Z dnia na dzień stawałam się coraz bardziej spokojna. Zauważyłam, że i Karol starał się być znowu zwykłym dzieckiem. Nie wychodził na spacery, wiec albo skończył z tą "sektą", albo przez 3 miesiące spotkania nie były organizowane. Zaczęłam żałować ze tak go traktuję. Postąpił wręcz ochydnie, ale nie robił tego z własnej woli. I miał tylko 7 lat, a ja swoim zachowaniem kazała mu samemu zajmować się swoim życiem, kazałam mu zachowywać się jakby był pełnoletni.
Ale mimo takich myśli, przeważały inne...:
Przez tyle lat mu ufałam. Byłam zdolna poświęcić życie dla jego dobra. Kochałam go całą sobą a nawet bardziej. Zastępowałam mu matkę. A on...on sprawił, że mój chłopak cierpiał, stracił rodzica, którego widywał bardzo żadko, nawet nie zdążył się z nim pożegnać przed tym, jak został okrutnie zamordowany. Cierpiałam ja, zamartwiając się nad tym wszystkim i co sił próbując trzymać stronę brata. Cierpiałam przeżywając nieprzespane noce, spowodowane koszmarami o nim. A potem, na dobór złego, zabił Oliwię. Kobietę, która podała nam pomocną dłoń, która przygarnęła nas pod swoje skrzydła, utrzymywała nas i pomagała w każdej, ale to każdej bez wyjątku sytuacji. Skończyła swój żywot gdy zamartwiona całowała go w czółko. Na moich oczach. To wszystko była jego wina !
Ale z czasem zaczęłam znów dochodzić do wniosku, że się mylę. Ze to strach i trauma, po zdarzeniach jakie przeszłam, tak na mnie wpływają. Bo to nie była jego wina. To była wina jej... Kobiety, która z piekła się urwała. Z brudnymi buciorami wtargnęła w nasze życie i zaczęła stopniowo i doszczętnie je wyniszczać. To była tylko i wyłącznie jej wina. Była dla Karola jak narkotyk, z tą różnicą, że narkomani zanim się uzależnią, muszą spróbować ten pierwszy raz na własną odpowiedzialność, z własnej woli. A Karol nie miał wyjścia. Zaczął nagle się uzależniać jakaś pioseneczką i nie miał o tym pojęcia. Nie próbował, on poprostu został zaatakowany.
Z czasem te myśli zaczęły przeważać i choć potrwało to kilka miesięcy, w końcu zdecydowałam się spróbować.
Siedzieliśmy sami w pokoju. Był wtorek, oboje skończyliśmy lekcje i czekaliśmy na obiad. On robił zadania z książeczki dla dzieci a ja słuchałam muzyki. Jednak miałam ją puszczoną tak cicho, by słyszeć każdy jego ruch. Odczekałam jeszcze chwile po czym przystąpiłam do działania, jeśli można to było tak nazwać. Kichnęłam i kaszlnęłam na przemian dwa razy, tak jak sobie tego zażyczył. Z początku myślałam że może juz zapomniał o tamtym liście, bo stracił nadzieję, w końcu minęło trochę czasu. Ale wrażenie to było złudne a reakcja wręcz mnie zaskoczyła.Przerywając wykonywaną czynność poderwał się z miejsca, pośpiesznie wszedł po drabince na łóżko na którym leżałam i rzucił się na mnie, zciskając mnie za szyję. Jednak nie zareagowałam, leżałam w tej samej pozycji. Był dla mnie jak obcy. Nie odwzajemnilam uścisku. Chyba zrozumiał że postąpił zbyt gwałtownie, ponieważ po chwili odsunął się i przykucnął na materacu przy moich nogach. Zarumienił się a jego lekki grymas na twarzy dał znać, że stracił entuzjazm i radość, a przynajmniej stopniowo.
- Słuchaj, w sumie nie musimy rozmawiać, bo przemyslalam juz wszystko i wiem, że to nie twoja wina i wola. Ale wiedz ze jeszcze nie ufam ci zupełnie. Jedyne co możemy omówić, to co z tym dalej zrobić. - odezwała się po chwili, a jego dziecięce poniekąd oczy przeniosły się na mnie.
- Nie mam pojęcia jak się tego pozbyć. Ale jeszcze nie w tym rzecz...zapewniam cię że MUSIMY porozmawiać.
-----
Rozdział 6 i 7 takie bez akcji i wgl ale zapewniam że mam wenę i dużo pomysłów wiec będzie się działo :p z resztą juz na początku kolejnego rozdziału przygotujcie się na swojego rodzaju niespodziankę ^^
A na razie proszę o ★, komentarze no i polecanie innym :') Ryly zależy mi na wyswietleniach a zauważyłam że ostatnio jakoś ich liczba spada co mnie martwi :c wiem ze miałam przerwy w pisaniu ale nie opuszczajcie mnie :***
Do nastepnego ♡
CZYTASZ
Ona...
HororMyślisz ze gorzej być nie morze. A co jeśli może ? A co jeśli twoje życie nagle legnie w gruzach ? A co jeśli pojawi się ktoś kto tak naprawdę zawsze był ale kimś innym ? I co jesli za jego sprawą w mgnieniu oka stracisz wszystko co kochasz...?