Po długim płaczu wstałam i zostawiając martwe ciało mojego ukochanego w kawalerce, wybiegłam z niej.
Nie wiem dlaczego nie pomyślałam, żeby wziąść samochód. To pewnie depresja.
Biegłam niecałe czterdzieści minut. Biegłam ile sił.
I w końcu dotarlam do celu - policja.
Nie wiem dlaczego nie zadzwoniłam, chyba wolałam im wszystko opowiedzieć tutaj, nie w miejscu zbrodni. Nie pamiętam; w strachu ludzie robią idiotyczne rzeczy.
Wbiegłam zapłakana do budynku i podbiegłam do sekretarki :
- Szybko ! Szybka rozmowa ! Stało się coś strasznego !
- Proszę pani, proszę się uspokoić. W tym momencie musi pani chwilkę poczekać.
- Co za idiotyzm ! Nie mogę czekać !
Widząc jednego z oficerów, przechodzącego niedaleko za mną, podbiegłam do niego i zablokowałam drogę.
- Muszę z kimś porozmawiać ! Grasuje groźna mafia ! Widziałam ją ! Muszę z kimś porozmawiać !
W ostateczności kazali mi zaczekać pięć minut, po czym zaproszono mnie do małego, zamkniętego na klucz pokoju z podsłuchem, stołem i dwoma krzesłami.
Siadłam na jednym z nich, na przeciwko mnie siadł oficer, a obok niego stanęło dwóch innych policjantów.
- No dobrze, więc co się stało ? Rozumiem ze jest pani świadkiem ?
- Tak ! - zaczęłam pospiesznie - Ostatnie zabójstwa ! To wszystko jedna mafia ! Dowodzi nią pewna kobieta ! Znam jej twarz, ale nie udało mi się dowiedzieć innych danych. Ona...uzależnia od siebie dzieci ! Wśród nich był Karol, mój młodszy brat. Karol Szklarski. Ale postanowił od nich odstąpić. Kazali mu popełnić samobójstwo. Nie żyje. Dwie dziewcznki pod rozkazem tej kobiety zamordowały mojego chłopaka. Te dzieci były w wieku 9/10 lat. Są niebezpieczni. Ukrywają się ale mordują. Mordują swoich bliskich i nie tylko ! Oni...
- Przestań pani bredzić głupoty ! - przerwał mi - Mafia dziewięciolatków ?! Nie możemy tracić czas na takich jak pani !
- Bredzić ?! Bredzić ?! Jesteście bandą idiotów ! Oni są niebezpieczni ! - nie mogłam nad sobą zapanować. Krzycząc te słowa rzucilam sie na oficera i zaczęłam się z nim szarpać.
- Ochrona ! - krzyknął, na co dwóch facetów obok zaczęło mnie gwałtownie odciągać.
- Mam dowód ! Mój brat wisi w lesie a chłopak jest w kawa...- zaczęłam się dusić, gdy jeden z facetów zatamował mi dłonią usta. Ugryzłam go, aż syknął.
Do pokoju wbiegła cała grupa mężczyzn. W końcu udało im się skutecznie mnie przytrzymać. Płakałam, darłam się i wyrywałam.
Oficer spojrzał na mnie groźnie, otrzepał garnitur :
- Do psychiatryka z nią, jest niebezpieczna dla otoczenia.
------
I tam trafiłam...
Zostałam zamknięta w niedużym pokoju w psychiatryku...
Nienawidziłam siebie, nie nawidziłam życia, policji, i tego miejsca... Wszędzie śmierdziało jak w szpitalu...
Pierwszego dnia, jak tylko wpuszczono mnie i zamknięto w moim pokoju, położyłam się na łóżku i leżałam na nim bez ruchu...
Wieczorem weszła do mnie jedna z opiekunek. Nawet na nią nie spojrzałam. Stanęła tylko przy drzwiach i powiedziała cicho :
- Nie lepiej było umrzeć na miejscu obok braciszka ?
Spojrzałam w ułamlu sekundy na jej twarz, gdy wychodziła. Ona... Ta, przez którą tu trafiłam... Ta, która zrujnowała mi całe życie... Ona tu jest...
Przez kolejny tydzień, siedziałam na podłodze bez ruchu... Jedzenie musieli we mnie wpychać siłą... Nie opierałam się nawet ; po prostu siedziałam... Myślałam o całym moim życiu... Wyłączyłam się... Nie czułam... Nic...
Myślałam wszystkim...
I o tym, ze nie jestem ostatnią, która wpadnie w to bagno...
Tak żałowałam, ze mi się to przytrafiło...
Ale co tu więcej gadać ?
Nie potrafię z tamtego czasu nic opisać...
Nie mogłam nic zrobić, byłam uwięziona w miejscu dla osób psychicznie chorych...
I chyba faktycznie, byłam psychicznie chora, bo zakończyłam to wszystko za pomocą sznurowadła...
CZYTASZ
Ona...
TerrorMyślisz ze gorzej być nie morze. A co jeśli może ? A co jeśli twoje życie nagle legnie w gruzach ? A co jeśli pojawi się ktoś kto tak naprawdę zawsze był ale kimś innym ? I co jesli za jego sprawą w mgnieniu oka stracisz wszystko co kochasz...?