Siedziała na kanapie, czekając aż wróci jej ojciec razem z Ákosem. Obok niej znajdowała się Ann, która wcześniej słyszawszy od córek, że Gyémánt wymknęła się z pokoju i to jeszcze przez okno jak jej syn niegdyś, rozmawiała już z nią na ten temat i obiecała nie mówić nic Tividarowi. Nie znosił on niesubordynacji, a gdy córka nie robiła czegoś tak jak on siebie zażyczył, tak właśnie to widział.
W końcu drzwi wyjściowe się otworzyły i wszedł przez nie Pál z Tividarem i Ákosem, który z uśmiechem popatrzył na Gyé, podczas gdy dorośli na początku rozbierali się. Gdyby nie brudne buty, młody mężczyzna już siedziałby obok dziewczyny i się z nią witał. Powstrzymał się od tego, widząc Annę stojącą obok Gyé. Zdjął buty, płaszcz odwiesił, po czym usiadł obok.
— Witaj — mruknął, uśmiechając się do niej i składając delikatny pocałunek na jej policzku. Odwzajmeniła uśmiech. Zrobiła to delikatnie, bo nie chciała wyjść na idiotkę, jednak gdyby mogła, kącikami ust dotykałaby uszu, bo tak bardzo cieszyła się na widok Ákosa.
— Dobry wieczór — odparła, zerkając na Ann, która była teraz witana przez swojego męża. Całował on wierzch jej dłoni. Ona z uśmiechem pocałowała go w policzek, a następnie ich usta się połączyły.
Gyémánt patrzyła na nich i na ich miejscu wyobrażała sobie siebie i Czelego. Wiedziała jednak, że to tylko głupie marzenia, głupiej nastolatki. W rzeczywistości jej przyszły partner siedział obok niej na kanapie w obcym domu.
— Mam coś dla ciebie — powiedział, wyjmując zza pleców prostokątne coś, zawinięte w szary papier. — Nie wiedziałem czy ci się spodoba, ale jest to jedna z moich ulubionych — wyjaśnił z uśmiechem, podając jej prezent.
Trójka dorosłych udała się do kuchni, aby wypić kawę. Gyé odwinęła prezent i jej oczom ukazała się piękna książka Jane Austen "Duma i uprzedzenie"¹. Przejechała dłonią po twardej oprawie z uśmiechem.
— Dziękuję — mruknęła, dalej wpatrując się w książkę. — Jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać, jakoś tak zawsze brakowało mi czasu. — Zaśmiała się. W rzeczywistości była zajęta czytaniem książki, którą znała na pamięć. — Poza tym dziękuję, za to, że mnie uratowałeś dziś — dodała po chwili, zerkając w końcu na niego.
— Ah, to nic takiego. — Machnął ręką z uśmiechem. — A teraz, Gyé. Musisz mi koniecznie powiedzieć kim był ten chłopak — mruknął, poruszając brwiami.
Złożył dłonie ze sobą, nakładając nogę na nogę, co sprawiło, że wyglądał jak ciekawskie dziecko, a dziewczyna podsyciła jego ciekawskość, gdy jej policzki pokryły się dużym rumieńcem. Spuściła głowę, przygryzjąc wargę.
— Dalej czekam na odpowiedź — powiedział, szturchając ją delikatnie w ramię.
— To... To nikt taki — odparła cicho.
— Oh, moja mała, słodka Gyé, "nikt taki" nie wywołuje takich reakcji — powiedział, przygryzjąc pełną wargę.
On sam miał kogoś, kogo nazywał "nikt taki". Jednak w jego przypadku ten nikt taki, faktycznie był taką osobą. W dodatku jego serce rwało się do kochania i pragnęło tego tak bardzo, że wpadło w sidła zakazanej miłości.
— To był Czele — zaczęła, zerkając na niego niepewnie. — Mój najlpeszy przyjaciel.
— Jesteś pewna, że tylko przyjaciel? — spytał, chcąc ją trochę poirytować.
— Tak — odparła z zawachaniem.
— Mhm — mruknął, opierając czoło na chwilę o jej ramię. — Nie musisz się wstydzić tego, czego pragnie twoje serce. Skoro tego chce, znaczy to, że jest to w zupełności normalne. Nikt, ani nic nie może stać ci na drodze do osiągnięcia tego.
CZYTASZ
Childhood Love || chłopcy z placu broni ✓
FanfictionWyjątki zdarzają się rzadko. Chłopcy z Placu Broni nie zapraszali do siebie dziewczyn, ale ona była inna. Nosiła chłopięce ubrania, grała z nimi w palanta i cały czas miała zdarte kolana. Po czasie zapomnieli, że jest dziewczynką i traktowali ją ja...