🌚 Rozdział IX. 🌚

541 31 17
                                    

Kiedy wróciłam do domu Jake oczywiście zaczął mnie przepraszać i mówić że nie chciał tego powiedzieć.

- Kelly: Jake! - Podniosłam głos.

- Jake: Ja naprawdę nie chciałem...

- Kelly: Ok, dobrze rozumiem to.

- Jake: Wybaczysz mi?

- Kelly: I tak miałeś rację.

- Jake: Co? Nie rozumiem.

- Kelly: Mam tylko znaleźć Hannah, później znikam tak jak powiedziałeś na samym początku.

- Jake: Chyba żartujesz? Zamierzasz odejść?

- Kelly: Tak, Jake ja tu nie pasuje. Ty masz swoje życie, inni mają swoje.

- Jake: Nie możesz odejść, rozumiesz?

Wtedy Jake zrobił coś czego się kompletnie nie spodziewałam, przycisnął mnie do ściany. Położył swoją rękę nad moją głową, oraz zrobił tak, że nie mogę się teraz ruszyć.

- Kelly: Co ty wyprawiasz?

- Jake: Nie pozwolę Ci odejść.

- Kelly: Ok? Możesz mnie puścić? Czuje się niezręcznie...

- Jake: Nigdy tego nie mówiłem, ale gdy zacząłem z Tobą pisać pierwszy raz, to od tej pory nie mogę przestać o Tobie myśleć. Nie mogę się na niczym skupić, kiedy Cię poznałem mój świat całkowicie się zmienił.

Zaniemówiłam gdy to mówił, przełknęłam nerwowo ślinę kiedy przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Był tak cholernie blisko... Patrzyłam się w jego oczy a on w moje, moje serce biło coraz szybciej. Miałam wrażenie, że w tym czasie, czas się zatrzymał. Poczułam jak Jake jedną ręką złapał mnie w talii...

Po tym wsunął rękę pod jej koszulkę i pogładził ją po rozgrzanych plecach, zaraz po tym przeciągnął ją jeszcze trochę wyżej.

- Kelly: J-Jake... - jęknęła cicho.

Popatrzył się wtedy na nią, przez chwilę tak na siebie patrzyli kiedy w końcu przyparł jej usta do swoich. Całował ją tak, jakby to miała być ostatnia rzecz, którą zrobi w życiu. W obojgu buzowały emocje, ich serca biły jak szalone.

Jake chwycił ją za nogi, przy tym przyciskając ją bardziej do ściany, ani przez chwilę nie przerywając pocałunku. Odbierali sobie nawzajem oddech. Wreszcie Jake chwycił jej twarz w swoje dłonie i spojrzał jej prosto w oczy.

- Jake: Kocham Cię Kelly.

Uśmiechnęła się i schowała głowę w jego ramionach.

- Kelly: Też Ciebie kocham Jake. - Wyszeptała.

Zaniósł ją do sypialni i położył się na plecach, układając ją na swoim brzuchu. Przytulił ją do siebie mocniej, niechcąc jej nigdy więcej wypuścić.

- Kelly: Więc, co teraz? - Zapytała zmieszana.

- Jake: Co masz na myśli? - Zmarszczył brwi.

- Kelly: Nas. - Jedyne słowo, które była wstanie z siebie wydusić.

- Jake: Jak to co? Jesteśmy razem, prawda? - Zapytał zmieszany.

- Kelly: Na pewno tego chcesz?

Zamiast coś powiedzieć to lekko się podniósł i złożył jej pocałunek dalej trzymając ją w talii, a po chwili spowrotem się położył.

- Jake: Oczywiście Kelly, wiedząc jakie to może być ryzykowne... - Z każdym słowem mówił coraz ciszej. - A Ty, czy na pewno tego chcesz?

- Kelly: Być z Tobą? - Zapytała zmarszczając brwi. - Nie, nie chcę. - Dodała w żartach.- W tym czasie wyrwała mu poduszkę spod głowy.
Jego głowa swobodnie opadła na materac. - I co teraz? - Zapytała dociskając dłonie do jego klatki piersiowej.

Błyskawicznie przewrócił ją na plecy i pochylił się nad nią. Czuła na sobie jego ciepły oddech i przeszywający wzrok jego błyszczących, zielonych oczu.

Chwycił ją za ręcę i założył je za jej głowę. Przyparł ją do łóżka w taki sposób, aby nie sprawiać jej bólu, ale żeby nie mogła nimi poruszyć.

- Jake: Poddajesz się? - Zapytał z przebiegłym uśmiechem.

- Kelly: Nigdy. - Odpowiedziała zadziornie.

Uniosła nogi i zaplotła go nimi w pasie.
Próbowała się podnieść, ale jej na to nie pozwolił. Wreszcie dała za wygraną i już chciała poluzować uścisk, ale on przyciągnął ją do siebie i w jednej chwili znajdowała się na jego kolanach.

- Jake: Wygrałem. - Powiedział i założył jej włosy za ucho.

- Kelly: Tym razem. - Przewróciła oczami i lekko się uśmiechnęła. - Następnym razem nie dam Ci za wygraną. - Dodała.

- Jake: Wiesz na co się piszesz żeby być ze mną?

- Kekly: Tak.

- Jake: Wiesz że nadal jestem poszukiwany przez rząd?

- kelly: Jake... Wiem co chcę, chcę być z Tobą. Wiem jakie to ryzyko, wiem że mogą mnie przez to złapać, ale szczerze? Nie obchodzi mnie to.

- Jake: Mógłbym tak spędzić cały dzień z Tobą. - Dodał uśmiechając się lekko.

- Kelly: - Również się uśmiechnęła . - Ja z Tobą też. - Dodała po chwili.

Położyła głowę na jego lewym ramieniu, przytulając go jeszcze mocniej do siebie.

Nigdy nie ma końca ~ Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz