Rozdział 12

97 3 0
                                    

Przez całą drogę do domu przeklinałam tych pojebanych ateez. Miałam ochotę ich udusić gołymi rękami. Jak mogli skrzywdzić moje dziecko, a poza tym skąd wiedzieli, że ten motor należy do mnie.. Chyba, że to oni siedzieli w tych sportowych autach.. To jest bardzo możliwe, ale nie zmienia to faktu, że są zrąbani, że do mnie podskakują.

– Nie martw się Lia. Jeszcze im dokopiesz do dupy. - poklepała mnie pocieszająco SoKi, gdy ja przyglądałam się widok zza okna gdy jechałyśmy jej samochodem.

– Wystarczy znaleźć ich miejsce aktualnego zamieszkania. - mruknęłam do siebie, ale tego dziewczyna już nie usłyszała, bo była zbyt zajęta piosenkami lecącymi z radia.

– Już jesteśmy. - oznajmiła przyjaciółka wyjmując kluczyki ze stacyjki.

Nie zwracając uwagi na żadną z dziewczyn poszłam do biura Mei, która ma wszystkie akta o tych zboczeńcach i pedałach. Nie zważając, że właścicielka pomieszczenia bardzo uważnie mi się przygląda dalej grzebałam w jej papierach.

– Czego tak dokładnie szukasz? - dopiero teraz odwróciłam się w jej stronę i zauważyłam, że jest oparta o framugę drzwi, ma ręce założone na piersiach i skrzyżowane nogi.

– Masz dokumenty związane z zamieszkaniem tych debili? - tak nie miałam zamiaru przestać ich obrażać. Chciałam się tak odegrać, że popamiętali naszą grupę.

– A no mam. - gdy to oznajmiła tak spokojnie prawie wybuchłam z nerwów.

– Czy ty powiedziałaś, że mamy adres ich zamieszkania?! - podbiegłam do Mei i zaczęłam potrząsać jej ramionami.

– Bo wiedziałam, że tak to się skończy. - jej spokój mnie przerażał.

– Daj mi go. - rozkazałam wyciągając rękę, aby podała mi potrzebne dokumenty.

– Lucy by mnie zabiła, a ja chcę jeszcze pewne osoby zabić. - odeszła ode mnie i weszła głębiej do swojego biura.

– Błaaagam. Chcę chociaż wiedzieć jak ich chawira wygląda. - zrobiłam oczka szczeniaczka i złożyłam dłonie jak do modlitwy.

– Ehh będziesz mnie tak męczyć tak? - wzięła głęboki wdech i wydech i spojrzała na mnie.

– Oczywiście, że tak. - stanęłam tym razem jak żołnierz.

– Dobrze, ale jak Lucy się o tym dowie to mnie zabije. - stwierdziła na co ja pokiwałam lekko potwierdzająco głową.

– Ale i tak Ci bardzo dziękuję! - wykrzyczałam i mocno przytuliłam dziewczynę.

– Ciszej bądź. - uciszyła mnie przykładając mi palec do ust, a ja się od razu uciszyłam. - Jedziemy tam dzisiaj. O 23 bądź przed domem. Lucy powiedz, że jedziemy na nocny seans horrorów. Na pewno żadna z nami nie pojedzie, bo każda się ich boi. - wytłumaczyła mi nasz plan działania, a ja cieszyłam się jak dziecko.

– Jasne. - tyle udało mi się wydusić i szybko pobiegłam do swojego pokoju.

Nie mogłam się doczekać dzisiejszego wieczora. Dlatego też zaczęłam przygotowywać outfit. Chciałam nawet wtedy wyglądać znakomicie. Mimo, że oni mnie nie zobaczą (może). Po kilku przeszukiwaniach mojej szafy wybrałam coś idealnego. Krótka spódniczka w czarną, białą i szarą kratkę. Do tego, żeby nie było mi aż, tak zimno jasno szarą bluzę z czarnym napisem New York. Może i nie za bardzo wygodny, czy praktyczny jest ten strój, ale wspinać się nigdzie nie będę.

Byłam przekonana, że jestem gotowa na dzisiejszą małą akcję, ale wcale nie byłam. Za dużo emocji mną targał. 

Mafia World ~ Ateez ~ Jung Wooyoung  | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz