Rozdział 1

8.6K 195 5
                                    


~LILLY~


- Alex, chodź szybciutko na śniadanie bo spóźnimy się do żłobka! - zawołałam swojego trzy letniego brzdąca.

 Mimo, że początki były trudne i wiele razy nie miałam siły, żeby mierzyć się z każdym dniem samotnie, musiałam walczyć dla Alexa. Mojego synka, który został mi ostatnim co w jakimś stopniu przypominało mi o miłości mojego życia i dawało siłę do dalszej walki.

 Życie samotnej matki nie jest łatwe. Tym bardziej w wieku dwudziestu dwóch lat z niemowlakiem i po stracie najważniejszej osoby.

 Pierwsze miesiące Alexa były dla mnie okropne. Mimo, że kochałam swoje dziecko najbardziej na świecie, nie byłam w stanie się nim zajmować, bo cały czas miałam w głowie wypadek i to, że już nigdy nie zobaczę swojego narzeczonego, a on swojego syna. 

Wpadłam w depresję i gdyby nie pomoc mojej mamy i jej partnera, z pewnością nie dałabym sobie rady. Jestem im za to bardzo wdzięczna i nie wiem co bym bez nich zrobiła.

- Mami... -Alex podszedł do mnie i wtulił się w moje nogi. Był dzisiaj jakiś spokojny i od rana już kilka razy przychodził, żeby się we mnie wtulić.

- Co się dzieje, kochanie? - zapytałam z troską. - Boli cię coś, źle się czujesz?

Pokręcił głowa mocniej się we mnie wtulając. Wzięłam go na ręce i usiadłam na kanapie w salonie. Mały od razu zaczął bawić się moimi włosami.

- Powiesz mi co się dzieje? Martwię się. - pocałowałam go w główkę i przytuliłam.

- Domek. - zachlipał. - Plose. - spojrzał na mnie załzawionymi oczkami. Nie wiedziałam co zrobić. Miałam dzisiaj bardzo ważne spotkanie z moim szefem i nie mogłam zostać w domu.

Jednak nie mogę go też puścić do żłobka w takim stanie, bo cały czas myślałabym  tylko o Boo zamiast skupić się na pracy.

- A dlaczego nie chcesz iść do żłobka? Pobawisz się z innymi dziećmi. Będzie fajnie, a później pójdziemy na lody. Co ty na to? - spytałam mając nadzieję na poprawę jego humoru.

Alex jednak wtulił się we mnie jeszcze bardziej i zaczął cichutko chlipać 

- No dobrze. Nie pójdziesz dzisiaj do żłobka, ale nie płacz już, dobrze? Nie lubię jak płaczesz bo wtedy i ja płaczę. - spojrzałam w jego oczka pełne łez sama mając swoje już prawie na policzkach.

Byłam jedną z tych matek, która dla dobra swojego dziecka zrobiłaby wszystko. Moja mama twierdzi, że jestem zbyt wrażliwa na Bobo i czasami muszę dać mu się wypłakać. Ale jak mogę tak stać i nic nie robić kiedy moje dziecko płacze. 

No nie mogę. 

Najchętniej  chciałabym go obronić przed całym złem tego świata.

Cały czas z Alexem na rękach sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do mojego szefa. To naprawdę bardzo miły facet po sześćdziesiątce bardzo mi pomógł i jestem mu bardzo wdzięczna, że mimo iż trzy lata temu kiedy dostałam tę pracę, pozwolił mi pracować w dogodnych dla mnie godzinach i czasami nawet przychodzić z synem do pracy albo pracować z domu, tak jak to było na początku.

Byłam jego sekretarką i asystentką. Na początku bałam się, że może okazać się zbokiem lecącym na młode sekretarki, ale on okazał się być naprawdę w porządku. Nawet się zaprzyjaźniliśmy.

- Dzień Dobry Lilly, czy coś się stało? - zapytał gdy już udało mi się do niego dodzwonić.

- Dzień Dobry Panie Morgan, właściwie to tak. - zaczęłam nieśmiało. - Mam taki mały problem.

Tylko mnie pokochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz