Był już ranek, przygotowałem dla niej śniadanie kiedy jeszcze spała. Chcę ją przeprosić za wczoraj.
Gdy kończyłem robić kanapki usłyszałem jak otwiera drzwi.
- Jake: Cześć Kelly.
Nie odezwała się ani słowem... Postanowiłem do niej podejść łapiąc ją za ramiona i odwracając w moją stronę.
- Jake: Przepraszam, wiem że mnie wczoraj poniosło, ale to dlatego że cholernie się boje o Twoje bezpieczeństwo.
Ja tylko westchnąłam. - Dobrze, wybaczam Ci.
Po tym skradł jej pocałunek.
- Jake: Zrobiłem Ci śniadanie, zaraz je przyniosę.
Kilka minut później
- Kelly: Co robiłeś przez całą noc?
- Jake: Cały czas pilnowałem by prześladowcy nie włamali Ci się do telefonu.
- Kelly: Mhm, poczekaj pójdę się ubrać.
Kiedy poszłam do pokoju to zaciekawiło mnie okno, może to dziwne ale wolałam sprawdzić choć i tak wiedziałam że nikogo tam nie będzie. Myliłam się, zauważyłam czarny samochód... Szybko pobiegłam do Jake'a.
- Kelly: Jake!
Odwrócił się w moją stronę.
- Jake: Co jest?
- Kelly: K-ktoś przyjechał tu czarnym samochodem...
Od razu się zerwał, pokazałam mu też gdzie jest te auto.
- Jake: Cholera oni już tu są!
- Kelly: Co?! - Aż podskoczyłam że strachu.
- Jake: Ubieraj się i wychodzimy!
Mijały sekundy gdy się przebierałam, nigdy w życiu nie byłam aż tak przerażona. Kiedy wreszcie się ubrałam to pobiegłam do Jake'a by pomóc mu ze sprzętem.
- Jake: Wiejemy!
- Kelly: Nie możemy wyjść drzwiami! Oni tam mogą stać!
- Jake: To jaki masz pomysł żeby się stąd wydostać?!
- Kelly: Oknem!
Pokazałam mu palcem w stronę kuchni, było tam okno więc szybko tam pobiegliśmy i zaczęliśmy stąd wychodzić. Auto Jake'a było za domem więc nie było problemu by do niego wsiąść i odjechać.
- Kelly: Jak to się mogło stać?!
- Jake: Nie wiem, dobra? - Zaciskał coraz mocniej kierownicę.
- Kelly: Przepraszam... - Powiedziałam cichym głosem.
- Jake: Za co Ty mnie przepraszasz?
- Kelly: Gdybym Ci nie kazała iść spać...
- Jake: To nie Twoja wina, nie obwiniaj się za to.
- Kelly: - Westchnęłam. - Gdzie jedziemy?
- Jake: Do mojego domu.
Zaczął już odjeżdżać, droga była naprawdę długa jeszcze ta pogoda. Było dziś strasznie gorąco, oczy same mi się przymykały aż w pewnym momencie usnęłam.
Kilka godzin później.
Odwróciłem się w jej stronę by upewnić się czy dalej śpi, nie chciałem jej budzić więc wysiadłem z samochodu i kierowałem się w jej stronę by później otworzyć powoli jej drzwi. Od piąłem jej pasy i wziąłem ją na ręce tak by jej nie obudzić, lecz niestety się obudziła.
- Jake? Co Ty wyprawiasz?
- Jak to co? Niosę Cię do domu.
- Możesz mnie już puścić.
Nie odezwał się ani słowem, wreszcie odstawił mnie gdy stał już przed drzwiami.
- Podoba Ci się?
- Bardzo.
Pociągnął mnie ze sobą łapiąc mnie za rękę, weszliśmy do jego domu. Był naprawdę przepiękny.
- Chcesz coś do picia?
- Poproszę zimny sok.
- Już się robi. - Uśmiechnął się.
Ja usiadłam na kanapie i patrzyłam się na niego.
- Coś nie tak? - Zapytał nagle.
- Nie nic. - Odparłam. - Ty naprawdę tu sam mieszkasz?
- No tak.
- Aż nie mogę w to uwierzyć.
- Dlaczego? - Tym czasem podawał jej zimny sok.
- Dziękuje. - Masz taki ogromny dom, po co Ci taki?
On tylko lekko się zaśmiał. - Lubię duże przestrzenie, jak już też zauważyłaś jestem hakerem.
- I nic o Tobie nie wiem, może opowiesz coś o sobie?
Nagle nastała cisza, wpatrywałam się tylko w jego błyszczące zielone oczy czekając cierpliwie na odpowiedź.
- Wolę nie.
- Dlaczego? To trochę niesprawiedliwe.
- Nie chcę byś wiedziała o moim poprzednim życiu, może kiedyś...
- Czego się boisz? Jake, chcę tylko byś wiedział że nawet jak robiłeś coś złego to Cię nigdy nie zostawię.
- Dobrze... Tylko obiecaj że mnie nie zostawisz.
- Obiecuję.
CZYTASZ
Nigdy nie ma końca ~ Duskwood
FanfictionKiedyś miasto Duskwood było normalne, żyło się spokojnie jak w każdym innym mieście, lecz do pewnego momentu. Nikt nie przypuszczał że nagle zniknie pewna kobieta, nie ma jej już trzy dni. Wtedy dostajesz wiadomość od jakiegoś mężczyzny, zostajesz w...