🌚 Rozdział XII. 🌚

437 30 2
                                    

Siedzieliśmy jeszcze tak przez chwilę w ciszy, jakby nie wiedział od czego zacząć. A ja z każdą sekundą się obawiałam co chce mi powiedzieć.

- Jak się pewnie domyślasz moje życie nie było łatwe, od 11 roku życia ciągle się ukrywam.

- Jak to się stało że zostałeś hakerem?

- Spotkałem pewnych ludzi gdy uciekałem z domu dziecka,  powiedziałem im co się stało i mi pomogli.

- Z domu dziecka? Co się stało że tam trafiłeś?

- Matka była pod wpływem alkoholu, w ogóle się mną nie zajmowała, a ojciec. On się wyniósł, znalazł sobie inną i nas zostawił.

- Przykro mi... Przepraszam że zapytałam.

- Nic się nie stało.

- Kim byli Ci ludzie co Tobie pomogli?

- Moi prześladowcy.

- Co?! - Aż podskoczyłam gdy to usłyszałam. - Czego od Ciebie chcą?

- Chcą bym wrócił do nich, bo... - Westchnął. - Zabijałem ludzi za pieniądze i nauczyli mnie tam hakować.

Oniemiałam, nie mogłam w to uwierzyć że Jake mógł kiedykolwiek kogoś zabić... Jak ja mogłam się z kimś związać nie wiedząc o nim kompletnie nic?! Co jak jestem jego kolejną ofiarą, i tylko bawi się moimi uczuciami?

- Kelly proszę powiedz coś.

Chciał mnie dotknąć ale ja w momencie się odsunęłam.

- Kelly... Mówiłaś że mnie nie zostawisz. - Powiedział łamiącym się głosem.

Ja tylko przełknęłam ślinę.

- Tak oczywiście że mówiłam, ale nie sądziłam nigdy że zabijałeś ludzi! - Krzyknęłam ze strachu.

- Proszę, nie zostawiaj mnie ja już taki nie jestem!

- Skąd mam wiedzieć? Skąd mam wiedzieć że nie jestem Twoją kolejną ofiarą... - Mówiłam coraz ciższym głosem.

- O czym Ty mówisz?

- Co jak tylko bawisz się moimi uczuciami, a kiedy już poznałam prawdę to mnie nie zabijesz. - Zaczęłam panikować.

- Nigdy bym tego nie zrobił! Zależy mi na Tobie!

- Ale gdyby nie zależało... - Odsunęłam się bardziej i wstałam z kanapy. - Zabiłbyś mnie...

- Nie! Już tego nie robię! Zrozumiałem że robię źle, Kelly proszę.

On również wstał, chciał do mnie podejść ale ja z każdym krokiem cofałam się do tyłu, aż nie dotarłam do ściany. Sparaliżowało mnie gdy był tak blisko, w życiu się tak nie bałam.

- Kelly, naprawdę myślisz że mógłbym Ciebie zabić? - Pytając się miał łzy w oczach.

Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, gdy Jake mnie dotknął ja w momencie odwróciłam głowę i przykmnęłam oczy.

Jake tylko mnie przytulił... Słyszałam jak zaczął szlochać, wtedy coś we mnie pękło. Dlaczego tak zareagowałam? Przecież obiecałam mu że go nie zostawię, lecz po tym wszystkim co usłyszałam... Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego że zabijał ludzi.

- Błagam wybacz mi, zrobię wszystko byś do mnie znów wróciła, żebyś przestała się mnie bać... - Mówiąc, dławił się łzami. - wiem że nie ma na to usprawiedliwiania, ale naprawdę nie widziałem innego wyjścia z tamtej sytuacji.

Ja nic nie powiedziałam, jedynie go przytuliłam. On tego teraz potrzebował, zrozumiałam że jeżeli ja odejdę to nie będzie miał nikogo. I znów zacznie robić to co kiedyś, ja wiem jakie to uczucie być samotnym przez całe życie.

Nie spodziewałem się że Kelly kiedykolwiek mi wybaczy to co kiedyś robiłem, wiedziałem że będzie się mnie bała. Kiedy ona mnie przytuliła, czułem ulgę. Nigdy nikt nie zrozumie mnie tak jak ona, to ona dała mi nową nadzieję na lepsze życie.

Nigdy nie ma końca ~ Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz