Part Ten

450 25 7
                                    

Razem z Morro wyruszyliśmy o świcie. Brat dał mi wcześniej się przespać, tłumacząc to tym, iż jako człowiek potrzebuję snu, aby działać. Bardzo mało wiedziałam na temat tego co mnie czeka. Bałam się jak cholera. Nie umiałam posługiwać się odpowiednio swoimi mocami, jak i również nie potrafiłam walczyć.

W rękach trzymałam miecz, który Morro mi wręczył. Zapowiedział mi, że nie mogę go zgubić, ponieważ jest on bardzo ważny dla naszej misji. Szłam za nim, tym samym nic nie mówiąc.

— Jesteśmy na miejscu — oświadczył w moją stronę zadowolony Morro, na co spojrzałam się dookoła. — Ocean. Grobowiec znajduję się na jego dnie, Delilah.

Otworzyłam szeroko oczy, nie rozumiejąc. Dlaczego grobowiec miałby się znajdować na dnie Oceanu? Kto normalny chowa swoje ciało w takie zakątki?

— Jak ty chcesz się tam dostać? — zapytałam się go, patrząc na niego ze zmieszanym wyrazem twarzy. — Jeśli mówisz, że jest na dnie nie damy rady tam się dostać, płynąc.

Chłopak spojrzał na mnie, a zaraz potem w górę skąd przyleciał jeden z duchów na Samuraju X Ny'i. No w sumie dobry pomysł, ale jak my się zmieścimy tam we dwóch?

— Trochę przepracowałem tego robota, udało mi się zrobić miejsca dla dwóch osób — zapowiedział mi Morro, kiedy tylko duch wylądował na ziemi i opuścił robota. — Miejsca jest dosyć, więc nie widzę w tym wszystkim żadnego problemu.

— A co z twoimi duchami? — zapytałam, próbując nie pokazywać swojego strachu. — Oni z nami nie idą?

Morro spojrzał na mnie, a następnie pokręcił głową.

— Tylko we dwóch damy radę — oznajmił. — Nie martw się, siostrzyczko. Duchy mają inne rzeczy do załatwienia. — Morro uśmiechnął się do mnie lekko, a następnie puścił mi oczko. — Musimy lecieć. Nie mamy zbyt wiele czasu, ponieważ Ninja w każdej chwili mogą nas znaleźć. Będziemy mieli mniejsze szanse.

Wraz z Morro wpakowałam się w robota dziewczyny, wsiadając na drugie, zrobione przez Morro, siedzenie. Chłopak ruszył machiną, a następnie znaleźliśmy się pod wodą. Serce waliło mi jak młotem. Bałam się cholernie. Doszliśmy tak daleko, a ja miałam problem z tym aby odmówić mojemu bratu. Był moją rodziną, lecz strach zaczynał przejmować kontrolę nad moim ciałem.

— Jesteś pewny, że to dobry pomysł? — zapytałam się go, a on spojrzał na mnie nie rozumiejąc co przed chwilą powiedziałam. — No wiesz, to opanowanie świata, to wszystko.

Morro roześmiał się, jednak był to udawany śmiech. Zaniepokoiło mnie to.

— Delilah, możemy być niepokonani, możemy opanować wszystko co stanie nam na drodze! — zawołał Morro, jednak dalej skupiał się na przepłynięciu. — To jest nasza szansa, aby pokazać innym, jak bardzo się mylili.

Uśmiechnęłam się lekko, lecz tym razem nie był to szczery uśmiech. Bałam się tego wszystkiego. Bałam się, że Lloyd miał rację co do mojego brata.

Nic już się nie odezwałam, płynęliśmy w ciszy. Dotarliśmy na miejsce bez żadnych przeszkód, z czego szczerze mówiąc, się bardzo ucieszyłam. Przed nami ukazał się posąg pierwszego Mistrza Spinjitzu. Obok posągu były również drzwi. Morro poprosił mnie o swój miecz, który postanowiłam mu wręczyć.

— Jesteśmy już na miejscu, siostrzyczko. — Morro uśmiechnął się w moją stronę, a następnie spojrzał na miecz. — Musimy przejść przez te drzwi. — Pokazał palcem, na co pokiwałam głową. Tak więc ruszyliśmy w stronę drzwi, które zaraz otworzyliśmy. Pojawiliśmy się w pomieszczeniu, gdzie znajdowało się szesnaście kolejnych drzwi.

— Musimy...

Nie dałam dokończyć bratu, ponieważ niemal od razu udało mi się rozszyfrować o co w tym wszystkim chodzi.

— Musimy użyć Spinjitzu. Widzisz te obrazki? — pokazałam palcem na obrazki na drzwiach, a brat popatrzył na mnie dumnie. — Mistrz Spinjitzu, Spinjitzu — powtórzyłam. — Po zrobieniu tego może ukazać nam się symbol drzwi, przez które mamy przejść.

— Jak? — zapytał się mnie mój brat niedowierzając, jednak po jego głosie mogłam stwierdzić, że był ze mnie niezmiernie dumny. Mimo wszystko, cieszyłam się z tego.

— Czytam dużo. Kiedyś czytałam książkę o podobnej inscenizacji — odpowiedziałam uśmiechając się z lekka. — Tylko ty musisz to zrobić. Nie potrafię robić Spinjitzu, bracie.

— Spróbuj. Wiem, że ci się uda, Delilah — oznajmił mi ciemnowłosy, na co westchnęłam.

Wzięłam głęboki oddech, a następnie zamknęłam oczy. Obróciłam się powoli, jednak jedyne co udało mi się zrobić to upaść dupą na posadzkę. Brat wyjął w moją stronę dłoń, aby pomóc mi wstać.

— Jeszcze raz — uznał.

Spróbowałam ponownie, jednak kolejny raz mi nie wyszło. Zaczęłam powoli wątpić w swoje możliwości, a w oczach pojawiły mi się łzy. Bałam się, że zawiodę brata.

— Dalej — zachęcał mnie.

Wzięłam kolejny głęboki oddech i tym razem próbowałam się skupić najmocniej jak tylko mogłam. Spojrzałam kolejno na drzwi, a następnie przekręciłam się. W moich oczach pojawił się niebieski obraz, który wskazywał znak na drzwi przede mną. Udało mi się, a do tego wiedziałam w jaką stronę mamy iść.

— Moja kochana siostrzyczka. — Morro podszedł do mnie i mnie przytulił z całej siły. — Wiedziałem, że dasz radę. A teraz mi powiedz, wiesz już, przez które drzwi mamy przejść?

Pokazałam palcem drzwi, który ukazywał znak, który zobaczyłam podczas Spinjitzu. Powoli zaczęłam iść w ich stronę, a po chwili zdałam sobie sprawę, że chyba przez te drzwi wchodziliśmy.

— Jesteś pewna? — spytał się mnie Morro, na co odpowiedziałam mu, że tak. Weszłam przez drzwi, a Morro za mną. Weszliśmy do miejsca, gdzie przed nami znajdowała się laska pierwszego Mistrza. Chciałam po nią iść, jednakże zatrzymał mnie brat. — Poczekaj chwilę.

Morro spojrzał na miecz, który, z tego co kojarzę, zobaczył co zaraz mamy zrobić. Wiedziałam, że pomogłoby mu to również we wcześniejszym zadaniu, lecz chciałam pochwalić się swoją wiedzą. Chciałam, aby brat był ze mnie dumny.

Wiedziałam, że miałam dwa wybory. Albo pomóc Ninja, albo mojemu bratu. Wybrałam to drugie, ponieważ rodzina zawsze jest najważniejsza. Kochałam mojego brata i chciałam go mieć przy sobie jak najdłużej. Wątpię, aby kiedykolwiek on mógłby mnie zranić, a już w szczególności okłamać. Chociaż coś z tyłu głowy mówiło mi, że to co robię nie jest okej.

— Wiem co musimy zrobić — oświadczył Morro. — Nie chodzi o laskę. Chodzi o to, aby wyłonić pułapki.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, a Morro zaczął iść w przód, gdzie od razu wyłoniły się rożnego rodzaju zasadzki. Krzyknęłam, kiedy zaraz obok mnie wystrzeliła strzała.

— Oszalałeś?! — krzyknęłam przestraszona, kiedy próbowałam jak najlepiej potrafię omijać rzeczy, które chciały mnie zabić. Ogień, strzały, woda... Co jeszcze? Nagle pojawiło się coś gorszego, nie zdążyłam krzyknąć, kiedy wraz z Morro zapadliśmy się pod ziemię. Zakryłam oczy dłońmi, czekając na smierć. Zdziwiło mnie to, kiedy zaczęłam jechać zjeżdżalnią w dół.

— Co jest?! — krzyknęłam, jednak w moim głosie można było wyczuć ekscytację. — Nie rozumiem, ale podoba mi się to.

Usłyszałam głośny śmiech Morro na moją wypowiedź co wyłoniło u mnie jeszcze głośniejszy śmiech. Czyli chodziło o przepaść? Dlaczego nie o laskę?

Miałam wrażenie, że zjeżdżam zjeżdżalnią przez długi czas. Jednak cholernie mi się to podobało, dopóki nie zauważyłam przed sobą śniegu. Krzyknęłam głośno i zamknęłam oczy, rozbijając się o niego. Poczułam jak upadam brzuchem o podłogę. Udało mi się otworzyć zamknięte niedawno oczy, wiedząc iż udało mi się przeżyć.

•••

Hejka, witam i o zdrowie pytam! Co tam u was ciekawego?

GUST OF WIND • LEGO NINJAGO FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz