5.

237 8 0
                                    

Z całej nocy przespałam może cztery godziny. Próbowałam wymyśleć cokolwiek, co mogło pomóc mi uniknąć ślubu, ale niestety, nie zapowiadało się to na sukces. Z całych sił próbowałam zasnąć chociaż na chwilę, ale już od dziewiątej pojawiło się w domu multum ludzi. Paznokcie, włosy, przymiarki i wybór sukienki, makijaż i inne niepotrzebne głupoty. Nic z tego nie przyniosło mi ukojenia, ale przynajmniej wyglądałam cudownie, makijaż był dość naturalny, z ciemnym okiem i czerwonymi ustami, włosy upięte w luźny kok, a paznokcie długie i w kolorze nude. Najwięcej czasu spędziliśmy nad sukienką, w żadnej nie czułam się swojo, były długie, pełne ozdób. Wybrałam jedyną, która nie była aż tak przesadzona, w chłodnym odcieniu bieli, z dekoltem w literkę v, lekko rozkloszowaną na dole, z tyłu była dużo dłuższa niż do moich stóp przez co bałam się, że się potknę.

-Jesteś gotowa? Zaraz wyjeżdżamy.- zapytał nieznany mężczyzna, któremu mój narzeczony kazał truć mi dupę cały dzień.

-Nie jestem.

-A co jeszcze musisz zrobić?

-Uciec.-zażartowałam słabo. Niestety, ochroniarz nie podzielał mojego poczucia humoru i kazał mi wsiadać do samochodu. Jechała ze mną moja mama. Dochodziła godzina szesnasta, kiedy zbliżałyśmy się do kościoła.

capo dei capiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz