Rozdział 11.

384 32 6
                                    

Weszliśmy do niedużego mieszkanka, posiadającego sypialnię a za razem salon, skromną kuchnię i łazienkę. Mimo że miejsca było faktycznie mało, od razu spodobało mi się tam.

Salono-sypialnia była cała niebieska. Mieściło się w niej dwuosobowe, duże i wygodne łóżko, jasno brązowa, na oko dosyć pojemna szafa, drzwi, a bardziej okna na balkon, telewizor oraz jakiś mały stolik i ozdoby.

Kuchnia była połączona częściowo z salonem, miała barwy białe, gdzieniegdzie i niebieskie, podłoga była kafelkowa. Jednym z minusów był brak zmywarki ale wiedziałam że sobie poradzimy.

Łazienka natomiast miała odcień lekkiej czerwieni i pomarańczy. Ściany i podłoga również pokryte były kafelkami. Znajdowała się tam umywalka, toaleta oraz solidny, jak na tak małą kawalerkę, prysznic. Dodatkowo na pierwszy rzut oka zauważyłam jeszcze jakieś wieszaki na ręczniki oraz tego typu rzeczy.

Niezmiernie się cieszyłam. Nie potrafię nawet opisać szczęścia, które wówczas się we mnie rodziło. To był koniec smutków i zmartwień. Teraz mogłam cały czas wolny spędzać z osobą którą kochałam z całego serca.

Kris zrobił dwie rundy do samochodu i z powrotem, by przynieść wszystkie bagaże, podczas gdy ja podziwiałam nasze nowe miejsce zamieszkania. Z balkonu widok był na przepiękny park, plac zabaw, oraz kilka budynków podobnych do naszego. Wydawało mi się że lepiej być nie morze. I czułam jakby to właśnie dla mnie specjalnie śłońce świeciło tak mocno i sprawiało, że wszystko było jeszcze piękniejsze.

Nie mów "hop" zanim nie skoczysz, myślałam. Tak naprawdę jeszcze wszystko się mogło stać. Ale niezależnie od tego co miało sie wydarzyć potem, wtedy byłam najszczęśliwsza na świecie. Żyłam chwilą.

Gdy rozpakowaliśmy wszystkie bagarze i czuliśmy, że teraz był to nasz dom i byliśmy pewni, że teraz tu mieszkamy, postanowiłam wziąć chłodny prysznic w nowej łazience.

Gdy cała mokra, chwyciłam za ręcznik, automatycznie spojrzałam na zaparowane lustro. Było na nim napisane "to nie koniec".

Przełknęłam ślinę. To nie możliwe żeby wszedł do łazienki gdy brałam prysznic !

Pospiesznie owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Kris siedział na łóżku i oglądał wiadomości. Nie wiem dlaczego, odetchnęłam z ulgą. Odwrócił się by spojżeć na mnie, po czym spowrotem zwrócił wzrok na ekran, mówiąc:

- Dużo ostatnio morderstw. Policja zakłada, że jakiś nowy morderca grasuje po kraju. Ładne rzeczy, musimy uwarzać.

Nie odpowiedziałam. Policja myśli, że to morderca. Ale to nie byl tylko jeden morderca. I pierwszą myślą nie było to, że to mój brat. Bo to nie był mój brat. To była mafia siedmioletnich morderców.

Odruchowo zaczęłam się śmiać. Aż sama się sobie dziwiłam, ale śmiech ten był straszny. Nie taki co prawda, jak Karola, ale był to śmiech pełną parą. Śmiałam się jak głupia a mój chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Przepraszam - wydusiłam z łzami w oczach i wróciłam do łazienki.

Ponownie spojrzałam na lustro. Tym razem widniał na nim napis "zemszczę się".

Po raz kolejny chciał mi zepsuć wszystko.

Szybko ubrałam się, nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Siadłam koło Krisa leżącego na łóżku i przytuliłam jego silną rękę. W odpowiedzi pocałował mnie w czoło, po czym powiedział :

- O co Ci chodziło, jeśli mogę spytać ? Ja mówiłem poważnie, musimy na siebie uważać.

- Z pewnością. - odpowiedziałam krótko.

- Mam wrażenie że sobie ze mnie kpisz. - powiedział groźnie, wyrywając rękę z mojego uścisku.

- Przepraszam. Nie o to chodzi. - wplotłam pale w jego dłoń - Jeśli tak dużo osób zginęło bez żadnego problemu, to jeśli i my jesteśmy na liście owego mordercy, nie ma już dla nas ratunku.

- Tym bardziej musimy uważać.

- Masz rację, nie wiem co mnie napadło.

- Już dobrze - przytulił mnie - po prostu martwię się o Ciebie kochanie.

- Rozumiem.

Po obiedzie, przygotowanym przez Krisa, siadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Mój chłopak wyszedł opłacić do końca kawalerkę, więc zostałam w niej sama. Nie powiem, że się bałam, bo tak nie było. Wiedziałam że muszę być gotowa na wszystko ale mimo to siedziałam i w spokoju czytałam.

W pewnym momencie, gdy przewróciłam stronę, zauważyłam że jednej kartki brakuje, ze jest wyrwana. Nagle okno w kuchni z trzaskiem otworzyło się. Pobiegłam zobaczyć co się stało. Okno było otwarte na ościerz a na podłodze leżała kartka. Zamknęłam okno i podnosząc papier z ziemii ponowinie siadłam na łóżku w salonie. Była to wyrwana kartka z mojej książki. Jednak na samej górze widniał napis "➡364". Z początku nie wiedziałam, co to mogło znaczyć. Ale pierwszą myślą na jaką wpadłam było "➡(strona)364".

Szybko otworzyłam książkę na podanej stronie. Była cała biała, w sumie nic dziwnego, była to oststnia strona w książce. Po drugiej jednak stronie, było coś napisane, książkowym drukiem, jednak wyjątkowo małą czcionką. Przyjżałam się dokładniej.

"Ding Dong"

I w chwili gdy czytałam te słowa, usłyszałam dzwonienie do drzwi. Znieruchomiałam. Teraz faktycznie się bałam. Powoli podeszłam do drzwi i spojrzałam przez judasz. Nikogo nie było, ale na podłodze leżał cukierek.

"W co on się do cholery ze mną bawi ?!"

Delikatnie uchyliłam drzwi. Metr dalej leżał kolejny cukierek. I kolejny. Nie zamykając drzwi zaczełam iść w stronę, w którą prowadził mnie trop. Naliczyłam około 20 cukierków, gdy na drzwiach od windy na przeciwko mnie, ujżałam napis białą kredą :

"No dalej, chodź. I nie mów, że nie ostrzegałem"

Wiedziałam, że to już nie żarty, jednak szłam dalej...

~~~~~~

Takk, musialam przerwac w takim momencie. Mam nadzieje ze wam się podoba └(★o★)┐
Mam jednak dla was pewną wiadomość. Dla niektórych złą, a dla niektórych może dobrą, nie wiem.
Zbliżamy się do końca książki i to nie małymi, ale dosyć dużymi krokami. Z tego co narazie wyliczyłam, zostały mi do napisania, nie licząc tego, jakoś 4 albo nawet 3 rozdzialy, plus oczywiscie podziekowania i jakies epilogi. Jest to moja poerwsza prawdziwa ksiazka z zakonczeniem. Gdy skoncze ta ksiazke, zaczne pisac kolejna, ktorej tytul podam wam w ostatnim rozdziale tej. Mam nadzieje ze rowniez wam sie spodoba. No ale narazie jeszcze Ona... jest i czeba się cieszyć że jeszcze mimo wszystko kilka rozdziałów przed nami.
Przeczytane-komentarz
Z góry dzięki ✌❤

Ona...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz