Rozdział 12.

392 34 10
                                    

Na początku chce tylko powiedziec, że mimo że mowilam że bedzie jeszcze taka sytuacja, ze bede pisac z perspektywy Karola, taka sytuacja jednak raczej nie nastąpi, poniewaz zeby zrobic wam jeszcze wiekszego suprajsa (bo sie niektorzy niestety domyslali xdd) zmienilam troche fabule i wymyslilam inny zwrot akcji. Wiec zapraszam do czytania :)

~~~~~~

Niepewnie weszłam do windy. Drzwi automatycznie zamknęły się za mną, ale winda nie ruszyła. Spojrzałam na panel z cyframi pięter. Jeden przycisków był zaznaczony czerwonym markerem, a przynamniej miałam nadzieję że był to marker. Był to przycisk, na którym nie było cyfry, tylko wyraz, a mianowicie "dach".

Ładnie to obmyślił, myślałam, zagrodzi mi jedyną drogę ucieczki i wyjdzie na to, że albo on mnie zabije, albo sama skoczę z dachu budynku. Wiedziałam więc, ze muszę być przygotowana na nieuniknioną śmierć. I chyba wolałam żeby wyszła z mojej ręki, a nie Karola. Nie chciałam dawać mu tym razem satysfakcji. I nie bałam sie śmierci. Męczyło mnie tylko to, że jeśli teraz zginę, nie dam rady go zmienić. Ale nie mogłam zawrócić. Domyślałam się, ze jeśli nie przyjdę, zabije kogoś z moich bliskich. I bałam prawie pewna, ze w tym wypadku byłby to Kris.

Zastanawiałam się, czy mój chłopak w ogóle jeszcze żyje. Łza spłynęła mi po policzku. Nawet jeśli było takie ryzyko, nie mogłam zawrócić. Zdecydowałam, że jeśli nie żyje, to przynajmniej umrę tóż po nim i nie będę musiała żyć bez niego.

Usłyszałam krótki sygnał dzwonka, a winda stanęła. Teraz otworzą się drzwi, zrobię ktok i będę na świerzym powietrzu, na dziesiątym piętrze. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Ujżałam przez powieki światło. Zrobiłam krok w przód. Zatrzymałam się na chwilę, po czym zrobiłam kolejny. Otworzyłam oczy. Nie dostrzegłam na początku Karola, ale domyśliłam się dlaczego. I miałam rację.

Usłyszałam kroki za plecami. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z zapłakanym młodszym bratem.

- Przepraszam ! - krzyknął z żalem, po czym podbiegł i mnie przytulił.

- Co zrobiłeś ?! Błagam powiedz mi ! - zapytałam odruchowo, zaskoczona jego zachowaniem.

- Nic, przysięgam ! Ja, nie mogłem... - odpowiedział i ponownie wtulił się w mój brzuch.

Spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem.

- To po co zostawiłeś te wskazówki i zaprowadziłeś tutaj ?

I wtedy serce mi stanęło. Przez głowę przeszła mi pewna myśl :

"Co zrobiłeś ?
Nic nie zrobiłem... Jeszcze..."

- Chciałem Ci powiedzieć żebyś się nie martwiła. Odchodzę.

Kamień z serca. Ale chwila...

- Jak to odchodzisz ?! - wyrwałam się.

- Odchodzę z sekty. - uspokoił mnie.

Tym razem naprawdę odetchnęłam z ulgą. Czyżby naprawdę moje problemy się kończyły ? Czyżbym naprawdę mogła być szczęśliwą osobą z rodziną, pracą i normalnym życiem ? Odwzajemniłam jego nie ustający uścisk.

- Jestem z ciebie dumna. - wyszeptałam mu do ucha.

Te słowa wyraźnie go zdziwiły. Otarł mokry od łez policzek i uśmiechnął się. Nie wiem, jak mogłam wtedy nie zauważyć, że był to smutny uśmiech ? Może dlatego, za nawet nie mysłałam ze może tak być.

- Też się cieszę. - przytulił mnie mocniej.

- Chyba musisz już iść do domu, z resztą ja też, Kris będzie sie niepokoił.

- Masz rację, idź do niego, należy wam się spokój.

- A właśnie, jak w nowej rodzinie ? Odwiedzę Was jutro, zgoda ?

- Zgoda. Jest bardzo fajnie, dziękuję ze pytasz.

Odsunęłam go i spojrzałam mu w oczy.

- Kocham Cię Karol i przepraszam za wszystko.

- Ja tym bardziej przepraszam. Też Cię kocham, Nastka. - pocałował mnie szybko w policzek po czym odbiegł. I zamiast zjechać windą, pobiegł schodami. A ja chciałam jak najszybciej wrócić do kawalerki i zobaczyć się z Krisem.

------

Tak naprawdę, przeszły mi jeszcze przez głowę myśli takie jak to, że Karol mógł mnie oszukać, a mój chłopak leży martwy. Na szczęście jednak, gdy otworzyłam drzwi wejściowe, objął mnie pośpiesznie.

- Gdzieś ty była ?! - był wyraźnie zmartwiony - Przestraszyłem się ! Drzwi były otwarte a ciebie w środku nie było ! Nie rób mi tego więcej !

Pocałowałam go delikatnie.

- Przepraszam, okropnie się zachowałam, musiałam szybko gdzieś pobiec i jakoś... Przepraszam, wszystko dobrze.

Pocałował mnie. Było mi głupio, ale nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Cieszyłam się że Karol naprawdę z tym wszystkim kończy. Teraz dopiero wiedziałam co to prawdziwe szczęście.

~~~~~~

Oooo...no więc książka skończy się happy end'em ? Nie bądźcie tacy pewni
Ale za to ja jestem pewna że nikt nie zgadnie jak się skończy. Ale, jeśli macie jakieś sugestie, piszcie w komentarzach, a jeśli ktoś jednak zgadnie, napiszę na priw... Ale nikt nie zgadnie No więc czekam na komentarze, a wy czekacie na kolejny rozdział, mam wenę więc jak się wezmę w garść to dodam jeszcze dziś. No więc
Przeczytane - komentarz
Tak jak wy czekacie na kolejny rozdzial, ja czekam na komentarze, niech to będzie zachęta do zostawiania komentarzy

Ona...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz