To już trzeci dzień, kiedy zostałam porwana przez Ninja, więc to znaczy, że Morro mnie dalej stąd nie wyciągnął. W nocy udawało mi się wymykać, aby ćwiczyć kilka trików, jeśli chodzi o moje moce i umiejętności. Nie idzie mi makabrycznie, lecz również nie perfekcyjnie. Wychodząc tam, mam wielką nadzieję na to, że mnie nikt nie złapie. Nie wiem do czego zdolni są Ninja, tak naprawdę.
Nya pożyczyła mi kilka ciuchów, między innymi pidżamę, którą zakładam do spania. Kazała zrobić jej to Misako, bo sama z siebie by tego nie zrobiła. Widziałam jej spojrzenie, kiedy dawała mi to do ręki. W jej oczach można było zauważyć jedynie zniechęcenie i złość. Za to jej brat lata za mną co chwila. Nie mogę się nawet na spokojnie wysikać, ponieważ jak uzna, że robię to za długo to zaczyna pukać jak nienormalny.
— Jakieś plany na dzisiaj? — zapytał się mnie Zane, będąc razem ze mną i Kai'em w kuchni. — Delilah? — dopytał, na co spojrzałam na niego nierozumiejącym wzrokiem.
— Zane? Jakie ja mogę mieć plany, jeśli co rusz jestem osaczona przez tego, idiotę... — Moje zdanie zostało przerwane przez głośne oburzenie Kai'a, który patrzył się na mnie jakby zaraz miał mnie wyrzucić za burtę. Miękkie lądowanie to by to nie było. — Plus, jestem cały czas w zamknięciu, nie mam żadnych książek nic. Teraz jeszcze raz zadaj to pytanie, chociaż uważam, że odpowiedź jest jasna i prosta.
Blaszak spojrzał się na mnie współczująco, jednak nic sobie z tego nie zrobiłam. Wyszłam z kuchni, a zaraz za mną pojawił się Kai. Zirytowałam się cholernie, a następnie poczułam wiatr, który uderzył z wielką siłą na brązowowłosego.
— Au — jęknął czerwony, na co podeszłam do niego i pomogłam mu wstać z podłogi, na którą upadł.
— Przepraszam — powiedziałam chłopakowi, na co nic nie odpowiedział. Odwróciłam się ponownie i szybkim krokiem szłam do pokoju w którym śpię wraz z Kai'em. Weszłam do pokoju i owinęłam się grubo kołdrą. Chciałam stąd już zniknąć. Zaczyna mi się tu nudzić, a w szczególności nienawidzę tej napiętej atmosfery pomiędzy mną, a niektórymi osobami. Między innymi Nya. Ona jest na mnie najbardziej wyczulona, co bardzo mnie denerwuję. Jestem tu traktowana jak jakiś złoczyńca, a tak naprawdę nie wydaję mi się, że nim jestem. No dobra, chcę wraz z bratem przejąć władzę w Ninjago City, lecz Ninja też na pewno nie są bez skazy. Na pewno nie są idealni, nikt nie jest.
Do pomieszczenia wszedł Kai, kładąc się na swoim łóżku. Między nami była cisza - nie przeszkadzała mi ona, ponieważ mogłam wreszcie zająć się swoimi myślami. Bałam się, że Wu miał rację i Morro jedynie mnie chciał wykorzystać. Jednak nie wiem czy jest to możliwe, przecież to mój brat, od małego uczył mnie, iż rodzina jest jedną z ważniejszych aspektów życiowych.
Nagle do naszego pokoju wbiegł Cole. Był cały zdyszany, jakby przebiegł długi maraton. Jego spojrzenie również nie wykazało dobrych oznak.
— Mamy gościa — oznajmił ostatecznie. — A raczej gości. — Mówiąc to spojrzał na mnie, a w jego oczach zauważyłam, iż to wszystko przeze mnie.
Chciałam szybko wyrwać się z łóżka, jednak zostałam przytrzymana przez chłopaków.
— Nigdzie nie idziesz, zostajesz tu — warknął Kai, a następnie wyszli z pokoju zamykając mnie na klucz. Krzyczałam i biłam w drzwi, jednak bezskutecznie. Po kilku minutach uznałam, że to mi i tak nic nie da. Usiadłam na podłodze i modliłam się o to, aby był to mój brat. Chciałam, aby Morro wreszcie wyciągnął mnie z tego miejsca i abyśmy mogli dalej działać.
Nagle wpadła mi pewna rzecz do głowy, jednak nie wiedziałam czy na pewno będzie to dobry plan. Popatrzyłam na okrągłe okienko w pokoju, które następnie otworzyłam przyglądając się temu, czy jest możliwość abym wspięła się w górę. Przeklnęłam mój wzrost, wtedy kiedy zauważyłam, że liny od masztu są zbyt wysoko i niestety ich nie dosięgnę.
Wtedy go zauważyłam. Przybył tu mój brat, aby mnie ze sobą wziąć. Leciał na smoku, a wraz z nim towarzyszyły mu duchy.
— Morro! — krzyknęłam, a chłopak od razu spojrzał w moją stronę. Z dołu zauważyłam również, że nie tylko mój brat to usłyszał ale również Kai. Patrzył się na mnie jakby miał ochotę zrzucić mnie jako balast. Morro podleciał bliżej, jednak Kai swoim srebrnym mieczem próbował go odganiać od statku. Poczułam wypełniający mnie gniew, który wybudził ze snu moje moce. Potężny powiew wiatru uderzył w Kai'a, który spadł na drugą stronę statku.
W tym momencie Morro podleciał tuż pod moje okno. Wyskoczyłam z niego, a następnie znajdowałam się już na grzbiecie ogromnego smoka. Morro dał znak duchom, że można już zostawić statek. Odlecieliśmy, a ja ostatnim razem spojrzałam na Ninja, którzy patrzyli się na mnie złowrogo. Cieszyłam się, że wreszcie udało mi się z tamtąd wyrwać, wiedziałam, że Morro mnie nie zostawi. Jestem jego rodziną, - rodzina jest najważniejsza.
Poczułam spokój, kiedy mogłam się wtulić wreszcie w swojego brata. Czas w tym czasie się zatrzymał i wreszcie poczułam bezpieczeństwo, którego mi brakowało przez tyle lat. Tak bardzo się cieszę, że Morro po mnie przyleciał i mnie uratował. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć. Na rodzinę zawsze można liczyć, nie ważne w jakich sytuacjach.
— I jak tam? Dogadywałaś się z Ninja? — zarechotał Morro, któremu najwidoczniej chyba humor dopisywał. — Musimy nauczyć cię używać swoich mocy, już najwyższy czas, siostrzyczko.
— Dobrze, braciszku. A co do Ninja, uwierz, tragedii nie było ale ten Kai to taki idiota — oznajmiłam mu podirytowana, na co on się uroczo zaśmiał. — Cały czas za mną łaził i o wszystko miał do mnie pretensje.
— Hahah. No już przynajmniej zaraz będziemy w domu, Del. — Chłopak się uśmiechnął i tym samym lataliśmy po Ninjago City na jego smoku. To było coś pięknego.
•••
Hejka witam i o zdrówko pytam 🥰 jak wam czas mija, kochani?
CZYTASZ
GUST OF WIND • LEGO NINJAGO FANFICTION
FanfictionWiatr ma wielką moc. Czasami może być to tylko łagodny powiew, a momentami zamienia się w silny huragan, który niszczy na swojej drodze wszystko. Delilah, pragnąc łączyć siły z bratem ma w planach przejąć z nim władzę w Ninjago. Spotka na swojej dr...