Part Five

523 29 4
                                    

— Wytłumaczy mi to ktoś? — warknął Morro, który od razu spojrzał się na duchy. — Nie bez powodu was tutaj wezwałem.

Tradycyjnie pojawiliśmy się w barze, który był naszą małą kryjówką. Przychodziło tu coraz mniej ludzi z powodu mojego brata - ostatnio pokazał pewnemu mężczyźnie, że z nami się nie zadziera. Od tamtej pory nie jest to dobre miejsce dla cywilów i wiele z nich zdaje sobie z tego sprawę.

— Ja wiem — odezwała się Wrayth. — Moc Airjitzu nie pomoże ci całkowicie dojść do świątyni. Potrzebujemy maszyny — odpowiedziała, za to ja patrzyłam się na nich dalej nie rozumiejąc. Powoli się robię już tym zmęczona, więc po prostu chciałam wyjść i skierować się w stronę drzwi.

— A ty gdzie idziesz? — zapytał się mnie Morro, odrobinę milej. — Potrzebujemy cię tu, siostrzyczko.

— Po co? Nie do końca rozumiem cały ten plan, pozostawiam to tobie. Wy nie potrzebujecie snu, lecz ja tak. Chciałabym się wreszcie położyć — oświadczyłam smętnie, a oczy już powoli mi się zamykały. Morro uśmiechnął się lekko.

— U góry jest mały pokój. Możesz się tam położyć na kilka godzin. — Morro pokazał ręką drzwi, które miały zaprowadzić mnie do łóżka. Podziękowałam i tym samym tam weszłam.

Ściany były ciemne, a sam pokoj był lodowaty. Westchnęłam jednak kiedy zobaczyłam łóżko, które było jedynie mniejszym materacem z kocem. Mimo wszystko, nie miałam lepszej opcji, więc weszłam na materac, przykrywając się kocem.

Byłam tak bardzo zmęczona, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Długo jednak nie pospałam, ponieważ jakiś czas później obudził mnie donośny krzyk Morro, który wtargnął do pokoju i zaczął mnie budzić.

— Ninja tu są, musisz uciekać — powiedział Morro, który wziął mnie za rękę. — Nie pozwolę, aby znowu nas rozdzielili, Del. Musisz wyjść tylnym wyjściem nie postrzeżona, masz kilka minut, ponieważ duchy się nimi zajmują — dokończył i wypchnął mnie za drzwi.

Tak jak mówił wcześniej, duchy zajmowały się Ninja, więc szybko uciekłam tylnymi drzwiami, tak jak poprzednio. Tym razem, jednak, nikt mnie nie gonił. Biegłam przez Stiix, który miałam wrażenie, że się nie kończył. Ostatecznie zatrzymałam się przy małym budynku, myśląc o tym, czy przypadkiem mój brat nie ma kłopotów. Bałam się o niego, jednak również nie mogłam go zawieźć. Muszę mu pomóc i wierzę w to, że jeśli miałam uciekać, to ze względu na to, że beze mnie sobie nie poradzi w grobowcu i dlatego, że mnie kocha. Stałam w tym miejscu kolejną godzinę, było ciemno i zimno, do tego cała się trzęsłam. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam swojego brata, który szedł z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie był to jednak zwykły uśmiech; tylko szyderczy i złośliwy.

— Pokonaliście ich? — zapytałam ciekawa, na co chłopak przytaknął mi głową.

— Chcesz mi pomóc, Delilah? — odpowiedział mi pytaniem, na co podobnie jak on, kiwnęłam głową. — Musimy dostać się do bazy ich koleżanki. Jesteś jedynym człowiekiem, a okazuję się, że ta dziewczyna jest mistrzynią wody. Woda nie działa na nas najlepiej — oznajmił. — Pomożesz wykraść nam jej maszynę, która może nam się przydać, dobrze, Delilah?

Uśmiechnęłam się w jego stronę, tuląc go. Chłopak od razu wiedział, że jest to pozytywna odpowiedź, więc odwzajemnił uścisk. Chwilę później pojawiły się obok duchy, którzy byli gotowi, aby zaatakować. Podobnie jak ja, bałam się jednak, że będę tylko rujnować wszystko. Nie jestem idealna w biciu się i nawet używaniu swoich mocy. O nich dowiedziałam się ostatnio, lecz wiem, że muszę pomóc bratu. Przecież sam mi mówił, że beze mnie sobie nie poradzi, bez mojej mocy.

— To co, siostrzyczko? Lecimy? — Morro wyciągnął rękę w moją stronę, którą od razu przyjęłam. Uśmiechnęliśmy się szeroko.

Kolejnego dnia, postanowiłam wstać szybciej, aby z bratem zabrać się na wycieczkę. Gotowa byłam po kilkudziesięciu minutach. Wyszłam z baru, a następnie spostrzegłam Morro, który stał przed budynkiem i na mnie czekał. Chwilę później Morro mnie zobaczył, przez co w mgnieniu oka pojawił się smok. Pierwszy wsiadł ciemnowłosy, a zaraz po nim ja. Jeśli dobrze pamiętałam, duchy miały przybyć innym sposobem, więc takim oto sposobem ruszyłam z bratem pospędzać razem trochę czasu i poobserwować naszą drogą Nyę.

Stałam pod drzewem, niezauważalnie. Morro siedział z zupełnie drugiej strony, również bacznie obserwując naszą ofiarę. Dziewczyna próbowała uczyć się jak panować nad swoimi mocami, ale nic jej nie szło. Kłóciła się z Sensei'em okropnie, dopóki nie odeszła i zostawiła Wu samego. On za to przypatrzył się dookoła tak, jakby wiedział, że ktoś ich obserwuję. Zaczęło mnie to trochę niepokoić. Spojrzałam się wprost, na mojego brata, który zaczął się szyderczo uśmiechać. Wskazał mi palcem Nyę, która odleciała swoją maszyną, dlatego zaraz po tym jak Wu odszedł, wybiegliśmy z Morro jak najdalej się dało, a następnie polecieliśmy na smoku za czarnowłosą. Udało nam się, jestem pewna, że teraz to będzie jedynie bułka z masłem.

— Zostaniesz tu, przypilnuj, aby duchy przyleciały i powiesz im gdzie mnie znaleźć — powiadomił mnie brat, dzięki czemu przewróciłam oczami. Nie chciało mi się czekać i patrzeć. To nie tak że lubię z kimś walczyć, ale jest to na pewno bardziej interesujące, niż siedzenie na piasku i patrzenie się głupio na pustynie. — Nawet nie myśl o tym, aby mi się sprzeciwić, Delilah. Jestem twoim starszym bratem i bardziej doświadczonym. Wiem co robię, jasne? — warknął opiekuńczo i tym samym mnie przytulił.

— Działaj, nie masz dużo czasu. Dziewczyna w każdej chwili może wyjść z kryjówki, a wtedy będzie klops — zaśmiałam się, a Morro poczochrał moje włosy. Ostatecznie zaczął iść w stronę miejsca, gdzie niedawno zniknęła Nya. — Powodzenia, braciszku — szepnęłam dodatkowo, jednak chłopak mnie tak czy siak nie usłyszał.

W tym momencie zostało mi siedzenie na piasku i czekanie na tych idiotów, którzy mieli lada moment się pojawić. Westchnęłam głęboko i zaczęłam bawić się piaskiem, dopóki nie zauważyłam kogoś w oddali. Był to Ronin, który szedł w stronę kryjówki Ny'i. Chyba mnie zauważył, ponieważ zaczął biec. Tak więc, zrobiłam w tył zwrot i podobnie jak on, zaczęłam biec. Wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego, a żadnej broni przy sobie nie miałam. Mogłam uprosić o nią Morro. W każdym momencie może się przydać. Na przykład w tym momencie, pomyślałam krzycząc na siebie w myślach. Odwróciłam się, jednak Ronina już nie było. Potknęłam się i upadłam na suchy piasek. Przede mną pojawiły się duchy.

— Morro jest w środku, a tam również Nya i najwidoczniej Ronin. Gonił mnie, ale chyba wolał ostrzec Nyę — opowiedziałam im, a oni spojrzeli po sobie. Następnie zaczęłam im tłumaczyć w jaki sposób mają wejść do środka kryjówki Samuraja X.

— Pamiętaj aby na siebie uważać, rozumiesz? Morro nas zabije jeśli coś ci się stanie — zapowiedział mi jeden z nich, na co przytaknęłam. Chciałam wejść wraz z nimi, jednak mnie od tego powstrzymali. — Ale mimo wszystko, zostajesz.

— No, ale dlaczego? — pisnęłam trochę za głośno. — Nie jestem małą dziewczynką.

— Ale jesteś siostrą Morro, jeśli coś ci się stanie z nami również będzie źle. Tu jest jak narazie najbezpieczniej. — Prychnęłam na te słowa i z wielkim fochem usiadłam się ponownie na piasku. Myślałam, że jak już będą to pójdę razem z nimi. Bardziej mogłam się nie pomylić.

•••

Mam nadzieję, że u was wszystko bo dobrze, bo u mnie mega fajnie się układa! Miłego piątku życzę ❤️ A tak pytanie z innej beczki... Jak podoba wam się opowiadanie?

GUST OF WIND • LEGO NINJAGO FANFICTIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz