4. Bunt

4 0 0
                                    

Poranek w Kirai, Liderzy nie pospali długo a gdy się obudzili zastali w sali głównej bajzel i pijanych śpiących członków Kirai. 

Heran - Przesadziliśmy z alkoholem, następnym razem mniej go będzie. - Powiedział żałując.

Elizabeth - O ile następny będzie. - Dodała zawiedziona.

Nagle do dwóch liderów podbiegł strażnik.

Strażnik - W okolicy grasuję oddział rządowych! - Zgłosił przejęty.

Heran - Rządowych!? - Zapytał zdziwiony.

Elizabeth - Za pewne coś zauważyli w tej okolicy, być może ostatnie misję w pobliżu dały się we znaki i postanowili interweniować. - Powiedziała obmyślając co robić.

Heran - Musimy ich śledzić i sprawdzić czego będą chcieli. - Powiedział zestresowany.

Elizabeth - My to musimy zrobić, reszta jest pijana. A co jeśli będzie trzeba ich zabić? To spowoduje że tylko ich przybędzie. - Zapytała obmyślając każdą ewentualność.

Heran - Będziemy musieli odpierać ich ataki a jak już nie da rady przygotować najazd. - Powiedział nie widząc innej opcji.

Elizabeth - Czyli możliwe że dojdzie do najazdu... - Powiedziała sama do siebie.

Heran - Dobrze, ruszajmy już. - Powiedział i razem z Elizabeth wyszli z Kirai.

Dyskretnie chowali się i przemieszczali się po dachach i między cienkimi uliczkami.

Po czasie zlokalizowali oddział rządowych żołnierzy. Każdy z nich ubrany był w czerwony skórzany mundur, twardy czarny kask na głowie i grube czarne buty. Nosili również gogle oraz czasem chusty na twarz. Przywódca tego oddziału jednak nie nosił kasku ani nie zakrywał twarzy. Miał blond włosy zaczesane do tyłu.

W oddziale był przywódca a z nim 7 żołnierzy, szli razem środkiem ulicy.

? - Je&%ć Gordona i Kalie! - Krzyknął ktoś z auta przejeżdżając obok nich. 

? - Zatrzymać pojazd. - Wydał rozkaz przywódca oddziału po czym żołnierze przebili koła auta i nienawiścią przysunęli je bliżej siebie.

Przywódca przy pomocy nienawiści rozwalił po czym rzucił za siebie drzwiami od samochodu. Macką niczym ośmiornicy objął mężczyznę i wyciągnął z auta buntownika. Mężczyzna starał się wyszarpać ale bez efektów.

Przywódca - Normalnie bym cię teraz zabił ale że mam humor zobaczymy co potrafisz. - Powiedział nieczule.

Rzucił nim o asfalt po czym nim ten zdążył się obrócić w jego stronę uderzył go biczem w twarz który popękał i zrobił ranę biegnącą przez jego twarz, krew prysnęła na ziemię. 

Nim zaczął uciekać przywódca oddziału wytworzył wielkie gwoździe i wbił mu w nogi i ręce po czym rozległ się wielki krzyk. Przy takich sytuacjach ulice pustoszeją.

Heran - Nie mogę na to patrzeć... - Powiedział po czym wyskoczył z dachu w powietrze w stronę oddziału.

Elizabeth - Czek-! - Powiedziała lecz nie zdążyła go zatrzymać.

Heran - Hexon! - Krzyknął i wystrzelił Hexonem w oddział.

Wylądował w gęstej chmurze dymu i i z ukrycia atakował wszystkich. Po chwili rozległy się krzyki. Przywódca rządowy potężnych podmuchem odrzucił wszystkich, jego podwładni zginęli a Heran odleciał na parę metrów.  

Przywódca - Kim ty jesteś, co? - Zapytał pewny siebie.

Heran - Na pewno nie zwykłym niewolnikiem Gordona i Kalii. - Powiedział wyśmiewając przywódcę tego oddziału.

Zdenerwowany przywódca skumulował nienawiść i wytworzył z niej długi sztywny kij po czym rzucił jak oszczepem w Herana. Lider Kirai uniknął go jednak teleportując się parę metrów do góry po czym odbijając się od ściany budynku wyskoczył w stronę przywódcy i uderzył prosto w twarz. Ten jednak po tym ciosie wstał z ziemi i wyciągnął rękę ku Heranowi. Okazało się że kij wbił się w ścianę, a teraz z niej wyleciał i wracał do swojego właściciela lecz nim Heran się zorientował było już za późno. W ostatniej chwili Heran został uratowany przez Elizabeth z jej nowym wynalazkiem, lustrzaną tarczą z nienawiści.

Heran - Postanowiłaś pom-. - Chciał powiedzieć lecz przerwano mu.

Elizabeth - Cieszę się że pytasz, moja lustrzana tarcza odbija energię nienawiści, więc jest w stanie zatrzymać wszystko bo posiada taką samą siłę jak to co na nią naciera. Wspaniałe nie prawda? - Powiedziała zafascynowana broniąc dalej.

Elizabeth wypchnęła kij w górę a ten poleciał do ręki właściciela.
Przywódca wytworzył drugi w drugiej ręce i ruszył na dwójkę Liderów.

Heran podniósł i przerzucił Elizabeth przez swój bark, ta wylądowała i odbiła atak tarczą, ten zaś odbił się od niej i wyskoczył w stronę wroga. 

Heran - Hex-! - Krzyknął ładując swój atak w powietrzu.

Elizabeth - On! - Dodała wychylając się zza tarczy.

Heran i Elizabeth zaatakowali w tym samym momencie, powstała eksplozja i chmara dymu.

Gdy dym opadł przywódca wciąż żył ale jego dwa kije były zniszczone.
Przywódca jednak odrazu je zregenerował.

Heran - Musimy go załatwić raz a porządnie, ja go przytrzymam ty wypuść tamtego człowieka. - Powiedział po czym stworzył sobie 2 miecze i ruszył na przeciwnika.

W Heranie dało się wyczuć że walka z rządem to nie tylko chęć zdobycia kontroli i władzy a chęć wyzwolenia ludzi i początek sprawiedliwości. Było wyczuwalne że miecze Herana są słabsze aniżeli kije przywódcy. Gdy Heran walczył Elizabeth pomogła i wyleczyła prawie całkowicie mężczyznę przybitego do ziemi. Mężczyzna uciekł a Elizabeth wróciła by pomóc Heranowi, nie na długo bo chwilę później przywódca oddziału rządowego uderzył Herana prosto w brzuch odbierając mu tlen na jakiś czas, Heran upadł a przywódca rzucił kijem w stronę Elizabeth która też dostała w brzuch i padła na ziemię.

Heran i Elizabeth leżeli na ziemi próbując złapać oddech.

Przywódca - Nie pozwolę by obrażano Gordona i Kalie, kierują naszym państwem w stronę dobra. Plebs zostanie usunięty. - Powiedział stojąc między liderami.

Przywódca - Zabił bym was ale wyglądacie na coś grubszego, zabiorę was do ratuszu i tam was zbadamy dokładnie. - Powiedział usuwając wszystkie kije.

Elizabeth  - T... - Próbowała coś powiedzieć.

Przywódca - Coś jeszcze do powiedzenia, robaku? - Powiedział pewien siebie.

Elizabeth - Teraz! - Krzyknęła dając znak Heranowi.

Heran i Elizabeth trzymali asfaltu otwartą dłonią, wokół nich powstała wielka kałuża nienawiści a z niej pnącza które przytrzymały go i całkowicie uniemożliwiły mu ruch. 

Przywódca - Co jest!? - Krzyknął sparaliżowany.

Heran - Jak na rządowego szczura dużo gadasz.. - Powiedział wciąż ciężko oddychając.

Elizabeth - Nie wyciągniemy nic z niego,  jest zbyt zapatrzony w swoim właścicieli. - Powiedziała obmyślając co dalej zrobić. 

Elizabeth - Po prostu przeszukajmy go. - Powiedziała po czym to zrobili.

Heran - Judo Przywódca numer 5. Czyli też mają jakiś liderów. - Powiedział czytając jakiś identyfikator.

Elizabeth - Cholera, czyli zabiliśmy kogoś ważnego dla... Armii GK. - Powiedziała i doczytała.

Przywódca - Wciąż tu jestem.. - Powiedział zmęczony.

Tuż po jego oznajmieniu że wciąż tam jest Heran dobił go przebijając na wylot jego tułów swoją własną ręką.

Elizabeth - Nie pasuje do ciebie taka agresja. - Dodała kończąc misję.

Heran - Doskonale wiesz dlaczego ich nienawidzę. - Powiedział stanowczo.

Elizabeth - Taa.. Wracajmy już. - Powiedziała po czym ruszyli do bazy.

Ciało przywódcy zmieniło się w pył i zniknęło wraz z kałużą nienawiści.

Divided Hate 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz