Ostatnie miesiące były dla mnie ciągłą walką o życie. Wiele zawirowań, pełno zwrotów akcji, mnóstwo niedopowiedzeń. Wszystkie emocje, które starałam się trzymać na dystans, w końcu musiały znaleźć ujście. I nadeszło to właśnie zeszłej nocy. Czułam się bezsilna, miałam ochotę owinąć się w kokon i zaczekać aż wszystko minie. Odpocząć chwilę, bo już na samą myśl, co przyniesie następny dzień, mnie mdliło.
Ale kiedy myślałam, że nie dawałam sobie już rady, napotkałam pewne niebieskie oczy. Dawniej spojrzenie mojej zguby i strachu, teraz były oparciem. Ufałam temu co Chris robił. Wierzyłam, że ma plan jak wydostać nas z tej beznadziejnej sytuacji.
Odwróciłam głowę w kierunku jeziora. Jak mówiłam, śnieg dawno stopniał, lecz niebo tego dnia nie dawało nam zbyt wiele światła. Mogłam porównać go do dnia gdy znalazłam się tutaj po raz pierwszy. Wtedy gdy uważałam Harrisa za swojego wroga. Patrząc na to wszystko z aktualnej sytuacji, wcale się sobie nie dziwiłam. Chris naprawdę potrafił skutecznie zniechęcić innych do siebie. Gdyby nie ta cała intryga, która miała na celu złapanie Mullera, nigdy nie zostałabym tak długo z mężczyzną.
— Chciałabyś się przejść? — Usłyszałam cichy głos niedaleko mnie. Odwróciłam się w jego kierunku, napotykając zaciekawione spojrzenie Chrisa.
Uśmiechnęłam się, pod nosem, bo znowu czułam, jakby czytał mi w myślach. A może mój wzrok był aż tak zdesperowany, by poczuć choć namiastkę normalności. Przejść się brzegiem jeziora, nie przejmując się niczym wokół.
Już chciałam mu odpowiedzieć, lecz w tym samym czasie powróciła rzeczywistość, która starła uśmiech z mojej twarzy.
— A co jeśli...
— Nikogo nie ma w pobliżu. — wtrącił się, nie dając mi dokończyć. — Tylko mnóstwo ochroniarzy. — Rzucił zaczepnie, spoglądając za okno, jakby chciał ich dostrzec. Zrobiłam to samo.
Z początku myślałam, że żartował, bo choć rozejrzałam się wokół domu, to nikogo nie zauważyłam. Lecz dopiero gdy podążyłam dokładnie w miejsce, gdzie spoczęło jego spojrzenie, rzuciła mi się postać mężczyzny, kroczącego między drzewami. Trzymali się na dystans, lecz ich postawa była ciągle w gotowości do biegu gdyby zauważyli coś niepokojącego.
Chris nie żartował. Naprawdę zaangażował w to swoich najlepszych ludzi.
— Zaufasz mi? — spytał, zwracając tym moją uwagę.
Spojrzałam zaskoczona na jego wyciągniętą rękę, by za chwilę unieść wzrok, łącząc z nim spojrzenie. Czułam przyspieszony rytm serca, nie do końca wiedząc, dlaczego to jedno pytanie wywołało we mnie taką reakcję. Czy do tej pory wszystko, co ostatnio zrobiłam, nie świadczyło o moim zaufaniu? Wciąż nie był tego pewien? Czy może chciał to ponownie usłyszeć z moich ust? Tak czy nie, on wciąż nie zrobił nic więcej, pozwalał mi podjąć decyzję. Trwało to tylko kilka sekund, lecz dla mnie o wiele dłużej, zanim nareszcie udzieliłam mu odpowiedzi.
— Już dawno to zrobiłam. — Podałam mu swoją dłoń. Poczułam jej ciepło, które pozwoliło mi wypuścić powietrze wraz z wszelkimi wątpliwościami, a jego mocny uścisk, dodał mi pewności.
— Poważnie? Już w momencie kiedy uciekłaś do Mullera? Czy może kiedy prawie do mnie strzeliłaś? — zapytał zaczepnie, przyciągając mnie do siebie i idąc powoli w kierunku drzwi wyjściowych. Objął mnie ramieniem nie pozwalając uciec gdybym chciała to zrobić. A może po prostu bym nie mogła zobaczyć jego rozbawionej miny, bo uścisk wcale nie był na tyle mocny bym czuła się w jakikolwiek sposób uwięziona.
— Tak właśnie w tych momentach — kontynuowałam jego grę. — A pamiętasz, jak przechwycili ci ten magazyn z bronią? — Uniosłam wzrok, spoglądając na jego profil gdy on wciąż patrzał twardo przed siebie. — Wiedziałeś, że sklep na rogu tej ulicy, zasłyną z przepysznych pączków po tym jak jeden influencer pochwalił ich słodycze? Dlatego ta nazwa tak zapadła mi w pamięć.
CZYTASZ
Zanim Cię Poznałam
ActionJego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając się nie zatonąć. Zawiera wulgaryzmy!