2.

274 12 0
                                    

-Mogę wejść?- stanął w drzwiach ojciec. Dochodziła trzynasta, a ja dalej leżałam w łóżku. 

-Co jest?

-Przyjdą tu dziś. Zgodził się na negocjację pod warunkiem, że dotrzymasz nam towarzystwa.-mówił tata i cedził każde słowo jakby wypowiadanie ich sprawiało mu ból.

-Okej? Dziwne.

-Kochanie, pamiętaj, że on jest niebezpieczny. Nawet jak będzie udawał uroczego.

-Po co mi to mówisz? Przecież wczoraj już wystarczająco widziałam. Nie myślisz chyba, że się zakocham w nim?-zaczynałam się denerwować.

-Bardziej się boję, że to ty mu się spodobasz.-spojrzał na mnie z politowaniem.

-Może przynajmniej nas nie zabije. Nie bój się tato, jestem rozsądna, tylko proszę was, niech Marco nie będzie w domu, jest na to za mały.

-O nic się nie martw. Zejdź gotowa o 18stej.-dodał zamykając drzwi od mojej sypialni.

Umyłam włosy i upięłam je w długi, blond kucyk. Włożyłam zwiewną sukienkę i w stresie czekałam aż wybije 18sta. Lekko pomalowałam usta i oczy żeby wyglądać jak najnaturalniej.

-Ines! Mamy gości.-na te słowa szybko zeszłam na dół. W progu stał ten sam mężczyzna, dzisiaj tylko z jednym facetem. Trzymał w ręku słonecznik. Od kiedy tylko pojawiłam się w jego polu widzenia nie spuścił ze mnie wzroku.

Stanęłam koło taty i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.

-Bella-wskazał na mnie i podał kwiat całując moje policzki. Ładnie pachniał. Sztywniałam pod jego dotykiem. 

Tata zaprowadził nas do stołu i posadził mnie jak najdalej od mężczyzny. Mimo to czułam jak jest blisko. Nawet rozmawiając z ojcem skupiał na mnie wzrok. W pewnym momencie stało się to nie do wytrzymania i musiałam wstać od stołu. Jednak mój spokój nie trwał wystarczająco długo, bo wychodząc z toalety wpadłam na jego klatę.

-Przepraszam bardzo.-szybko się zreflektowałam. Ta sytuacja wzbudzała we mnie coraz większą złość. Wczoraj ten psychol chciał wybić nas wszystkich, a dziś jedliśmy obiad przy jednym stole. 

Mężczyzna uśmiechnął się tylko dalej tarasując mi wyjście z łazienki.

-Mógłby się pan przesunąć?-zapytałam możliwie jak najgrzeczniej.

-Luca.-przedstawił się zamiast tego.

-Ines.-odpowiedziałam mimo, że doskonale wiedział jak mam na imię.

-Nie mieszkasz tu na co dzień?

-Mieszam za granicą, studiuję.- nie wiedziałam jak wiele mogę mu powiedzieć.

-Co studiujesz?

-Prawo.-odpowiedziałam na co lekko się zaśmiał.

-Ironiczne, co?-pozwoliłam sobie na sarkazm.

-Więcej pieniędzy miałabyś po drugiej stronie.

-Nie po to stąd wyjechałam żeby być po drugiej stronie.

Mężczyzna nie odpowiedział, znowu wpatrywał we mnie swoje niebieskie oczy. Pierwszy raz odwzajemniłam spojrzenie, po czym wyminęłam go i wróciłam do stołu. Reszta, już niedługa zresztą kolacji minęła dość niemo, ponieważ Luca mało się odzywał, wydawał się jakby zamyślony. Im mniej mówił tym bardziej ojciec się stresował, widziałam to po nim. W pewnym momencie gość wstał od stołu, podziękował za posiłek i praktycznie bez słowa wyszedł. Tata wyglądał na dość skołowanego.

-I co ustaliliście?- zapytałam pamiętając cel tej kolacji.

-Nic. Dosłownie nic.-rzucił sfrustrowany ojciec i tak jak przed chwilą Luca odszedł od stołu.

Tego już było za wiele, jedyne o czym marzyłam to powrót do Polski, ale nie mogłam zostawić rodziców w takiej sytuacji samych. Nie miałam pojęcia co w gangsterskim świecie oznaczają takie zachowania i nie byłam pewna, czego mogę się dalej spodziewać. Nie mogłam zbyt wiele nad tym myśleć, bo nie znałam nawet powodu z jakiego moja rodzina miała nóż na gardle. Pewnie następne dni miały przynieść więcej odpowiedzi.

capo dei capiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz