Spojrzałam na trzymaną w ręce szklankę. Pomimo upływu kolejnych minut ona wciąż pozostawała do połowy pełna. Nie była to jedna z pierwszych, które tego wieczora wypiłam, ale nie mogłam też powiedzieć, że alkohol przychodził mi z łatwością.
Uśmiechnęłam się pod nosem, nawet picie nie sprawiało mi radości.
Uniosłam szkło do góry i zamieszałam w nim ciecz. Tym razem to nie ja byłam tą, która ciągle coś mówiła. To Debby zajęła moje miejsce, w kółko rozmawiając z barmanem. Wyglądało, jakby znali się o wiele lepiej, niż mogłam przypuszczać. Ja za to dowiedziałem się jak to jest kiedy nie potrafiło znaleźć się wspólnego tematu i tylko przysłuchiwałam się ich rozmowie. Ale w tamtym momencie nie przeszkadzało mi to.
Odwróciłam wzrok, kierując go na miejsce, gdzie pierwsze osoby zaczęły bujać się w rytmie muzyki. Jedni chwiali się bardziej, inni mniej, ale nie widziałam, by kogokolwiek odcinało. Raczej nie tego się spodziewałam, skoro klub nie miał zbyt dobrych opinii. A może właśnie o to chodziło, że nie dało się tu upić do stanu, w którym było się całkowicie bezbronnym.
Powróciłam ponownie wzrokiem do Debby, gdy obok niej usłyszałam przebijający się przez tłum głos mężczyzny. Nie zdołałam rozpoznać jego słów, ale prawdopodobnie zamawiał coś do picia, bo chwilę później barman, który swoją drogą miał na imię Dan, postawił na blacie kufel z piwem.
Nachyliłam się, by zobaczyć twarz nowego towarzysza, a gdy to zrobiłam, zacisnęłam dłoń na swojej szklance. Obok blondynki siedział nie kto inny jak Chris. Sama jego obecność zapalała w mojej głowie czerwoną lampkę, a to, że znajdował się tak blisko Debby tylko jeszcze bardziej mnie niepokoiło. Jakby samą swoją obecnością mógł wyrządzić jej krzywdę. Nawet Debra musiała poczuć to samo, bo opuściła głowę na swoją szklankę i nagle straciła ochotę na rozmowę z Danem.
— Pójdziesz ze mną do toalety? — spytałam przyjaciółki, chcąc chociaż na chwilę wyrwać się od tego mężczyzny.
Blondynka na moją propozycję zaskoczyła ze stołka, jakby tylko czekała, bym wydostała nas z tej sytuacji. Nie musiała prosić dwa razy. Doskonale wiedziałam, że Chris był jak bazyliszek, który czerpał radość ze swojego zabójczego wzroku i wcale nie miałam na myśli tego pozytywnego znaczenia słowa.
W drodze do toalety zachwiałam się kilkakrotnie, co dało mi znać, że chyba te drinki były mocniejsze, niż myślałam. Ale co mogłam poradzić, że siedząc, wcale nie czułam tych procentów, które w siebie wlałam.
Spodziewałam się, że toalety będą oblegane przez "zakochanych" lub po prostu będzie do nich kolejka, ale i tu się zaskoczyłam, zastając tylko pustkę. Na moją korzyść.
Choć starałam się odwlec swój powrót jak najdłużej to i tak musiałam kiedyś podejść do barku. O dziwo to Debby nalegała, byśmy to zrobiły, kiedy ja zastanawiałam się, czy po prostu nie zostawić gotówki i wyjść. Może to przez ciekawość i chęć dowiedzenia się czegoś więcej co łączyło przyjaciółkę z tym miejscem przekonała mnie, bym została. Nie pozwoliłam jednak Debby usiąść obok Chrisa, wolałam już kiedy to ja zdzieliłam ich od siebie. Mówiłam, że byłam gotowa stanąć oko w oko z diabłem, by ją ochronić. Nie mogłam pozwolić by i Debby mi zabrał. A byłam pewna, że z jakiegoś powodu uparł się, by zniszczyć mi życie. I to wcale nie dlatego, że go uderzyłam.
Wystarczyło byśmy tylko usiadły na swoich miejscach, bym ponownie poczuła na sobie zimne spojrzenie Chrisa. Zignorowałam je całkowicie i może to za sprawą wlanych w siebie procentów, wcale nie przyjęłam się tym, że on wciąż mnie obserwował. Teraz gdy usiadłam obok niego miał do tego łatwiejszy dostęp i wyglądał, że było mu to na rękę.
CZYTASZ
Zanim Cię Poznałam
ActionJego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając się nie zatonąć. Zawiera wulgaryzmy!