Rozdział 12

1.7K 78 5
                                    

Ledwo dowlokła się do wieży. Wciąż w szatach padła na łóżko, nastawiła budzik i od razuzasnęła. Widocznie była zbyt zmęczona, żeby śnić. Jednak kiedy o ósmej zabrzęczał dzwonekwstała bez problemów i zmieniła szatę wierzchnią na nową. Umyła szybko zęby, przeczesaławłosy i pobiegła w kierunku gabinetu profesor Hooch. Zapukała i weszła. Profesor obróciła sięod okna i uśmiechnęła.

- Nora?

- Tak. I za jakieś czterdzieści minut bym wróciła.

- Nie ma problemu. Mój kominek, kominki dyrektora, Minerwy, Filiusa, Severusa i Poppy są połączone z Norą w sposób całkowicie bezpieczny. Wskakuj.

- Dziękuję.

Weszła w płomienie, powiedziała: „Nora" i po chwili wyskakiwała z kominka państwa Weasleyów. Pani Weasley na jej widok niemal upuściła nóż.

- Hermiono, co ci się stało?! Czemu jesteś bez buta i masz połowę prawej nogawki?!

- Mały wypadek przy pracy. Muszę się przebrać. Jest może jakieś śniadanie?

- Oczywiście, siadaj. Harry i Ron powinni zaraz zejść.

- A Fred, George, Bill, Charlie?

- Bliźniacy wrócili na Pokątną, Bill i Charlie są... poza domem.

Zrozumiała, że „poza domem" oznaczało jakąś misję zleconą przez Dumbledora. Nałożyła sobie dżemu pilnując zegarka. Chwilę później pojawili się jej przyjaciele. Pomachała im i uśmiechnęła się.

- Lał, wyglądasz okropnie.

- Dzięki, Ron. Też miło cię widzieć z samego rana.

Harry przyjrzał jej się uważnie.

- Snape cię nie męczy?

- Tylko trochę. Jesteśmy zbyt zajęci, żeby wymieniać się wątpliwymi uprzejmościami.

- A co ci się stało w nogę?

- Wyobraź sobie, że odkryłam, że niektóre trucizny wybuchają - parsknęła i wzięła łyk herbaty. Harry sięgnął po grzankę i masło. - Ale ogólnie nie jest źle. Dużo się nauczyłam. Spałam jedynie trzy godziny, ale na więcej nie mogłam sobie pozwolić. O dziewiątej muszę z powrotem być w sali i dokończyć testery.

- Wyrobicie się do jutra? - Pani Weasley postawiła przed nią paszteciki.

- Ciężko powiedzieć. Snape zajmuje się odtrutkami, więc nie wiem jak mu idzie. Testery na pewno będą gotowe, jeśli tylko niczego nie popsuję.

- Ciężka praca? - Ron sparzył sobie palce o pasztecika i właśnie na nie dmuchał. - Wyglądasz, jakbyś z miesiąc nie jadła i nie spała.

- Nie jest łatwo. Ale jest to raczej stresujące niż ciężkie. Muszę uważać, żeby przypadkiem nie wylać sobie niczego na stopę czy rękę. A niektóre mikstury są wyjątkowo paskudne. - Skrzywiła się, bo przed oczami pojawiła się jej fiolka z napisem Potter. Dokończyła herbatę i zerknęła na zegarek. Miała jeszcze pół godziny. - Dobra, idę się przebrać. Za chwilkę wracam.

Wpadła do pokoju i omal nie zbiła z nóg Ginny.

- Wybacz! - Podskoczyła do szafy i wyjęła z niej dżinsy, a z szafki pod łóżkiem adidasy. Nie miała nic innego. Po namyśle zmieniła podkoszulek.

- Spałaś?

- Trzy godziny.

- Snape cię nie męczy?

- Czemu wszyscy pytają o to samo? - wydusiła spod zakładanej koszulki. - Nie męczy mnie bardziej niż zwykle. Chłopcy powiedzą ci resztę, bo muszę lecieć.

Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz