Bard i Roger stanęli do walki, dwa wielkoludy okładali się nawzajem. Roger powoli regenerował swoją rękę. Przepychali się nawzajem i siłowali. Pancerz Rogera słabł a jego ręka wróciła na swoje miejsce. Bard używając nienawiści zaczął się teleportować i zadając ataki Rogerowi z różnych stron. Zdenerwowany Roger wytworzył nienawiści która odepchnęła Barda od niego po czym Roger wbiegł i wgniótł go w budynek. Okładając go po twarzy po chwili budynek się zawalił.
Leon i Andre myśleli że oboje zginęli lecz po chwili Roger obolały wyszedł zza gruzu i kierował się w ich stronę.
Andre - Cholera. - Powiedział nie wiedząc co robić.
Leon - Moje kości już są na swoim miejscu, dam radę. - Powiedział próbując wstać.
Andre - Leż! Wciąż są słabe. - Powiedział zastanawiając się co robić.Bard leżał pod gruzem ledwo przytomny.
Bard - Trener zawsze mi mówił by walczyć choćbym miał umrzeć. To zabawne że w tak młodym wieku trafiłem do więzienia. Jako bokser skróciłem swój wyrok. Strasznym dzieckiem byłem. - Powiedział uśmiechnięty wspominając.
Bard - Nie.. To się tutaj nie kończy.. Ja nigdy nie przegrywam. Nigdy Trenerze! - Krzyknął po czym x pojawił się na jego czole. X nachodził już na jego oczy.
Z góry gruzu z zawalonego budynku z głośną eksplozją wyskoczył Bard. Poleciał w stronę Rogera jak ognisty meteor. Zleciał na ziemie i odrazu ruszył na Rogera. Jednym uderzeniem wyrzucił go w powietrze po czym wyskoczył za nim. Kolejnym uderzeniem wbił go w ziemię. Kolejny wgniótł go jeszcze bardziej. Seria potężnych ciosów miażdżyła ciało Rogera a po chwili został przebity na wylot. Bard zostawił go martwego w dziurze. Poszedł w stronę chłopaków lecz po chwili nienawiść z niego uleciała i padł na ziemię.
Leon - Pomóż mu. - Powiedział po czym Andre zaczął resztkami nienawiści regenerować ciało Barda.
Leon wystrzelił w niebo strzał sygnalizujący potrzebę wsparcia który był ustalony przed najazdem. Przyszło kilku ludzi i również regenerowało Lidera Kirai.
Reszta Kirai walczyła z rządem, wszędzie unosił się dym, strzały padały częściej od słów. Budynki płonęły.
Diego uciekł do ciemnej uliczki przed hordom wrogów.
Żołnierz - Na pewno gdzieś tutaj jest! - Krzyknął do reszty.
Wszyscy weszli w stronę uliczki kiedy nagle nad nimi dwoje wielkich czerwonych oczu otworzyło się.
Przerażeni żołnierze lekko oświetlili uliczkę po czym Wielki niedźwiedź z nienawiści ich rozszarpał i zgniótł. Diego uciekł a po chwili mały x zniknął z jego czoła.
Walka trwała a zdeterminowany główny bohater zakradł się właśnie do ratusza.
Kira był ostrożny by nikt go za wcześnie nie zauważył. Jeden ze strażników chodził w kółko na jednym korytarzu. Strażnik nosił okulary więc Kira zmniejszył temperaturę wokół sprawiając że zaparowały mu się i dzięki temu przeszedł dalej niezauważony. Następny strażnik został przez Kirę wysadzony granatem, wybuch zrobił zamieszanie w całym budynku więc Kira odebrał pobrudzone ubranie strażnika i szedł dalej.Po pewnym czasie znalazł główną i najbardziej strzeżoną część w ratuszu. Znajdowały się tam ważne informacje dotyczące całego GK oraz rządu. Gdy Kira wszedł do środka zamknął wielki metalowy właz. W pokoju dokumentów pilnował kolejny Lider GK.
? - Czego tutaj szukasz? - Zapytał szorstkim głosem.Po tym pytaniu Kira przy pomocy nienawiści zniszczył swoje przebranie nienawiścią rozdzierając je na kawałki.
Kira bez słowa szybko zaatakował lidera jednak ten uniknął ataku a Kira przewrócił jego biurko i rozrzucił papiery.
Kira ruszył pewnym krokiem w jego stronę.
? - Bardzo zdeterminowani jesteście w tym co robicie. - Powiedział wiedząc że rozmawia jednym z rewocjunolistów.
Kira - Taz Haru, warto znać imię kogoś tak samolubnego i nie empatycznego. - Powiedział czytając wizytówkę przyczepioną do munduru.OPIS POSTACI TAZA HARU
Nosi mundur GK, czerwony z kołnierzykiem. Ma czarne wycieniowane włosy do karku. Lekki zarost i wygląda na około 30 lat.Kira wytworzył katanę z nienawiści i ruszył na lidera GK. Ten opatulił się pancerzem i odbijał ataki Kiry. Kira zaatakował wprost w niego, ten jednak uniknął ataku i uderzył Kirę w twarz łokciem a potem naładowaną nienawiścią pięścią, mieczy Kiry zniknął a sam Kira upadł na ziemię.
Taz - Zastanawia mnie jedna rzecz, o co wy w ogóle walczycie? - Zapytał podchodząc do Kiry.
Kira - O rekompensatę i sprawiedliwość za krzywdy których się dopuściliście i wciąż dopuszczacie. - Powiedział szorstko z gniewnym wzrokiem.Taz kucnął przy Kirze patrząc mu w twarz, nim zdołał coś powiedzieć Kira opluł go lecz zanim ślina doleciała do niego Kira podgrzał jej temperaturę do gotowania. Po chwili Taz wydał z siebie krzyk poprzez poparzenie na twarzy, Kira uderzył go i uciekł w stronę regału. Podniósł drewniany regał po czym rzucił nim w lidera. Kira schował się za filarem przy metalowym włazie i czekał aż lider wstanie.
Po chwili Taz zrzucił z siebie ciężki regał.Taz - Nie mogłeś uciec daleko. - Powiedział strzelając palcami.
Nagle zza filaru wybiegł Kira i odrazu zaatakował lidera.
Gdy był wystarczająco blisko rzucił granatem błyskowym prosto w niego, lecz hexon wytworzony przez Taza trafił go idealnie.
Taz - Żegnam. - Powiedział lekko uśmiechnięty po czym hexon wybuchł i całe pomieszczenie zostało oświetlone oślepiającym światłem.