Rozdział 11

107 6 0
                                    

Trenowałam sobie dzisiaj spokojnie jak nigdy aż, tu nagle do klubu wparowuje Lucy z Mei. Ja i reszta dziewczyn kompletnie się ich tu nie spodziewałyśmy, bo rzadko zaglądały od kilku dni do klubu i strzelnicy z jakiś powodów.

– Bad Rose! - krzyknęła Lucy, bo w klubie znajdowały się też inne dziewczyny nie pochodzące z naszego gangu, przez co wiedziały, że to nie one chodzi i, że to nie ich sprawa. - Zarządzam dziś dzień wolny. - oznajmiła z uśmiechem, gdy wszystkie zebrałyśmy się przed nimi.

– Nie mamy czasu. - skomentowała tylko Candy i przewróciła oczami. Po jej słowach zapanowała cisza i każda z trenujących dziewczyn chciała wrócić do tego co robiła.

– Jeżeli nie przestaniecie choć dzisiaj trenować zostaniecie wyrzucone z klubu i z Bad Rose. - ogłosiła Mei, a mi prawie oczy z orbit wyleciały. One nie chciały nam tego zrobić. Jesteśmy jedyną rodziną jaką posiadamy. Żadna z nas nikogo poza nami nie ma, bo albo zerwali z nami kontakty, bo się nas bali, albo bali się, że oni sami będą mieli problemy przez zadawanie się z nami.

– Że co?! - krzyknęła niedowierzając SoKi.

– Przykro nam, ale to jest jedyny powód żebyście na chwile odpoczęły i nie miały przy tym wyrzutów sumienia. - wyjaśniła liderka. No tak to ona się o nas ostatnio najbardziej martwiła. Musiała znaleźć jakiś sposób aby nas przekonać do przerwy.

– Dobra.. - wypuściłam powietrze z ust, a mi zaczęła się przyglądać pozostała piątka.

– Tak łatwo się dałaś? - głos Kui wyrażał duże zawiedzenie, ale co ja miałam zrobić. Nie miałam innego wyboru.

– Słuchajcie. Lucy i Mei mają rację. Co z tego, że teraz będziemy zapieprzać z treningami i będziemy padnięte fizycznie, a jeżeli będziemy musiały nagle walczyć i polegniemy, bo nie będziemy miały siły? - nie wiedziałam jak im przemówić do rozumu, więc użyłam pierwszego lepszego argumentu. Dziewczyny tylko znacząco na siebie spojrzały.

– Zgoda, ale Lucy i Mei stawiają lody. - powiedziała dumnie z uniesioną głową HaGun.

– Niech będzie. - ewidentnie żal było wydawać liderce kasy na takie rzeczy. - Ale jeżeli teraz się nie pośpieszycie to nic nie dostaniecie. - pogroziła nam palcem, a my szybko pobiegłyśmy do szatni.

– Zobaczycie jeszcze ich zabijemy. - oznajmiłam uśmiechając się. Nie wiedziałam jak je pocieszyć więc, tylko to mogłam powiedzieć. Wszystkie zgodziły się ze mną krzycząc Fighting!

– To jakie chcecie te lody? - zapytała Mei, gdy wychodziłyśmy z klubu.

– Ja chcę truskawkowe! - zeskoczyła ze schodów HaGun w pozie superbohatera.

– A ja czekoladowe, dwa razy czekoladowe. - zachichotała szczęśliwa Lein.

– L-lia.. - usłyszałam załamany głos HaGun. - T-twój motor..

– Hmm co mó- - gdy spojrzałam w kierunku swojego motoru zobaczyłam tylko moją Yamahę, która była cała obsmarowana jakimś sprejem i napisami szmata. - DO KURWY NĘDZY PIERDOLONEJ CO TO MA BYĆ?!!! - pobiegłam do swojego dziecka i zaczęłam przeglądać pojazd. Na siedzeniu był napis "By Ateez". - ZAJEBIE ICH, TYCH GNOI ZJEBANYCH PEDAŁÓW. JAPIERDOLE!!!!! - krzyczałam na całą ulice, a ludzie przyglądali się jak jakiejś wariatce. - I CO SIĘ KURWA GAPISZ STARA BABO?! PRZYPIERDOLIĆ CI?! - biedna starsza Pani dostała ode mnie opierdol, bo krzywo na mnie spojrzała.

– No i zjebani Ateez spierdolili nam dzień wolny... - Lucy założyła ręce na piersi i przyglądała się moim poczynaniom. 

Mafia World ~ Ateez ~ Jung Wooyoung  | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz