Rozdział 5.

432 33 6
                                    

Długo nie myślałam co robić. Po chwili pędziłam w stronę domu nie zwracając uwagi na to czy któryś z zebranych mnie zauważył i czy pobiegł za mną choć miałam nadzieję że nie. Nie wiedziałam co zrobię gdy przekrocze drzwi naszego domu. Chciałam po prostu zobaczyć Oliwię widzieć jej uśmiech i widzieć że jest.
Gdy od drzwi dzieliło mnie około 20 metrów musiałam zwolnić, Karol złapał mnie od tyłu. Przeszły mnie ciarki. Co teraz zrobi, jeśli jeszcze jest pod hipnozą, myślałam. Ale on powiedział tylko :
- Cześć siostrzyczko.
Odpowiedziałam cicho po czym dodałam głośniej :
- Przepraszam, ja spieszę się do domu.
Ruszyłam szybciej próbując się wyrwać z jego chwytu.
- Ależ po co się spieszyć, domek nie spłonie. - zaśmiał się. Ale nie był to śmiech małego radosnego dziecka. Był to szyderczy śmiech mordercy, bo tak go w tej chwili postrzegałam.
Chwycił mnie w talii łapiąc i ręce tak że nie miałam jak zareagować. Był tak silny że nie miałam już wątpliwości czy jest pod hipnozą.
- Puść ! - zaczęłam krzyczeć -Puść natychmiast !
- Nie puszczę, przestań się wyrywać ! Wiesz co dziś się stało ?! Wiesz jak cierpiałem przez ciebie ?! - był w takim stopniu kimś innym że w jednej chwili zmienił uchwyt. Trzymał mnie teraz jedną ręką; druga powędrowała do kieszeni brązowych spodni. Po chwili wróciła, trzymając nóż. A uchwyt nadal był tak samo mocny.
Zaczęłam panikować, szarpać się i wydzierać. Czułam jak zdziera mi się gardło. Nie wiedziałam która była wtedy godzina ale najwyraźniej późna bo dookoła nie było oprócz nas żywej duszy.
To co wydarzyło się dalej było jednak i na szczęście do przewodzenia.
Teraz 10 metrów od domu albo 15, nie wiem, nie miałam siły na nic nawet żeby widzieć odległość. Drzwi od domu się otworzyły co znaczyło że Oliwia usłyszała moje wrzaski które nadal nie ustawały może tylko były troszkę cichsze, bo czułam jakby gardło mi płonęło.
W ostatniej chwili Karol szybkim i mocnym ruchem przejechał ostrzem dwa razy po całej długości mojej ręki tak, że koszula się podwinęła więc rana za drugim razem była jeszcze głębsza. Bolało jak cholera. Puścił mnie a nóż schował spowrotem do kieszeni.
Zaczęłam biec w stronę opiekunki stojącej w drzwiach. Całą twarz miałam mokrą od łez a gdy biegłam, co ok 10cm zostawała na chodniku soczysta plama krwi. Cały czas trzymałam się za okaleczona rękę.
Podbiegłam i wtuliłam twarz w obojczyk przytulającej mnie Oliwii.
- Boże Święty co się stało kochanie ?! - była wyraźnie przestraszona. Nie dziwię się...
- Spotkałem ją tu niedaleko więc razem poszliśmy na krótki jeszcze spacerek i wpadła w okrutnie ostry korzeń złamanego drzewa. - Karol udawał smutek. Ależ ja go nienawidziłam. Niestety to nie była teraz tylko nienawiść ale i strach.
- Chodź szybko opatrzymy ! - wołała kobieta prowadząc mnie do środka.
Odwróciłam się do brata by zobaczyć jego twarz. Twarz, na której widniał ponownie ten szyderczy uśmiech i ani odrobina żalu ani współczucia...
~~~~~~
Leżałam na łóżku z lewą ręką całą zabandażowaną, przykryta kołdrą, próbując się otrząsnąć po tym wszystkim. Wtedy gdy widziałam co mu robią te dzieci, współczułam mu z całego serca. Teraz to ja potrzebowałam współczucia.
Prawie zasnęłam, już czułam jak odlatuję gdy usłyszałam skrzypnięcie drzwi jakieś 5 metrów od łóżka na którym odpoczywałam. I ujrzałam w drzwiach jego.
Stanął w progu bez wyrazu twarzy. Nie mogłam wyczytać czy jest zły czy już nie. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się grymas, jakby zjadł coś bardzo kwaśnego. Wydał z siebie dziwny dźwięk - jęk, jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem.
- Nastka - mruknął po chwili.
Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem ale moje serce paliła nienawiść do niego.
- Nastka - powtórzył z łzami w oczach, tupiąc w podłogę jak małe zdenerwowane dziecko. Było mnie stać tylko na oschłe "Czego chcesz ?".
Zaczął iść w moją stronę. Zaczynałam znowu współczuć i nienawidziłam siebie za to, że mimo tego co zrobił mi, i nie tylko, chciałam go przytulic i pocieszyć. Był 2 metry ode mnie, kiedy dostrzegłam w jego kieszeni ten sam nóż którym rozciął mi rękę. I wtedy wróciłam na ziemię.
- Zostaw mnie ! Odejdź ! - zaczęłam mówić niespokojnie próbując się podnieść ale mogłam tylko ledwo podeprzeć się na prawej ręce.
- Błagam pomóż mi, siostrzyczko - prosił łkając.
- Wyjdź ! - wrzasnęłam gdy wyciągnął rękę by mnie dotknąć.
Cofnął ją spłoszony, rozpłakał się i wybiegł. Po drodze wpadł na Oliwię zaniepokojoną krzykiem. Stanęła drzwiach, spojrzała na mnie smutno po czym wyszła. Może źle zareagowałam ? Oliwia nie ma już do tego siły, myślałam. Ale skoro weszła do mnie to wejdzie i do...Karola !
Mimo bólu wstałam szybko z łóżka i w czarnej koszuli nocnej pobiegłam do pomieszczenia na drugim końcu korytarza. Była tam. Głaskała go po główce a on patrzył na nią z uśmiechem. Uśmiechem przepełnionym złem, jak mogła tego nie zauważyć ?!
Zaczęłam iść w jej stronę ale po dwóch krokach stanęłam jak wryta. Czas zwolnił. Słyszałam wyraźne bicie swojego serca. I dałabym wiele by się wtedy obudzić ale nie mogłam. Stałam i nie mogłam się ruszyć. Wpadłam w tak wielka panikę, że stawałam się bladym posągiem.
Schyliła się żeby pocałować go w czoło. Pewnie trwało to około 10 sekund ale dla mnie wszystko działo się 2 razy wolniej niż normalnie.
Gdy jej usta zetknęły się ze zranioną skórą mojego brata, a piękne błyszczące oczy zamknęły się, on wyciągnął rękę z pod kołdry. Nóż był jeszcze mokry od mojej krwi. Bez zastanowienia rozmachnął się i wbił go od dołu w jej chudy, zadbany brzuch. Jęknęła znacznie, gwałtownie odchylając głowę w tył. I wtedy po raz ostatni ospojrzala mi w oczy. Poczułam skurcz w sercu, co tak mną wstrząsnęło, że znów mogłam się poruszyć. Zdołałam tylko wyciągnąć rękę w ich stronę i krzyknąć zduszone "NIE". Nóż wyszedł z jej wnętrza po czym ponownie, jeszcze mocniej tam wrócił. Dźgnął ją 6 razy zanim jej oczy straciły blask a skóra zupełnie zbladła.
Ostatni jej cichy jęk brzmiał jak "kocham cię" ale może tylko mi się wydawało. Może tylko trauma i ból tak na mnie zadziałały.
------
And what ??? No nwm opis chyba fajny tej sytuacji ale rozdział trochę krótki. Ale miałam wenę :P zapraszam do dalszego czytania i zostawiania opinii w komentarzach :***
Przepraszam za ewentualne błędy ale rozdział pisany na szybko

Ona...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz