10

138 7 0
                                    

Seher:

Obudziłam się rano nie było już obok mnie Yaman'a. Wstałam zaliczyłam toaletę i zeszłam na dół przebrana. Na dole spotkałam Yaman'a z Ikbal siedzieli razem w salonie śmiejąc się z czegoś. Gdy tylko ja się pojawiłam Yaman wstał speszony podszedł do mnie przytulił mnie i pocałował :

- Dzień dobry kochanie - mówi uśmiechając się do mnie.

- Dzień dobry - mówię i idę do kuchni zostawiajac ich samych.

Gdy weszłam zostałam wszystko prawie gotowe zostało dokończyć sałatkę. Odwrócony do mnie tyłem bez koszulki stał Ibrahim.

- Czeeść - mówię uśmiechając się szeroko - a to to dzień dobroci dla zwierząt dziś jest ? - mówię śmiejąc się.

- Nie przypominam sobie byśmy nazywali się zwierzętami - mówi odwracając się do mnie przodem.

Ruszył w moja stronę po czym pocałował mnie w policzek.

- Dzień dobry jak tam humor? Chyba dobry co? - dodaje po chwili.

- Dzień dobry! Tak dziś wyjątkowo dobry - mówię i podchodzę krojąc pomidorki koktajlowe w plasterki.

Ibo diametralnie do mnie podszedł i klepnął w ręce.

- Zostaw już ledwie wstała i bierze się do pracy. Tam idź do męża ja to skończę - mówi i wyprowadza mnie z kuchni.

- Jak chcesz - mówię idę do salonu.

Jednak tam już nie było śladu po Ikbal i Yaman'ie. Poszli chyba pracować już z rana. Wyszłam na taras tam właśnie ich spotkałam na dole. Patrzyłam jak się kłócą Yaman wyraźnie był zdenerwowany. Lecz nie słyszałam rozmowy. Stali za daleko. Chciałam podejść lecz gdy tylko zrobiłam kilka kroków. Wydarzyło się to co przeczuwałam. Ikbal szybko przywarła do ust Yaman'a. Który najwyraźniej tego chciał. Stałam patrząc na nich jak wymieniają się pocałunkami. Nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam zrobić ani jednego kroku. Yaman nawet ją objął co z nim nie tak? Przed chwilą mnie całował teraz całuje ją. W pewnym monecie poczułam szarpnięcie. Ibo wprowadził mnie do domu i zaraz mocno przytulił.

- Po co tam stałaś dziewczyno? Męczysz się dlaczego nie robisz awantury ? - mówi głaszcząc mnie po plecach.

- Wiele razy z nim próbowałam rozmawiać naprawdę wiele - mówię wycierając łzy z policzków.

- Nie mecz się i swojego serca.. mów głośno to co czujesz musisz to robić - mówi łapiąc mnie i zmuszając bym spojrzała na niego - rozumiesz? - mówi i całuje mnie w policzek.

- Mam prośbę.. - mówię patrząc na niego.

- Hm?

- Zabierz mnie stąd... proszę..

- A twój syn ? - mówi patrząc na mnie.

- Właśnie! Yusuf! - wbiegam szybko po schodach.

- Yusuf synku - wpadam do pokoju.

Zastaje słodko śpiącego syna szybko się wycofuje i zamykam drzwi. Śpi słoneczko moje niech prześpi te tragedie. Zeszłam spowrotem na dół i spojrzałam na Ibrahima który obserwował zadowolonych z siebie Ikbal i Yaman. Oboje weszli do domu niczego nie świadomi śmiejąc się w najlepsze. Po czym bez słowa poszli do jadalni. Ja nie miałam ochoty jeść wyszłam z tego domu. Zaraz obok mnie jak by z ziemi wyrósł Ibo.

- Choć zabiorę cię na łódkę tam będziemy daleko od wszystkiego i wszystkich - mówi chwytając mnie za rękę ciągnąc do samochodu.

Moja rodzina Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz