Rozdział 42

65 5 0
                                    

Całe to wydarzenie trwało jakąś godzinę aż, w końcu ta umarło. W tych chwilach gdy je zabijam jestem całkowicie bez serca i nie przejmuję się ich bólem i cierpieniem. W ogóle mnie to nie interesuje.

Gdy w końcu przedstawienie się skończyłam kazałam wejść do auta reszcie i gdy byłyśmy w centrum stolicy w miejscu, gdzie bardzo dużo osób przechodzi, kazałam wypchnąć z auta Solar, gdzie Moonbyul zrobiła to bez zająknięcia.

Po tym jak zaparkowałam i zamknęłam szczelnie auto wzięłam nóż i poszłam w stronę dziewczyny, która dalej tam stała, bo była przerażona i nie mogła przez to chodzić.

– Nie wybacz. - uśmiechnęłam się potajemnie do dziewczyny i podcięłam jej gardło tak, że nikt się nawet nie zorientował, że to ja. Z jej szyi zaczęła lecieć potężnymi litrami krew, a ludzie krzyczeli przerażeni, żeby ktoś jej pomógł. Nie dało jej się pomóc. Nie było mi z tego powodu jakoś bardzo przykro. Takie jest życie. Jeden umiera, drugi się rodzi. - To co? Jedziemy na ostatni teatrzyk? - spytałam ostatniej, która siedziała cicho na tylnych siedzeniach.

Ją tym razem zawiozłam do schroniska z bardzo niebezpiecznymi psami. Mogły zabić w kilka sekund człowieka. Kazałam wyjść Moonbyul z auta i trzymałam ją mocno za rękę, żeby szła za mną.

– Dzień dobry. Jak się mają moje psinki? - zapytałam podchodząc do właściciela, który bardzo dobrze mnie znał i lubił, bo uratowałam jego córkę i żonę. Dlatego też zawsze mogłam liczyć na jego pomoc. Nie zwracając uwagi na związaną dziewczynę odezwał się do mnie.

– Bardzo dobrze. Trochę tęskniły. - zaśmiał się i razem z nami zaczął się kierować w stronę z jednych z największych klatek.

– Dzień dobry kruszynki. - psy gdy mnie zobaczyły za krat bardzo się ucieszyły, zaczęły słodko merdać ogonkiem. - A dzisiaj przećwiczymy to co ćwiczyliśmy od dawna. - otworzyłam klatkę i wepchnęłam do niej dziewczynę. Psy zaczęły bardzo niespokojnie warczeć na przestraszoną Moonbyul.

– Mogę spytać, co Pani ta dziewczyna zrobiła? - odwrócił się do mnie, gdy psy rozszarpywały dziewczynę.

– Zabiły jedną z moich sióstr. - wyjaśniłam z uśmiechem i poklepałam mężczyznę po ramieniu. - Mimo, że nie chcę już należeć do tego świata to i tak jeżeli ktoś Panu zajdzie za skórę, albo zabiję bardzo ważną osobę, proszę się do mnie zgłosić. - mimo, że poznaliśmy się jakiś rok temu to od tego czasu zawsze mi pomagał. Dlatego też chciałam się mu w jakiś sposób odwdzięczyć.

– Na pewno z tego skorzystam. - zaśmiał się i dalej zaczął oglądać umierającą dziewczynę.

– No w każdym razie. - westchnęłam. - Muszę lecieć do szpitala. Do zobaczenia. - pożegnałam się i smutnym krokiem ruszyłam ku wyjściu.

Bardzo niespokojnie jechałam do szpitala, bo w nim się znajdowało ciało jednej z mojej przyjaciółki. O dziwo znajdowało się przed nim bardzo dużo dziennikarzy, całkowicie zapomniałam, że jednak byłyśmy znane i pewnie moje czyny też już były im znane. Założyłam czapkę z daszkiem i ruszyłam w kierunku budynku. Miałam pecha, bo od razu mnie rozpoznali.

– Co się stało między wami, a gangiem Mamamoo?! - krzyczeli wszyscy na raz, ale ja nie miałam zamiaru na ich pytania odpowiedzieć i jakby nigdy nic weszłam do szpitala.

– W końcu jesteś. - podbiegła do mnie zapłakana SoKi, a reszta dziewczyn i chłopaka na mnie spojrzeli. 

Mafia World ~ Ateez ~ Jung Wooyoung  | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz