Part One

915 35 97
                                    

Wraz z Morro siedzieliśmy w barze, rozmawiając i się śmiejąc. Dziwnie patrzyło mi się na brata, który miał zupełnie inne ciało, jednak na jakiś czas musiałam przywyknąć. Tak stwierdził.

— Zaraz będę musiał załatwić kilka ważnych spraw. — Morro nagle spoważniał, wstał z krzesła i ręce zawinął za sobą, tak jak często robił. Spojrzał na mnie, a jego mina wyrażała nic innego, niż nienawiść. — Lecz z tobą również muszę porozmawiać. W miejscu gdzie będziemy mogli być sami.

— Nie rozumiem. Nic nie rozumiem, Morro. Pojawiłeś się nagle po ośmiu latach, udajesz dobrego braciszka, jesteś duchem i w dodatku znajdujesz się w ciele zielonego ninja — oznajmiłam ciemnowłosemu. — To wszystko jest tak pogmatwane.

Chłopak spojrzał na mnie obojętnie, tak jakbym go wcale nie obchodziła. Kiedyś był inny - zabawniejszy i miał więcej empatii w sobie. Teraz wygląda na to, że to wszystko zniknęło, co mnie okropnie zmartwiło. Czy to na pewno jest mój brat?

Wraz z bratem wyszłam na zewnątrz, aby usłyszeć wszystko co ma mi do powiedzenia. Wokół nas wisiały ciemne chmury, tak jakby miało zaraz zacząć padać. Pogoda w rejonie do którego zabrał mnie brat, było straszliwie smutne.

— Wiesz o tym, że jestem mistrzem wiatru, prawda? — zapytał się mnie, na co pokiwałam głową w geście zrozumienia. Wiedziałam o tym, że jak byłam mała ćwiczył z Wu. Czasami musiał brać mnie ze sobą, ponieważ nie miał gdzie mnie zostawiać. — Okazało się, że nasze moce są podzielone. Ja jestem mistrzem wiatru, a ty mistrzynią wiatru. Razem możemy pokonać świat, zdobyć go, być wielcy. Możemy uwolnić znakomitość! — Chłopakowi zaświeciły oczy, kiedy tylko mówił o władzy, którą możemy mieć. — Zielony Ninja dalej walczy — stwierdził cicho. — Jak narazie jestem zbyt słaby, aby zaatakować...

Przerwałam mu.

— Ale kogo zaatakować, Morro? O czym ty teraz mówisz? — spojrzałam na niego, nie wiedząc co ma na myśli. Przestaję mi się to podobać.

Morro spojrzał głęboko w moje oczy, lecz nic nie mówił. Uśmiechnął się jednak, kiedy zobaczył coś za mną. Odwróciłam się, gdzie zobaczyłam kilka duchów.

— To moi znajomi z Przeklętej Krainy. Kiedy Lord Garmadon, otworzył tą Krainę udało nam się uciec, teraz chciałbym się zemścić na Wu, który nie chciał mnie jako zielonego Ninja! — wrzasnął głośno, a jego koledzy zaczęli się strasznie śmiać. — Pomóż mi, siostrzyczko. Stań u mego boku.

Patrzyliśmy sobie w oczy. Morro był moim bratem, to prawda, jednak dlaczego chciał przejąć calutką władzę nad Ninjago? Wydaję mi się, że takie rzeczy robią tylko wandale i źli ludzie. Morro nie był taki. Był dobrym człowiekiem, który był dla mnie najważniejszy, jednak to co mi przed chwilą powiedział bardzo mnie zaniepokoiło.

— Braciszku, nie pamiętam cię takiego. Nie byłeś taki. — Prychnęłam odrobinę zbyt chamsko, ponieważ duchy, które były za mną zaczęły się do mnie zbliżać. Stanęły dopiero wtedy, kiedy Morro dał im znak dłonią, że mają przestać. — Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem. Nikomu z Ninjago nie ma stać się krzywda.

— Warunek będzie spełniony, siostrzyczko. — Na twarzy ciemnowłosego pojawił się ogromny uśmiech. — Zostań tutaj z Wrayth. Muszę załatwić pewną ważną sprawę...

Kolejny raz mu przerwałam.

— Idę z tobą. Jak mamy działać razem to będziemy działać razem. Mogę się do czegoś przydać — warknęłam w stronę chłopaka, który jedynie przewrócił oczami na moją upartość.

— Okej, ale trzymasz się blisko mnie, Delilah — odpowiedział mi, na co jedynie prychnęłam. Nie jestem już małą dziewczyną. On niestety chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. Przez długi czas go nie było, więc najwidoczniej nie ma o tym zielonego pojęcia.

— A gdzie dokładnie musimy iść? — zapytałam się go. — Jestem po prostu ciekawa...

— A czy wreszcie skończysz gadać? Muszę się skupić. — Zaraz po tym, jak Morro mi to powiedział, już nic nie wyleciało z moich ust. Początkowo nie rozumiałam dlaczego, lecz po chwili Morro siedział na wielkim smoku, który wydobył z siebie głośny ryk. Chłopak podleciał bliżej ziemi i podał mi rękę, abym mogła wejść na smoka i wraz z nim polecieć. — Lecimy znaleźć Ninja i ukochanego Wu, moja droga siostrzyczko.

— Zemsta nie zawsze jest dobrym pomysłem. Masz chociaż plan? Dobry plan, taki który powinien się powieźć? — zadałam mu kolejne pytanie, które najwidoczniej, po jego minie twarzy, zaczęło go irytować.

— Mam plan. Bardzo dobry plan, jednak muszę mieć w tym twoją pomoc, jesteś mistrzynią wiatru, tak samo jak ja. Razem mamy większe szanse — uznał, na co odpowiedziałam mu po prostu skinieniem głowy.

Resztę drogi przebyliśmy w ciszy, duchy miały się przyłączyć dopiero później. Wraz z tym, jak lecieliśmy na niebie pojawił się bardzo silny wiatr, a nawet błyskawice, które według mnie były niezmiernie piękne. Chwile później pojawiliśmy się w Głębokiej Mądrości co bardzo mnie zdziwiło. Przecież tutaj jedynie sprzedawali herbatę i tyle.

Smok zniknął, a ja wraz z Morro staliśmy tuż przed wejściem do sklepu z herbatkami.

— Zaraz wyjdą. Trzymaj się mnie, Del. — Chłopak trzymał w dłoniach dwa miecze, natomiast ja po prostu stałam i się patrzyłam. — Masz. Przyda ci się. — Tym razem podał mi jeden z mieczy, który, będąc szczerą był cholernie ciężki.

Chwile później ze sklepu wyszli Ninja wraz z Sensei'em, którzy było gotowi do walki. Nie miałam pojęcia co robić, stałam w miejscu, a w dłoniach trzymałam miecz. Ninja zaatakowali, używając swoich magicznych mocy, na co Morro nie był dłużny i również użył swoich sił wiatru.

— Skup się i rób to co ja — oświadczył mi ciemnowłosy, więc tak jak poprosił tak zrobiłam; zamknęłam oczy, próbując się zrelaksować i pomyśleć o wietrze, który mnie otacza. — Dalej! Skup się, Delilah! — Tym razem próbowałam mocniej jednak moja siła wyszła na nic. Wkurzona kopnęła kamyk, a silny, zimny wiatr zawiał w stronę Ninja, którzy odlecieli do tyłu o kilka metrów. — Brawo, siostrzyczko.

Spojrzeliśmy się po sobie, a następnie zobaczyliśmy latający statek, o nazwie Perła Przeznaczenia. Telewizję oglądałam, więc w miarę wiedziałam co z czym się je.

— Trzeba wejść na ich statek! — krzyknął Morro. — Zabrać starcowi laskę! Zajmij się Kai'em! — oznajmił mi brat, używając swoich mocy, aby wejść na pokład statku.

Kai był wysokim brunetem, dosyć przystojnym brunetem w czerwonym wdzianku. Powoli podchodziliśmy do siebie, jednak czułam dziwnego rodzaju strach. Kai był okropnie pewny siebie, dodatkowo wyćwiczony. Ja za to pierwszy raz w życiu trzymam miecz w rękach.

— Tego na górze kojarzę, a ty to kto? — zapytał się mnie Kai, na co przewróciłam oczami. Chciałam się na niego rzucić z mieczem, jednak chłopak był silniejszy ode mnie. Przez ciężar miecza upadłam na betonową posadzkę.

— Brać ze sobą dziewczynę, która nie umie się bić? Serio? — zapytał się mnie ironicznie Kai, który coraz bardziej zaczyna mnie irytować. — Co ty? Jesteś jego dziewczyną? Rodziną? Może mamą? — zirytowałam się do tego stopnia, iż zaraz obok mnie pojawił się wielki huragan. Zabrał ze sobą Kaia, który krzyczał i prosił o pomoc.

— Najwidoczniej coś potrafię, idioto — warknęłam i zadowolona patrzyłam na to, jak ognisty się kręci. Wielcy Ninja, zeskoczyli ze statku, na co chwilę później Morro pomógł mi swoim smokiem, na niego wejść. Odlecieliśmy, a Morro w rękach trzymał laskę Sensei'a Wu. Plan był dobry.

— Brawo, siostrzyczko. Teraz możemy zaczynać — zaśmiał się Morro, a wraz z nim i ja.

Tęskniłam za nim.

•••

No i pojawia się kolejna cześć opowiadania! Mam nadzieję, że ludzie powoli będą się schodzić w to miejsce i czytać ☺️ Jeśli ktoś się pojawi, to życzę miłego dnia, lub spokojnej nocy. Zależy o której czytacie ;P

GUST OF WIND • LEGO NINJAGO FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz