Wczoraj zasnęłam wtulona w jego ramiona. Broń boże, do niczego nie doszło. Byłam tak zmęczona, że Luke był zmuszony zanieść mnie z kanapy do jego pokoju gościnnego. Tak poza tym, to ma naprawdę piękny dom, chociaż wątpie w to, że sam go tak urządził. Po cichu weszłam do jego pokoju, zauważając, że blondyn jeszcze słodko pochrapuje. Nie mogłam do końca jeszcze w to uwierzyć, że stał się naprawdę fajnym chłopakiem. Pewności nie mam, czy w ogóle mamy szanse na bycie razem. Niedawno wydawało mi się to nierealne i zdania chyba na ten temat nie zmienię. W końcu Luke, to jest nadal ten sam Hemmings co kilka dni wcześniej.
-Hej.- odezwał się, otwierając powoli oczy. Mam nadzieję, że to nie ja go obudziłam.
-Hej.- wyszczerzyłam zęby, starając się zachować poważnie. Wychodziło mi to strasznie, bo mało brakowało abym zaczęła się śmiać jak idiotka.
-Jak się spało?- spytał się, podchodząc do mnie. Złapał mnie za rękę i delikatnie pocałował końcówki palców. Byłam bliska zawału, naprawdę.
-Bardzo dobrze, a tobie?- odpowiedziałam mu. Złapał mnie za pupe i posadził na pobliskiej szafce.
-Mi również.- przejechał językiem po mojej szyi. Wplotłam ręce w jego włosy, gdy stworzył na mojej skórze niewielkiej wielkości malinkę. Złączył nasze usta, co chwile przysuwając moje biodra do jego. Byłoby pięknie, ale wszystko przerwały moje nieznośne wyrzuty sumienia.
-Czekaj..- odepchnęłam go. Chyba to się powtarza już drugi raz, nie?
-Co znowu?- przygryzł dolną wargę.
-Luke, ty masz dziewczynę.- przypomniałam mu, przekręcając po chwili oczami.
-Becky już nie jest moją dziewczyną.- złapał mnie za rękę, pomagając zeskoczyć z miejsca na którym siedziałam.
-Tak? Od kiedy?- zapytałam zaciekawiona. Zmienia dziewczyny jak skarpetki.. Nie jak skarpetki. Bo nie sądze żeby je zmieniał reguralnie. Chłopcy z 5 seconds of summer są brudnymi, leniwymi, obrzydliwymi typami. Czasem mam dosyć sprzątania po nich ich bielizny, ale wtedy sobie przypominam, że wiele lasek chciałoby być na moim miejcu, więc robię to jak najlepiej. Jestem przez nich uwielbiana i to podnosi mnie strasznie na duchu. Najgorszy z tych czterech, jest właśnie Lukey. Kiedyś nie brał prysznica przez trzy dni. Dziewczyna by tak nie wytrzymała.
-Napisałem wczoraj do niej sms'a.- odpowiedział mi, po krótkim czasie.
-To takie dorosłe Hemmings. Zerwałeś przez sms'a.- złapałam się za głowę. Ja na miejscu Becky na pewno bym jemu tego nie darowała. Jego życie zmieniłoby się w istny koszmar. Usłyszałam dzwonek mojej komórki, więc szybko wróciłam do pokoju gościnnego i odebrałam, nawet nie sprawdzając kto to.
-Cześć Melanie. Co dzisiaj robisz?- odezwał się głos w komórce. To chyba Michael. Tak, to na pewno on, sądząc po muzyce z gry, w tle.
-Nic ciekawego, pewnie będę się uczyć. A co?- uśmiechnęłam się do stojącego w drzwiach Luke'a.
-Przyjdziesz dzisiaj do mnie o 8? Będą chłopaki. Zrobimy sobie piżama party!- udawał głos dziewczyny, na co ja walnęłam się mocno w głowę.
-Jasne.- zgodziłam się. Clifford pisnął, ale tym razem swoim beznadziejnie, męskim głosem.
-A tak w ogóle to gdzie jesteś? Byłem dzisiaj u ciebie, ale twój ojciec powiedział, że nie wróciłaś na noc.- zmienił temat. Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. Prawdę?
-Jestem u..- szukałam pomocy u Hemmingsa. Podszedł do mnie i zabrał mi telefon.
-Jest u mnie.- włączył tryb głośnomówiący
-Woah! Szybki jesteś, dobra przynajmniej jest?- zachichotał, niemal jak mała dziewczynka. Straciłam ochotę na słuchanie ich rozmowy. W tamtej chwili straciłam nawet w niego wiarę.
-Każda dziewczyna jest dobra.- uniósł kąciki ust blondyn z niebieskimi tęczówkami.
-Jesteście obleśni! Daj mi tą komórkę.- jęknęłam zrezygnowana. Kliknęłam na czerwoną słuchawkę i uderzyłam Lucas'a w ramię. Z tego co słyszałam, to potwierdził, że ja i on uprawialiśmy seks.
-Wyjdź, chce się przebrać.- wskazałam ręką na drzwi.
-Zostań w moich ciuchach, bo przez to mam ochotę je z ciebie zedrzeć.- zaczął bawić się swoim kolczykiem.
-Wyjdź.- kopnęłam go mocno, na co cicho syknął z bólu. Zaśmiałam się, zamykając mu przed nosem drzwi. Chłopak dobijał się przez jakieś pięć minut, ale odpuścił słysząc dzwonek do drzwi. Po chwili zbiegłam za nim, ale osoba, która mnie zobaczyła, miała ochotę chyba mnie zamordować.
-Cześć tato.- opuściłam głowę. Unikałam jego lodowatego wzroju. Skąd on wiedział, że tu jestem?
-Idziemy.- szarpnął mnie za rękę. To bolało.
-Dlaczego tu przyszedłeś?- warknęłam, gdy wepchał mnie już do swojego sportowego samochodu.
-Byłem najpierw u tej Cary, nie było cię tam, a z tego co wiem, jest ona twoją jedyną przyjaciółką. Pojechałem do Calum'a, on też nie wiedział gdzie jesteś. Dopiero Ashton mi powiedział.- odpalił samochód i wyjątkowo spokojnie nim ruszył. To jest naprawdę do niego niepodobne. Dlaczego ostatnio wszyscy się zmieniają?
A tak w ogóle, to rodzice Irwina powinni szykować mu już grób.
-Jesteś zły?- uniosłam wzrok, obserwując jego napinające się mięśnie.
-Nie. Dowiedziałem się, że moja córka spała u Hemmingsa. Wcale nie jestem zły.- uniósł brew, nie spuszczając wzroku z drogi.
-Tato..- zaczęłam coś mówić, ale uciszył mnie krótkim gestem ręki.
-Jesteś pełnoletnia, możesz robić co chcesz, ale bądź szczera.- powiedział po chwili zastanowienia. Byłam strasznie zaskoczona jego słowami. Jeszcze niedawno był na mnie zły o wszystko.
-Mama wróciła.- postanowiłam mu o tym powiedzieć. Otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale ja jedynie usłyszałam ciche syknięcie.
-Skąd wiesz?- zapytał się mnie, szukając chyba odpowiednich słów. Wszystko mu wyjaśniłam w trakcie drogi do domu, nawet to o Becky.
Był wkurzony, widziałam to po jego twarzy, ale chyba tak jak i mi, jemu też jej brakowało.Byłam już ubrana, zwarta i gotowa żeby wyjść z domu. Mojego ojca nie było, więc zostawiłam mu karteczkę z krótką wiadomością, odnoszącą się mojego wyjścia. Pojechał zapić smutki, znam go zbyt dobrze, żeby mógł mnie okłamać, pierwszym, lepszym tekstem. Może i udaje silnego mężczyznę, mającego całe życie w swoich rękach, ale niestety tak nie jest. Każdy człowiek jest słaby, po prostu nie ma ideałów i nic na to nie poradzimy, ale starając się dogodzić każdemu, stajemy się jeszczs gorsi. Wysiadłam z taksówki i skierowałam się do domu przyjaciela. Byłam trzydzieści minut przed czasem, więc pewnie jeszcze nie zdążył ogarnąć swojego syfu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili (aktualnie) niebieskowłosy chłopak, mi otworzył.
-Hej.- rozczochrałam jeszcze bardziej jego włosy. Jęknął i pobiegł do lusterka. Zachowuje się gorzej niż połowa kobiet na tym świecie.
-Wow. Posprzątałeś?- skierowałam się do jego salonu. Nawet było widać fotel, który zazwyczaj przykryty był stosem bielizny.
-Ja posprzątałam.- usłyszałam damski głos za moimi plecami. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam śliczną blondynkę z ciemnymi oczami.
-Cześć Em. Myślałam, że zdążyliście już zerwać.- usiadłam na kanapie, sięgając po płyty z grami.
-Coś ty.- obok mnie usiadł Clifford, zabierając rzeczy z moich rąk. Oparł się i obserwował każdy mój ruch, zresztą, Emily także.
-No co?- przymrużyłam oczy, nie mając pojęcia o co może im chodzić. Na pewno nie miałam nic na twarzy, bo gdy wchodziłam do mieszkania chłopaka, to zdążyłam się przejrzeć w lusterku.
-Jakim cudem, ty i Luke?- w końcu usłyszałam jego niezwykle denerwujący, nie tylko chyba mnie, głos.
-Tak jakoś wyszło.- wyszczerzyłam zęby, gdy naszej rozmowie przerwał dzwonek do drzwi.
-Impreze czas zacząć!- do domu wbiegł Calum w samych bokserkach.
***
Nie sprawdzałam. To już dziesiąty rozdział. Sama nie wierzę, że tyle wytrzymałam. Będę chyba musiała każdej z was napisać osobne podziękowania. Ale to w następnym poście : **
CZYTASZ
Maybe (L.H)- zakończone
FanfictionCzasem jest po prostu za późno żeby naprawiać swoje błędy. Rany zostały zadane. Wiecznie wesoła Melanie zakochuje się w Luke'u- szkolnym bad boy'u. Jednak ich historia różni się od innych. Dowiecie się w niej co tęskonota robi z ludźmi, a raczej Me...