Morro zniknął. Nie wiedziałam gdzie jest i co robi. Zaczęłam się stresować, ponieważ minęły już dokładnie dwadzieścia cztery godziny. Patrzyłam się tępo w okno, w pomieszczeniu, w którym spałam. Martwiłam się o brata, ponieważ w tym momencie został mi on jeden. Nie wiem co bym zrobiła jakby mu się coś stało.
Za oknem padał deszcz, chyba pierwszy raz od momentu mojego przyjazdu tutaj. Chmury były ciemne, podobnie jak niebo. Wiatr wiał niemiłosiernie, tylko tym razem to nie byłam ja. Tak jakby pogoda wiedziała, że coś złego ma nastąpić. Westchnęłam głęboko, nie wiedząc co mam myśleć. Samotność znowu mnie owładnęła, a tym razem w głowie huczało mi od złych myśli. Bałam się wielu rzeczy, jednak w tym momencie bałam się jednego; że stracę Morro, brata którego niemal niedawno odzyskałam. Mogłam się uprzeć i iść tam razem z nim. Może mogłabym się tam jakoś przydać, nawet jako durnowata przynęta.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi z impetem, a następnie do pomieszczenia wszedł Morro. Jego mina wyrażała złość, więc podejrzewam, iż się nie udało.
— Co się stało? — zapytałam powoli, patrząc się bratu w oczy. — Morro, wszystko okej? — zapytałam, jednak on nie odpowiadał, jakby się nad czymś zastanawiał lub...
— Dlaczego to robisz? — Głos mojego brata się zmienił i w tym momencie zdałam sobie, że młody Garmadon walczy. — On chcę uwolnić znakomitość, mieć władze nad wszystkim. Świat zostanie przeklęty. Nie jest on ci w stanie obiecać, że każdy przeżyje. To niemożliwe — głos był roztrzęsiony, a oddech chłopaka był ciężki. Jakby powoli umierał. — Pomóż mi. Pomóż moim przyjaciołom.
Patrzyłam się na Lloyda, który walczył z całych sił. Byłam w rozterce. To nie było możliwe. On chciał przejąć władze w Ninjago, tylko i wyłącznie. Nie miał dopuścić do śmierci kogokolwiek innego, niż Ninja.
— Kłamiesz, mój brat nigdy nie zrobiłby czegoś takiego — warknęłam, przez co emocje wzięły górę. Podmuch wiatru był tak mocny, iż Lloyd upadł na podłogę i zaczął kaszleć. — Nigdy mi nie wmówisz takiego idiotyzmu. Mój brat jest godny zaufania, za to wy...
— Delilah, siedzę mu w głowie, wiem wszystko o czym myśli i co robi. Dodatkowo jestem zbyt słaby, żeby kłamać — powiedział na swoich ostatnich wdechach, a następnie twarz chłopaka się zmieniła. Morro uśmiechnął się pogardliwie, a następnie wyciągnął w moją stronę dłoń, prosząc o pomoc.
— Wiedziałem, że będzie walczyć — oświadczył brat. — Pomogłam mu wstać, a on mówił dalej. — Miałem w rękach miecz świątyni, którym mogłem przewidzieć kolejny ruch przeciwnika. — Morro uderzył ze złością w blat, a ja wiedziałam, że prawdopodobnie Ninja mu go zabrali. — Ten ognisty zabrał mi go, pomógł mu w tym Lloyd. On walczy, Delilah. Sama widziałaś. Musimy dotrzeć do grobowca jak najszybciej się da. Wziąć ze sobą kryształ i otworzyć portale do innych wymiarów. Tylko tak uda nam się wygrać. Musimy wypuścić znakomitość.
Spojrzałam na brata, wszystko analizując. On chcę otworzyć wszystkie inne wymiary? Przecież mówił jedynie o znakomitości i o władzy w Ninjago. Nie było nic o innych wymiarach. Zaczęłam się zastanawiać, czy Lloyd nie miał przypadkiem racji i czy na pewno mój brat dotrzyma słowa.
— Ronin z nimi współpracuje — wyszeptałam, aby tylko on usłyszał. — Ma dług... niech odda miecz. Można jeszcze za to dać mu sakiewkę pieniążków — dodałam.
Morro spojrzał się na mnie, a na jego ustach wyłonił się wielki uśmiech. Również się lekko uśmiechnęłam.
— Pójdę porozmawiać o tym z duchami. Kocham cię, siostrzyczko — oznajmił brat, a następnie podszedł i mnie przytulił. Oddałam niepewnie uścisk, chociaż uśmiech zniknął z mojej twarzy. Zaczęłam mieć wątpliwości co do tego wszystkiego. — Potem możesz sobie wypić drinka jak chcesz, jest co świętować. Między innymi twoją mądrość — puścił mi oczko, przez co pokręciłam głową, chichocząc.
