Kira wraz z Alise zaczęli współpracować by razem zniszczyć jej matkę. Kira chciał tylko wygrać i mieć pewność że nic nie będzie już stresować Alise, ta zaś myślała tylko o zabiciu jej matki za całe jej dotychczasowe życie i brak miłości której każde dziecko potrzebuję.
Kira - Nawet nie wiem czy reszta przeżyła.. - Powiedział sam do siebie w myślach wciąż unikając ataków Izzy.
Kira podbiegł do Alise i powiedział jej co ma robić na ucho.
Alise okryła się potężnym pancerzem, Kira również po czym chłopak stworzył hexonem i mierząc w Izzę upuścił go na ziemię tworząc potężny dym. Nagle z niego wybiegł Kira i unikając wszystkich ataków Izzy wzbił się z jej ręki w powietrze lecz ta go złapała. Zgnieciony Kira w ręce Izzy rozpłynął się w nienawiść, gdy dym opadł Alise i prawdziwy Kira wytworzyli razem ogromny hexon. Alise sama wystrzeliła go wprost w swoją matkę, ta broniąc się rękami uratowała się od całkowite zniszczenia. Eksplozja zniszczyła ręce Izzy które powoli się regenerowały a Alise i Kira zostali mocno odepchnięci przez co prawie spadli, Kira jednak złapał Alise za rękę i przypiął się harpunem do góry by podmuch ich nie zrzucił z góry. Gdy dym opadł na podmuch uspokoił się Kira wraz z Alise wrócili na górę równie zmęczeni jak Izza.
Wielki posąg z płonącymi regenerującymi się rękami stał przed dwójką bohaterów.
Lodowe usta Izzy otworzyły się a z nich bardzo szybko wyleciały ostre wielkie igły który podziurawiły Kirę w kilku miejscach. Ten upadł na ziemię z miną pełną bólu. Izza wykorzystała te sytuację i zamroziła całkowicie Alise swym mrożącym podmuchem.
Gdy Kira ta zauważył jego oczy mocno się rozszerzyły. Cały obolały z kolcami w swoim ciele zaczął czołgać się w stronę Alise. Wyciągnął kilka kolców ze swojego ciała, plama krwi ciągnęła się za nim. Kucnął przy krysztale z przerażoną miną. Przytulił wielki kryształ i podniósł temperaturę wokół próbując go stopić lecz trwało to zdecydowanie za długo. Po chwili na jego czole pojawił się x nachodzący na jego brwi. Nienawiść wokół niego płonęła lecz musiał ją ograniczyć by nie zranić Alise. Przejęty zaczął zastanawiać się czy nie jest już za późno. Kirze poleciały łzy które spływały z kryształu wraz z topniejącym lodem. Z lodu powoli zaczęło się wyłaniać ciało Alise, było okropnie zimne. Kira starał się topić lód i jednocześnie regenerować siły Alise. Gdy już wydostał ją z kryształu spojrzał na nią smutny nie dając jej wiele szans. Z okolic łopatek wyrosły mu ogromne kości ramienne z nienawiści, następnie kości łokciowe i promieniowe później nadgarstek i palce. Owinął Alise swoją nienawiścią tworząc potężny pancerz złapał ją i z nadzieją rzucił w stronę Kirai.
Izza zregenerowała swoje ręce jak tylko mogła.
Izza - Mała zdzira już nie wróci. - Powiedziała szyderczo.
Kira obrócił się w jej stronę, nienawiść wokół szalała jak potężny pożar a jego oczy były czerwone jak morze krwi. Odrazu zaatakował swoimi kościstymi rękami, Izza również się broniła i walczyli wręcz. W pewnym momencie Kira złapał ją kościstymi rękami a swoimi własnymi szybko formował hexony którymi rzucał w brzuch posągu ze sporą prędkością gdyż wiedział że tam znajdzie Izzę. Po kilkunastu eksplozjach posąg przestał stawiać opór. Kira uspokoił się i przestał atakować. Przestrzeń w brzuchu posągu była pusta lecz miała wyjście od pleców. Nagle z głowy posągu zeskoczyła Izza atakując Kirę, Ten uniknął każdego ataku i odpowiedział mocnym kopnięciem które powaliło Izzę na ziemie po czym ślizgała się po lodzie ku krawędzi.
Izza - Jeszcze chwila i zdechniesz siedząc w tym trybie.. - Powiedziała zmęczonym głosem do równie zmęczonego Kiry.
Izza wstała nim Kira do niej podszedł. Kościste ręce Kiry zniknęły z czerwoną mgłą lecz Kira wciąż był w trybie demona. Izza strzelała do Kiry lodowymi pociskami lecz te topiły się nim dotknęły Kiry. Kira chwiejnym krokiem i ledwo otwartymi oczami zbliżał się do Izzy.
Nagle usłyszał głos.? - Czuję cię! Czuję twoją nienawiść! Utrzymaj ją na takim poziomie. - Powiedział nieznajomy męski głos.
Zaskoczony i zmęczony Kira otworzył szerzej oczy i zatrzymał się wsłuchując się w głos.
? - Pomogę ci, każdy z nas ma jakąś umiejętność głęboko w sobie. - Powiedział zachwycony głos.
? - Twe oczy użyj ich, pokój który pozwala ci na wszystko! - Powiedział zachęcając.
Kira - Oczy.. - Powiedział pod nosem zmęczony.
Po chwili jego oczy otworzyły się bardzo szeroko. Czerwony blask oślepiał był widoczny z daleka.
Ślepia tę spojrzały prosto w Izzę. Rzeczywistość rozciągnęła się. Podłoże zmieniło kolor na bardzo ciemny czerwony kolor. Wyczuć można było że materiał to coś w rodzaju ludzkiego ciała uginającego się pod ciężarem stóp. Pomieszczenie stworzone przez lśniące oczy Kiry rozciągało się bez końca. Horyzont był pusty, niczego nie było wokół a na czerwonym jak krew niebie pojawiały się chmury czarne jak smoła. W pomieszczeniu blisko siebie stali Kira i Izza. Światło w niekończącym się pokoju bólu było słabe. Wszystko miało lekką czerwoną poświatę. Jak gdyby kolor światła również był czerwony.Kira - Pozwala mi na wszystko...? - Zapytał sam siebie rozglądając się.
Izza - Co to za miejsce?! - Krzyknęła również rozglądając się wokół.
Po chwili Kira podniósł obydwie ręce do góry po czym z ziemi wyrosły dwa ostre pale przebijając dłonie Izzy po wieszając ją na nich. Izza krzyczała z bólu. Kira zgniótł swą dłoń i to samo stało się z Izzą. Połamana i zmiażdżona breja nie przypominała już ludzkiego ciała. Kapała z niej krew.
Kira odpłynął oczami do góry po czym upadł na ziemię na szczycie lodowej góry. Tuż przy zmasakrowanym ciele Izzy.