Przez cały dzień siedziałam i wpatrywałam się w małą plamkę na mojej ścianie. Nie mogłam się ruszyć, albo raczej nie chciałam. Sama nawet nie wiem co ja sobie wyobrażałam. Że niby ja i Luke moglibyśmy być parą? Aż łezka się w oku kręci ze śmiechu na samą myśl. To jest dla mnie teraz strasznie żałosne, nawet nie mogę doczekać się dnia kiedy stąd wyjadą, nie chce stać się dla nich pośmiewiskiem. Zabawne jak można z przyjaciół zejść na wrogów. Usłyszałam pukanie do drzwi, ale dalej starałam się to ignorować. Jednak ktoś był tak upierdliwy, że co kilka sekund w nie walił. Przekręciłam oczami i wstałam z łóżka omijając wzrokiem lusterko znajdujące się przy mojej szafie.
-Ah. To ty.- jęknęłam, gdy Emily weszła do mojego azylu. Nic nie mówiła co było dziwne, więc odwróciłam się spowrotem w jej stronę i zobaczyłam, że na moją podłogę z jej policzków spada kilka łez.
-Co się stało?- spytałam ją wracając na swoje poprzednie miejsce. Opuściłam głowę i czekałam aż coś powie, ale jedyne co usłyszałam to był jej płacz. Rzuciła się na moje łóżko i zaczęła ryczeć jak dziecko. Położyłam rękę na jej plecach, nie wiedząc co mam zrobić. Dlaczego płacze? Nie powinna. Ona jest silną dziewczyną która nie okazuje swoich słabości. Krótko ją znam, ale wiem jaka jest. Choćby z opowieści Michael'a. Może to właśnie chodzi o ich wyjazd? Ale przecież z tego co wiem to jej rodzice na pewno pozwoliliby jej z nimi jechać.
-Oni..- zaczęła ale nie potrafiła skończyć. Przynajmniej już wiem o kogo chodzi.
-Nie płacz, tylko idź do niego i się z nim pożegnaj.- powiedziałam. Starałam się o nich nie myśleć co było nie lada wyzwaniem.
-Nie mogę.- oznajmiła ocierając łzy z bordowy policzków. Uśmiechnęła się słabo zaciskając swoje palce na mojej dłoni.
-Oni już wyjechali.- w tej chwili mnie zamurowało. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Może na przykład 'dlaczego jestem taką idiotką i nie poświęciłam im chwili na rozmowę, tylko od razu ich wywaliłam z domu?'. Otworzyłam usta rozkoszując się ostatnią chwilą ciszy po czym ja też zrobiłam się czerwona. Nie płakałam, widocznie zabrakło już łez w moim organiźmie.
-Będzie dobrze. Zobaczysz.- poklepałam ją po ramieniu i wyszłam z pokoju kierując się w stronę salonu. Ojciec jeszcze nie wrócił, a powinien być w domu już dwie godziny temu. Nie zadzwonił czy napisał sms-a, więc zaczęłam się martwić o niego, chociaż byłam pewna, że nic mu się nie stało. Wybiegłam z domu, zdawałam sobie z tego sprawę jak beznadziejnie wyglądam, lecz tam gdzie szłam, nie musiałam wyglądać pięknie, bo tam znajome mi osoby wyglądają na pewno podobnie. Będąc już przed ich domem, delikatnie zapukałam oraz zadzwoniłam dzwonkiem, który był obok.
-Dobry wieczór.- uśmiechnęłam się słabo do matki Irwin'a którą uwielbiałam nad życie. Zresztą jak i wszystkie mamy tych czterech debili którzy je tu zostawili. Usłyszałam szepty kilku osób i od razu zorientowałam się, że jest tu każda z nich.
-Witaj Melanie.- Anne posłała mi słaby uśmiech i wpuściła do środka. Skierowałam się w stronę salonu, gdzie od razu Liz Hemmings zaczęła mnie całować po czole i głowie. Czułam się skrępowana. Jest kochaną osobą i naprawdę mi jej szkoda, bo na pewno dupek Luke nie słuchał się jej, gdy uświadomił rodzicom, że wyjeżdża. Joy i Karen przytuliły mnie na powitanie.
-Jak się czujesz kochanie?- zwróciła się do mnie mama Clifford'a. Ona wie, że ja i on byliśmy przyjaciółmi których żadnymi sposobami nie da się rozłączyć, przynajmniej aż do teraz.
-Jak mam się czuć? Nawet się z nimi nie pożegnałam.- mój głos drżał.
-Michael kazał ci to przekazać.- podała mi kawałek papieru Karen.
Rozwinęłam go i zaczęłam czytać.Droga Najlepsza Przyjaciółko Pod Jednorożcami.
Pamiętasz jak wymyśliliśmy nazwę dla naszej przyjaźni? Nie wiem jakim sposobem, ale ona powstała i jest całkiem oryginalna, najlepsza przyjaciółko pod jednorożcami. Jedliśmy wtedy te żelki, które przypominały ci uszy jednorożców. Wtedy spojrzałem się na ciebie dziwnie, a ty zaczęłaś się śmiać. Piszę ten list na szybko co może wyglądać lekko chaotycznie. Przepraszam cię, że w ostatnich tygodniach byłem cholernie beznadziejnym przyjacielem. Schrzaniłem to, wiem. Zwykłe przepraszam niestety nie wystarczy tym bardziej, że nie zrobiłem nic żeby się z tobą pożegnać. Nie byłaś naszym błędem, nawet dla Luke'a, który czuje do ciebie więcej niż myślisz. Kocham każdy twój cal, proszę już nie głódź się, bo niedługo wiatr cię zwieje. Napisz jeżeli będziesz gotowa.
Twój M.Zawinęłam go spowrotem i wybiegłam z mieszkania dając upust emocjom. Zaczął padać deszcz, ale ja nawet na chwile się nie zatrzymywałam. Po prostu chciałam uciec od mojego życia. Po raz kolejny poczułam wibracje w kieszeni, więc na chwilę przystanęłam i odebrałam od nieznanego numeru.
-Melanie Adams?- usłyszałam nieznany mi damski głos. Zastanawiałam się kto to był i czy potwierdzić czy może zaprzeczyć.
-Tak. Kto mówi?- w końcu się odezwałam czekając na odpowiedź po drugiej stronie.
-Halo?- zniecierpliwiona powiedziałam.
-Pani ojciec jest w szpitalu.- oznajmiła mi, a moje serce przyspieszyło.
CZYTASZ
Maybe (L.H)- zakończone
Fiksi PenggemarCzasem jest po prostu za późno żeby naprawiać swoje błędy. Rany zostały zadane. Wiecznie wesoła Melanie zakochuje się w Luke'u- szkolnym bad boy'u. Jednak ich historia różni się od innych. Dowiecie się w niej co tęskonota robi z ludźmi, a raczej Me...