🌚 Rozdział X. 🌚

490 25 4
                                    

Siedzieliśmy jeszcze tak przez chwilę, cieszyliśmy się sobą póki jeszcze możemy... 

- Jake: Mogę już wiedzieć gdzie byłaś tyle czasu?

- Kelly: To Ci się nie spodoba, ale spotkałam się z Philem.

- Jake: Co? O tej godzinie?! Po jaką cholerę?! - Po tym natychmiast wstał.

Wiedziałam że tak będzie, zwłaszcza po tym co zrobiliśmy... 

- Kelly: Chciałam się wtedy uspokoić, nie miałam do kogo pójść.

- Jake: I musiałaś akurat do niego? - Powiedział ze złością.

- Kelly: Przy okazji dowiedziałam się trochę o Michaleu.

- Jake: I mam rozumieć że tylko rozmawialiście? - Uniosł prawą brew.

- Kelly: Tak.

- Jake: - Westchnął. - Przepraszam że tak zareagowałem. - Dodał. - Po prostu, gdy słyszę jego imię albo cokolwiek związanego z nim. To mam ochotę go rozszarpać.

Nic nie powiedziałam, wtedy Jake postanowił usiąść koło mnie.

- Jake: Możesz kontynuować co takiego się dowiedziałaś.

- Kelly: Powiedział mi że za nim zniknął to był szefem tego całego baru Aurora, później przepisał to jemu.

- Jake: Mhm i to tyle?

- Kelly: No tak.

- Jake: Wydaje mi się że nie mówi Ci całej prawdy, mówił coś jeszcze?

- Kelly: Nie, nic więcej.

- Jake: Trzeba będzie się wziąć za robotę.

- Kelly: Tak, ale najpierw chodźmy spać.

- Jake: Spać?

- Kelly: Jest już 1:30 chyba nie zamierzasz przesiedzieć całą noc przy komputerze? Musisz odpocząć.

- Jake: A właśnie zamierzam.

Kiedy chciałem wstać, gdy nagle poczułem jak łapie mnie za moją bluzkę.

- Kelly: Proszeeeee. - Przeciągłam słowo jak najdłużej robiąc maślane oczy gdy popatrzył się w moją stronę.

- Jake: Och no dobra, położę się z Tobą.

Za nim jednak położyliśmy się spać, poszłam się przebrać. Założyłam same majtki i długą bluzkę która sięgała mi prawie do kolan. Gdy już wyszłam z łazienki zobaczyłam go...

- Jake: Uhm jeśli przeszkadza Ci to że nie mam koszulki mogę j.. - Przerwałam mu.

- kelly: Nie, jest w porządku.

Kiedy kładłam się na łóżko razem z nim i obróciłam się plecami do niego, poczułam jak Jake łapał mnie za talię i przyciąga mnie do siebie. 

- Jake: Dobranoc kochanie. - szepnął do jej ucha.

Nie wiem która była godzina, lecz usłyszałam powiadomienie na mojej komórce. Szybko się zerwałam gdy zobaczyłam co się dzieje, spanikowałam i szybko budziłam Jake'a.

- Kelly: Jake!, Jake! Obudź się proszę!

On również szybko się obudził.

- Jake: Co jest?

Pokazałam mu mój telefon, gdy to zobaczył było widać że był przerażony, widziałam jak szybko wstaje z łóżka i szedł w stronę swojego komputera, po chwili usiadł na miejsce.

- Kelly: Jake! - Pobiegłam od razu za nim gdy zobaczyłam jego prześladowców, nie wiem czy to prześladowcy ale kto inny jak nie oni?

- Kelly: Jake oni próbują mi się włamać do kamery!

- Jake: Moment!

Widziałam jak Jake był mocno zdenerwowany, ale wreszcie po jakimś czasie udało się to zatrzymać.

- Kelly: Myślisz że nie widzieli mnie?

- Jake: Miejmy nadzieję... Cholera! - Uderzył pięściami o stół.

- Kelly: Proszę uspokój się.

- Jake: Jak mam się uspokoić? - Odwrócił się w jej stronę. - Gdybym nie poszedł wtedy spać...

- Kelly: Nie możesz się obwiniać!

- Jake: Gdybyś mi nie kazała iść spać nic by się takiego nie wydarzyło!

- Kelly: Czyli to teraz moja wina tak?! Dobrze, rób co chcesz, ja idę spać.

- Jake: Kelly poczekaj, to nie ta.. -

Zatrzasnęłam mu drzwi, nie chciałam już jego słuchać. Najpierw się wścieka a później przeprasza. Zresztą, jest już późno i muszę się w końcu wyspać.




Nigdy nie ma końca ~ Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz