoda dopisywała. Akurat wtedy, kiedy ja miałam ponury nastrój.
Godzina do spotkania z chłopakiem, którego imienia nie znałam, zbliżała się nieubłaganie. Zdawało mi się nawet, że jak na złość czas zaczął przyspieszać.
Wstałam z łóżka, na które przeniosłam się chwilę po tym, jak skończyłam ubolewać nad swoim wczorajszym zachowaniem. Debby starała się ze mną skontaktować, by wyjść na miasto, ale tak jak przez ostatnie dni, tak i dzisiaj jej odmówiłam. Byłam wręcz przekonana, że gdyby nie to, że miałam niedługo później spotkać się z nowo poznanym chłopakiem, to tak prędko by mi nie odpuściła. Już poprzedniego wieczora doświadczyłam się na własnej skórze, że ta blondwłosa, niewinna osóbka potrafiła mnie jeszcze zaskoczyć.
CZYTASZ
Zanim Cię Poznałam
ActionJego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając się nie zatonąć. Zawiera wulgaryzmy!