Ciemnowłosy wyszedł, a ja ponownie zostałam sama ze swoimi myślami. To co powiedział mi Lloyd dało mi dużo do myślenia. On siedzi w jego głowie, więc wie do czego zdolny jest mój brat, lecz co jeśli on chce nas po prostu skłócić? Beze mnie mój brat nie da sobie rady, aby otworzyć portal do znakomitości.
Usiadłam się po turecku na materac, który był okropnie nie wygodny. Niestety była to w ogóle jedyna wygoda jaką tu miałam. Patrzyłam się w jeden punkt, ciągle myśląc nad słowami młodego Ninja. Miałam obawy, że okaże się ostatecznie, iż miał rację. Z drugiej strony; kochałam swojego brata i nie mogłam go zostawić samego, co by o mnie pomyślał, gdybym zaczęła z nim o tym rozmawiać, lub jakbym mu powiedziała, że już mu nie ufam tak jak kiedyś? Morro się zmienił, nie jest tym samym starszym bratem, którym był kiedyś. Stał się groźny i wredny. Zły. Widziałam to w jego oczach - chciał być niepokonany i mieć władzę nad wszystkim. Kiedyś było inaczej. Gdyby nie spotkał Sensei'a Wu, nigdy by się to nie zdarzyło.
Wyszłam z pokoju, a przy barze siedział Morro. Oznajmiłam mu, że chciałabym wyjść, na co on niechętnie się zgodził. Kazał mi jednak przed północą być w barze. Postanowiłam podejść do Luke'a. Poznałam go dwa dni temu, jednak wiedziałam, że jemu mogę zaufać. W szczególności jeśli on potrafił zaufać mi. Stojąc pod jego drzwiami, zapukałam w nie. Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz.
— Co cię do mnie sprowadza, kruszynko? — zapytał się z wielkim uśmiechem na twarzy. — Nie spodziewałem się tu ciebie.
Zaśmiałam się lekko.
— Uwierz, że jeszcze godzinę temu również nie spodziewałam się, że tak to się wszystko potoczy — oznajmiłam i poczochrałam mu lekko włosy. — Idziemy się przejść? — dodałam, pytając.
Chłopak skinął głową, uśmiechając się szczerze w moją stronę. Szybko ubrał buty, a następnie wyszedł ze mną.
— A więc, co się stało? — zapytał, a ja głęboko westchnęłam.
— Skąd wiesz, że nie chciałam się tylko z tobą spotkać? — spytałam i uniosłam jedną brew ku górze.
— Twoje oczy mówią same za siebie, Delilah. — Brunet stanął przede mną, a następnie spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem. — Nie pogodziłaś się z bratem?
Pokręciłam głową, dając mu do zrozumienia, że tak nie było. Chwile się zawahałam, znałam go kilka godzin, więc czy warto mu zaufać? Nie mogłam jednak trzymać tego wszystkiego w sobie, prawda?
— Mój brat chce przejąć władze nad Ninjago — zaczęłam powoli, patrząc się w moje białe tenisówki. — Tylko problem w tym, że jest duchem. Siedzi w ciele Lloyda Garmadona — mówiąc to łza poleciała mi po policzku, którą Lu otarł i dalej słuchał. — Lloyd walczy z moim bratem a potem powiedział mi, że zniszczy i przeklnie wszystko, aby zdobyć tą władze. Nie tylko nad Ninjago a wszystkimi wymiarami. Problem w tym, że Morro obiecał mi, że nikomu nie stanie się przy tym krzywda.
— Czekaj. Czyli to powiedział ci Lloyd, tak? Bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem? — dopytał się mnie, na co skinęłam głową. — To ciekawą masz historię rodzinną.
•••
Hejka witam i o zdrowie wasze pytam! Egzaminy praktyczne napisane, jutro teoria ;) ah, z teorii idzie mi ciężko, ale żeby te 50% było!
Mam nadzieje, że ktoś tu niebawem wejdzie i przeczyta ❤️ i mam nadzieję, że się spodoba
CZYTASZ
GUST OF WIND • LEGO NINJAGO FANFICTION
FanfictionWiatr ma wielką moc. Czasami może być to tylko łagodny powiew, a momentami zamienia się w silny huragan, który niszczy na swojej drodze wszystko. Delilah, pragnąc łączyć siły z bratem ma w planach przejąć z nim władzę w Ninjago. Spotka na swojej dr...