- Ron, mówię ci, że to nie jest dobry pomysł. - Harry stał na korytarzu w lochach i sprawdzał zegarek. Przyjść wcześniej do Snape'a było tragedią. Spóźnić się było katastrofą, a Ron wyraźnie opóźniał.
- Chcę po prostu... Harry, obgadaj to ze mną jeszcze raz.
- Maglowaliśmy to osiem razy i za każdym razem powiem ci to samo. To jest zły pomysł. Nie możesz na nią tak naciskać. Wyobrażasz sobie, że ja coś takiego mówię Ginny?
Ron najeżył się i zacisnął pięści.
- A tylko spróbuj!!!
- No właśnie. Dobra, wchodźmy. - Zapukał i otworzył drzwi. - Dobry wieczór, profesorzee-eeee...
Ron zajrzał do środka i zatrzymał się w drzwiach, po czym i jemu opadała szczęka.
Co tu się stało?!
- Ciszej, Weasley. Obudzisz Granger - warknął. Hermiona leżała na dwóch złożonych stolikach. Jej lewa ręka była cała okrwawiona, a na przedzie koszulki były zaschnięte krople krwi. Leżała lekko na boku i prawą ręką trzymała Snape'a za jego tłuste włosy. On siedział bez swoich powiewających szat, z podwiniętymi rękawami, a jego nogawka i biała dotąd koszula nabrały rdzawego koloru.
- Coś ty jej zrobił?! - Ron wpadł do środka, ale Snape zatrzymał go jednym ruchem różdżki.
– Usiądźcie, a najlepiej mi pomóżcie. Od trzech godzin próbuję wyplątać rękę panny Granger z moich włosów i mi nie wychodzi - burknął.
- Ona od trzech godzin jest nieprzytomna?!
- Śpi, Potter! Nie umiesz słuchać?!
Harry podszedł bliżej i nie zauważył żadnej rany, z której mogłoby lać się tyle krwi. Hermiona miała chyba jakiś skurcz, bo jej palce były ściśnięte tak mocno, że mimo iż próbował, nie mógł ich oderwać.
- Bardzo jest pan przywiązany do swoich włosów? - mruknął Harry.
- Raczej tak. Trudno, dzisiejsza lekcja odbędzie się na siedząco.
- Najpierw niech pan wytłumaczy, co się tutaj stało! Skąd ta krew?!
- Z nadgarstka panny Granger - powiedział spokojnie ten wampir, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. - Potrzebna była do mikstury, która jest dość istotna dla Zakonu. Jednak okazało się, że jej organizm jest nieco zbyt słaby na takie ekscesy. Pani Pomfrey uzupełniła jej ilość krwi w naczyniach, więc teraz po prostu odsypia zmęczenie organizmu upływem krwi. A to- wskazał na rękę Hermiony - stało się kiedy usiłowałem zebrać fiolki leżące koło jej stanowiska.
Harry próbował jeszcze raz oderwać palce Hermiony i przy okazji zauważył, że włosy Snape'a nie są wcale tłuste, tylko jakby... wilgotne. Nie były jednak na tyle śliskie, żeby dało się je wyrwać z uścisku.
Na pana miejscu odciąłbym te włosy, bo jak będzie się chciała przewrócić na drugi bok, to pociągnie je za sobą.
- Dziękuję za twoją troskę, Potter - warknął Snape i Harry wiedział, że wyczerpali całą cierpliwość Mistrza Eliksirów. - A teraz Oklumencja. Weasley, co to Legilimencja?
- Czytanie w myślach.
Snape parsknął.
- Och, oczywiście. Czytanie w myślach - powiedział z przekąsem. - Bo umysł jest jak otwarta książka, co, Weasley? Legilimencja to złożona sztuka wchodzenia w czyjś umysł i wyłapywania każdej myśli, każdego wspomnienia. Siedzisz naprzeciwko mnie, a ja mógłbym w jednej chwili dowiedzieć się co jadłeś dziś na śniadanie i co jadłeś na śniadanie dwanaście lat temu. Wszystko- myśli, obrazy, uczucia, dźwięki, zapachy. Co tylko chcesz.
CZYTASZ
Szach Mat! czyli hgss bez cukru by mroczna88
Fanfictionopowiadanie autorstwa mroczna88 Wstawiam bo ktoś usunął Opowiadanie o Hermionie i Snape