Rozdział 197

1.8K 66 0
                                    

Ginny niechętnie dźgała widelcem obiad i starała się wyglądać normalnie - już i tak
Draco przyglądał jej się z podejrzliwością. Odkroiła kawałek mięsa i zjadła pomimo tego, że smakował popiołem. Nic jej nie smakowało, nic nie cieszyło. Czuła się znieczulona. Dumbledore skutecznie ją zmroził swoimi słowami. Jakim cudem jedno zdanie może wzbudzić takie uczucia?

- Tom dowiedział się o waszej więzi poprzez dziennik i będzie chciał to wykorzystać.
Lucjusz Malfoy. To on odpowiadał za jej obecne problemy. Nie tylko cztery lata
wcześniej podrzucił jej dziennik do kociołka, ale wczorajszego wieczora przyznał się
swemu mistrzowi do tego, co zrobił. Niewielką pociechą było, że nie wrócił do domu w takim stanie, w jakim z niego wyszedł. Voldemort był zadowolony- dziko szczęśliwy. Ani Draco ani Snape nie wiedzieli jaki plan ma dla niej Tom, ale dostali rozkaz pilnowania jej- miała cała, zdrowa i szczęśliwa dotrwać do Ostatniej Bitwy. Jej imię zniknęło również z Listy. Dumbledore uznał, że powinna o tym wiedzieć, ale co miała z tym zrobić? Przez
chwilę miała wrażenie, że dyrektor wpatruje się w nią oceniająco- jakby zastanawiał się,
czy warto ją trzymać przy życiu. Ale to raczej niemożliwe, prawda? Zwłaszcza, że chwilę
później uśmiechnął się szczerze i prosił, by na siebie uważała i w czasie bitwy trzymała
najdalej jak to tylko możliwe od Voldemorta.

- Udało nam się złapać jednego ze Śmierciożerców, który może wiedzieć o co chodzi Tomowi. Postaramy się jutro wycisnąć z niego odpowiedź, ale obawiam się, że może nic nie wiedzieć. Tom rzadko kiedy zwierza się komuś ze swoich planów. A jeśli Severus nie wie o co chodzi, to równie dobrze możemy założyć, że nikt nie wie. Ale spróbować nie zaszkodzi. Och, już tak późno? Zmykaj na śniadanie, moja droga. I niczym się nie martw. Niczym się nie martw- jasne! Hermiona podczas śniadania zauważyła jej dziwne zachowanie i Ginny wiedziała, że będzie musiała z nią później porozmawiać. W sumie to będzie ulga- móc komuś o tym powiedzieć. Dlatego też zostawiła ledwo naruszony stek i podeszła do swojej przyjaciółki.

- Możemy porozmawiać?

Starsza dziewczyna podniosła kudłatą głowę znad grubej księgi i odstawiła puchar z sokiem na bok.

- Jasne. Tylko spakuję książkę i możemy iść w jakieś… mniej zatłoczone miejsce.
Przeszły do Pokoju Wspólnego, a stamtąd do pokoju siódmoklasistek. Parvati i
Lavender były na obiedzie, więc mogła spokojnie mówić.

- Muszę zamieszać eliksir, ale mów. Słucham cię.

Opisała więc całą sytuację i widziała, jak czoło jej przyjaciółki marszczy się niepokojąco. Kiedy skończyła Hermiona wyjęła chochlę z mikstury i usiadła na łóżku po turecku, a głowę podparła ręką.

- Czego Voldemort może od ciebie chcieć?

- Sama chciałabym to wiedzieć!

- Ty… nie masz żadnych dziwnych objawów, prawda?

- Nie. Żadnych koszmarów, żadnych niepokojących snów, żadnej chęci mordowania- nie licząc momentów, w których mój kochany braciszek robi coś głupiego - nic! Nie wiem skąd ma być ta więź?

- Hmmm… Więź na pewno jest. Byliście złączeni i nie ważne, że to była więź z
wyobrażeniem młodego Toma Riddle’a. Voldemort bardzo łatwo będzie mógł ją
odnowić- wystarczy, że cię dotknie. Czekaj chwilę- mruknęła i zanurkowała pod łóżko,
skąd, po chwili, wyczołgała się z jakąś starą księgą. Otworzyła ją i zaczęła kartkować-O, jest.

- CO jest?

- Wydawało mi się, że gdzieś czytałam o magicznych więziach. I faktycznie czytałam.

Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz