15.

188 7 1
                                    

Nie wiem o której Luca wrócił, bo kiedy wstałam już go nie było, co w ogóle mnie nie zaskakiwało. Zrezygnowana przykryłam się cała kołdrą w nadziei, że jeszcze zasnę, jednak po chwili przypomniało mi się, że przecież miałam gości.

Kiedy zeszłam do kuchni okazało się, że Majka dalej śpi, co całkowicie denerwowało Sofiję, która stała przy kuchence i tylko czekała na znak, by zagrzać to, co na niej leżało.

-Sofijo, możesz mi powiedzieć o której wyszedł mój mąż?

-Pan Forucci wyszedł dwie godziny temu, ale zapowiedział, że będzie na obiad.

-Dobrze, mnie i naszego gościa za to nie będzie. Po śniadaniu wychodzimy i wrócimy dopiero na kolacje.- oznajmiłam pewnym głosem mimo że nie miałyśmy z Majką żadnych planów. Trudno, teraz on ma czekać na mnie. Od razu poszłam obudzić przyjaciółkę. Przy śniadaniu zaproponowałam jej zwiedzanie Sycylii i jakieś inne głupoty. Zgodziła się i o dwunastej byłyśmy już w centrum wyspy. Z całych sił starałam się skupić na czerpaniu szczęścia ze wspólnego czasu, jednak myśli o wczorajszej nocy psuły mój humor. Było mi wstyd w ogóle go dziś widzieć. Nie chciałam patrzeć mu w oczy. Chociaż, gdy tylko przypominałam sobie, co Luka ze mną robił kiedy kazał mi nie spuszczać wzroku... Może jednak warto było dać mu dziś naprawić swoje wczorajsze błędy? Nie, na pewno nie. Z mojego wewnętrznego monologu wyrwał mnie zirytowany głos Mai:

-Ty mnie w ogóle słuchasz, czy co ty robisz?

-Przepraszam. Powtórz, co mówiłaś.

-W dupę mnie pocałuj. O czym myślisz? Nie wyglądasz dzisiaj na wybitnie zadowoloną. Pokłóciliście się?

-Nie wiem. Zdenerwował mnie wczoraj. Wylazł gdzieś w nocy i nie wiem kiedy wrócił. Denerwuje mnie to.

-To zrób mu aferę i tyle. A teraz o tym nie myśl. Dopiero co ślub wzięłaś i już jakaś niemrawa chodzisz. 

Maja miała rację. Czego ja się właściwie spodziewałam od swojego życia? Miałam wszystko czego potrzebowałam. Przecież nie musiałam być szczęśliwa. Może wcale nie o to chodzi w życiu, może tylko tak sobie wmawiam nakarmiona jakąś propagandą z bajek, filmów romantycznych, czy książek z romantycznymi wątkami. Może w relacji chodziło jedynie o stabilność i względne bezpieczeństwo? Przecież wokół było tyle nieszczęśliwych par, nieszczęśliwych, ale w pewnym sensie spełnionych. Może takie życie czekało na mnie? To też przywiało następne myśli. Czy czuję się bezpieczna? Nie miałam teraz czasu się nad tym zastanawiać. Maja miała rację, powinnam być tu i teraz.  

Reszta dnia minęła już lepiej. Starałam się odganiać złe myśli i już o dwudziestej jechałyśmy do domu. Cieszyły mnie nasze wspólne chwile. Były dla mnie przejawami normalności w tych nienormalnych okolicznościach. Luca nie dzwonił do mnie ani razu. 

-Matko, ale jestem zmęczona.- marudziła Maja rzucając torby z zakupami na swoje łóżko.

-No niestety, na Sycylii zawsze się nachodzisz...Zawsze w pełnym słońcu. 

-Zjedzmy coś i idę się kąpać i spaaaaać.-przeciągnęła teatralnie Majka ziewając.

Kolacje zjadłyśmy dość szybko planując następny dzień. Przyjaciółka jeszcze kilka razy pytała mnie, czy na pewno wszystko było w porządku. Wiedziałam, że łatwo nie odpuści i czekało mnie jeszcze jej gadanie. Wybiła dwudziesta druga, kiedy każda z nas poszła w swoją stronę samotnie spędzić resztę wieczoru. Byłam tak samo zmęczona jak Majka, więc od razu udałam się do sypialni żeby się wykąpać i iść spać. Luki cały czas nie widziałam, co coraz bardziej mnie złościło. Wzięłam szybki prysznic, po czym chciałam już iść do łóżka. Ku mojemu zdziwieniu strona Luki była zajęta. Wyglądało na to, że już jest wykąpany. 

-Cześć, belissima

-Hej.

-Jak twój dzień? 

-Gdzie byłeś cały dzień?- odpowiedziałam na pytanie pytaniem. 

-Teraz byłem w bibliotece.- jak zwykle wymijająca odpowiedź. 

-A  w nocy?- chyba zauważył zdenerwowanie w moim głosie. 

-Miałem coś do załatwienia. 

-Myślisz, że to jest normalne załatwiać coś w nocy? Nigdy nie mówisz, że wychodzisz, nigdy nie mówisz gdzie. Denerwuje mnie to.

-Nie wszystko to twoja sprawa.-rzucił tylko przykrywając się kołdrą.

-No pewnie. Dobra, nie ważne.-ukróciłam już bez nadziei idąc spać po swojej stronie łóżka.

-Chyba, że jesteś zła, bo cię nie przeleciałem? Przecież mówiłem, że dokończymy. Powiedz słowo i wezmę cię tu i teraz.-wyszeptał po chwili ciszy Włoch. 

-Jesteś bezczelny.- skomentowałam tylko i odwróciłam się plecami do niego. Choć jego propozycja bardzo mnie kusiła wiedziałam, że to zły pomysł.

-Ciekawe ile jeszcze tak wytrzymasz.- powiedział przysuwając się do mnie głaszcząc mnie po gołej nodze. -Testardo...-dodał wciągając w nozdrza zapach moich włosów. Wiedziałam, co powiedział...że jestem uparta. Kiedyś powiedziałabym, że ma rację. Ale teraz? Sama siebie nie poznawałam. Gdybym była tak uparta jak myśli, to twardo nie pozwoliłabym mu się do siebie zbliżyć. A jednak leżałam z nim w jednym łóżku rozważając, czy pozwolić mu zrobić z sobą to, co będzie chciał.  Resztkami godności jednak zmusiłam się, by wstać i wrócić do sypialni dopiero, gdy Luca zaśnie. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 13, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

capo dei capiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz