Nazywam się Anastazja Szklarska. Mam 17 lat i mieszkam w Krakowie.
Mieszkam w niedużym domu dwupiętrowym z moim siedmioletnim bratem, Karolem i naszą przyszywaną mamą, Oliwią. Mówimy do niej po imieniu. Tak się przyjęło od kiedy nas zaadoptowała.
Nasi rodzice dużo pili i zażywali narkotyki. Przez to byli źli dla nas. Bili nas, wyzywali i zmuszali do prac w domu, podczas gdy sami siedzieli upici pod monopolowym.
Pamiętam jak pewnego dnia, pod wpływem alkoholu wsadzili nas do samochodu i z dużą prędkością wjechali w murowaną ścianę jednego z budynków mieszkalnych.
W ostatniej chwili, wzięłam Karola na ręce i wyskoczyłam z pędzącego pojazdu. Rodzice nie przeżyli, ja złamałam rękę, próbując złagodzić upadek, a Karolowi została tylko blizna za twarzy w okolicach oka. Nie wiem, jak udało nam się to przeżyć. Mieliśmy bardzo dużo szczęścia.
Na 3 lata trafiliśmy do domu dziecka. Nie żyło się nam tam dobrze i na szczęscie pewnego dnia Oliwia nas przygarnęła.
Od czasu pamiętnego wypadku, bardzo starałam się, aby mojemu młodszemu bratu było dobrze. Miał tylko mnie, do momentu zamieszkania u Oliwii.
Oliwia jest dla nas bardzo dobra. Nie jesteśmy przez nią rozpieszczani, ale jej sposoby wychowawcze nie polegają na biciu nas, tak jak to było kiedyś z naszymi rodzicami. Bardzo ją z Karolem kochamy. Oczywiście pojawiają się gorsze dni, ale sprzeczki nie trwają długo.
Ja z Karolem nigdy się nie kłuciliśmy. Zawsze byliśmy dla siebie jak przyjaciele.
Jednak pewnego dnia, Karol się zmienił.
Zaczął być jakiś tajemniczy. Często wychodził na swoje samotne spacery, niedaleko domu. Okolica była przyjazna, więc Oliwia się o niego nie martwiła. Zresztą Karol miał zawsze bardzo dobrą orientację.
Nie wiedziałam, czy się martwić, czy nie.
Mimo moich zaobserwowań, gdy przychodziłam do pokoju Karola zawsze był uśmiechnięty i chętnie się ze mną bawił. Gdy siedziałam obok niego czułam ciepło. Czułam się za niego odpowiedzialna. Dlatego właśnie zaniepokoiłam się jego zmianą nastroju.
Oliwia mówiła, że może przestaje już być łobuzem i wkracza w świat spokoju. Nie byłam tego taka pewna, ale próbowałam też tak to rozumieć.
~~~~~~
Obudziłam się w środku nocy. Usłyszałam dziecinne nucenie. W całym domu było ciemno i cicho, dlatego tak dobrze było słychać melodię.
Trochę się wystraszyłam. Jednak wstałam z łużka i zaczęłam powoli iść w stronę drzwi wyjściowych z mojego pokoju. Gdy wyszłam, przechodząc przez krótki korytarzyk, na którego końcu znajdował się pokój Karola, zajżałam do sypialni Oliwii. Spała. Zaczęłam iść dalej.
Z każdym moim wolnym i ostrożnym krokiem do moich uszu docierała coraz głośniejsza melodia. Metr przed końcem korytarza, byłam pewna że dochodzi ona z pokoju brata.
Powoli otworzyłam drzwi od jego.pokoju. Nie słyszał jak weszłam. Zobaczyłam go siedzącego na parapecie przy otwartym oknie na ościerz i nucącego nieznaną mi piosenkę. Jej słowa w kółko się powtarzały. Brzmiało to mniej więcej tak:
Chodź tu moje dziecko,
Otul się w me ramię,
Ja się tobą zajmę,
Już żadne zło cie nie zastanie.
I tak w kółko. Melodia była melanholyjna.
Podeszłam do brata i chwyciłam go za ramię:
CZYTASZ
Ona...
HorrorMyślisz ze gorzej być nie morze. A co jeśli może ? A co jeśli twoje życie nagle legnie w gruzach ? A co jeśli pojawi się ktoś kto tak naprawdę zawsze był ale kimś innym ? I co jesli za jego sprawą w mgnieniu oka stracisz wszystko co kochasz...?